Świecki poczet sztandarowy
Pomaszerowaliśmy dzisiaj całą szkołą na mszę (nie komentuję). Powstał jednak problem, ponieważ okazało się, że we wszystkich zespołach pocztu sztandarowego są uczniowie, którzy nie chodzą na religię, czyli nie znają się na ceremoniach kościelnych.
I tak wielkie szczęście, że nie odmówili udziału we mszy. A przecież mogli. Skoro katolicy mogą odmawiać udziału w czymś, powołując się na klauzulę sumienia, to osoby innej wiary bądź żadnej też mają takie prawo. Nie doszło jednak do zgrzytu, gdyż uczniowie służący w poczcie sztandarowym wykazali się dużą kulturą osobistą. Zgodzili się dla świętego spokoju. Czasem tylko pytająco patrzyli na nauczyciela, który nimi dowodził, bo nie mieli pewności, czy właściwie wpisują się w kościelną ceremonię. Moim zdaniem, było OK., ale ja nie jestem wyrocznią, ponieważ w kościele bywam rzadko.
Powołując uczniów do pocztu sztandarowego, nie sprawdza się, jakiej są wiary. A może powinno się przynajmniej zapytać, czy wyrażają zgodę na udział w uroczystościach religijnych. Moja córka właśnie została powołana do takiego pocztu. Nie przypuszcza jednak, że będzie chodzić ze sztandarem do kościoła. Mam nadzieję, że będzie wiedziała, jak się zachować na mszy, bo, niestety, nie nauczyłem jej tego. Ostatnio była w kościele… nie pamiętam. Zresztą gdyby nie szkoła, pewnie nie chodziłaby wcale.
Tacy oto z nas rodzice, że nie uczymy dzieci właściwych rzeczy, ale na szczęście polska szkoła nadrabia te braki i wstydu nie ma.
Komentarze
Na całe szczęście dla rzadkich gości w kościele na Internecie można znaleźć dobre rady:
**http://muzulmanki.blogspot.com/2010/11/pierwszy-raz-w-meczecie.html
Zawsze mi się wydawało, że Autor reprezentuje tu frakcję ateistów wojujących. A to się okazuje, że nie dość, że katolik, to jeszcze praktykujący.
To się nazywa uległość, co dobrze opisał Houellebecq.
Jest to utwierdzanie kościoła, że wszyscy Polacy to katolicy.
Takie szmacenie się w czym naród ma praktykę.
Dla ciemnego religianta, ateista nie kryjący się ze swoimi poglądami, to ateista wojujący.
A fanatyczny – czyli łykający bezrefleksyjnie bajdy i klechdy – katolik, to miłujący swych bliźnich, bez wyjątku, wzór do naśladowania.
A zupełną groteską jest, kiedy od czasu do czasu, jakiś zafajdany celebryta, wychodzi i oświadcza: nie wstydzę się Jezusa.
To świadczy o jednym – polscy katolicy w większości Jezusa się wstydzą.
Gdyby było inaczej nie byłoby o czym mówić. Takie wystąpienia to propaganda kościelna skierowana do wstydzących się Jezusa.
Klękaniologia, żegnaniologia, wstawaniologia, śpiewaniologia, łykaniologia itp. to dobrzy kandydaci na przedmioty maturalne.
Zabawne są projekcje ciemnego, i wojującego ateisty, dla którego katolik nie kryjący się ze swymi poglądami w życiu publicznym, to katolik wojujący i krzyżowiec wprowadzający państwo wyznaniowe.
@snakeinweb 17 czerwca o godz. 17:27 248275
„katolik nie kryjący się ze swymi poglądami w życiu publicznym”
Kryj się czy nie kryj – byle za swoje. Zostaw moje podatki w spokoju – inaczej nazwę cię tak, jak tych co naruszają siódme przykazanie powinno się nazywać.
Biskupi chcą na siłę ewangelizować naród, co gorsza, wmawiają ludziom bzdury na temat katastrofy smoleńskiej.
Historia Polski, Tradycja oraz Chrześcijaństwo, tak się splotły razem że stały się nierozdzielne. Ja ateista – obchodzę Wielkanoc i Wigilię, chodzę na śluby i pogrzeby kościelne właśnie dlatego że są one częściami tradycji i kultury mojego narodu. Z Bogiem niema to nic wspólnego, na księdza patrzę jak na aktora w teatrze – ale jak organy zagrają to dusza rośnie.
Po co cała szkoła pomaszerowała do kościoła? Czyżby wyświetlali tam jakiś film popularno-naukowy? Albo na koncert?
Polonijna młodzież za to doskonale opanowała sztukę kościelnej pocztomaszerologii:
**http://polskieradio.com/galerie/052216msza/index.html
Całą szkołą? U nas przychodziło po kilka osób.
Przkonania religijne i praktyki powinny być sferą intymną,prywatną,duchową. Wywlekanie wszystkiego na pokaz jest beznadziejne.