Etyka do kontroli
Bardzo sumiennie Organ Prowadzący szkołę sprawdza, jak są realizowane lekcje etyki. Ile osób się zapisuje, ile wypisuje, kto chodzi, kto nie chodzi, jaka jest frekwencja, jaki stan grup? Jakie osiągnięcia mają uczniowie, czego się nauczyli w ramach zajęć, czy odnieśli dzięki etyce jakiś sukces, porażkę? Ciekawe, czy na podobne pytania muszą odpowiadać nauczyciele innych przedmiotów?
Ponieważ uczę dwóch przedmiotów, od razu wiem, że coś tu nie gra. Jako polonista nie muszę relacjonować, co się dzieje na lekcjach polskiego? Nikt nie pochyla się nad losem osób uczących się języka ojczystego. Mogę robić, co chcę. Jedna czy dwie hospitacje dyrekcji w ciągu roku załatwiają sprawę. Tylko etyka budzi wielkie zainteresowanie urzędników. Nie zdziwiłbym się, gdyby te lekcje zaczęli wizytować zewnętrzni kontrolerzy.
Mam nadzieję, że podobne sprawozdania składają też nauczyciele religii. Frekwencja, stan grup, sukcesy, porażki itp. A co, jeśli nie? Czy jest jakiś powód szczególnego zainteresowania etyką?
Komentarze
Bo trzeba udowodnić, że etyka jest zbędna. Tak się dzieje, kiedy szkolnictwem rządzą katolicy.
Pewnie, „ etycy” ( wielu dawnych katechetów) odstawią przed władzą przedstawienie, które utwierdzi urzędników ( jak zawsze w dziejach), że linia jest słuszna i jedynie właściwa. 🙂
Etyka jest przedmiotem dobrowolnym i do tego niezbyt popularnym. Więc jest jasne, że jest przedmiotem dodatkowych statystyk, kalkulacji i ocen. To wynika z natury rzeczy. Jakby na lekcje religii chodziło 2-5% uczniów to i lekcja religii byłaby dużo droższa i podlegała szczególnej obserwacji. Organizować coś dla 90% uczniów to w sumie jest tanie i proste. Ale organizować coś dla 5% uczniów to koszy nadzwyczajne i wymagające szczególnej kontroli.
Nie ma w szkołach lekcji elementarnej ekonomii? Dla nauczycieli?
Etyka ważna rzecz, ale niechby ten „Organ” wziął się także za religię, mam bowiem niejakie obawy, że niekoniecznie musi tam być przekazywana nauka Chrystusa sensu stricto; raczej już jakiś wynalazek „judeo-chrześcijański”, co miałoby taki sens, jak nauczanie „zbrodnio-miłości”.
Muszę przyznać, że nie wiem czego dziś uczy szkolna katecheza, jednak sądząc po przekazie wzorców, np. Telewizji Trwam, skądinąd jedynej, w której można znaleźć naprawdę wartościowe programy publicystyczne, albo po kazaniach, w których zdarza mi się wysłuchać dla jedności Kościoła Powszechnego, nabieram sporych wątpliwości w tej materii.
Weźmy dzisiejszy przekaz z pielgrzymki papieża Franciszka do Meksyku. Telewizja Trwam emitowała relację „na żywo”, tłumacząc słowa Papieża symultanicznie. Jednakowoż, po przyłapaniu tej świętej Telewizji na ordynarnym kłamstwie podczas niedawnej pielgrzymki papieża Franciszka do Boliwii, kiedy to całe akapity z kilkustronicowego powitania prezydenta Evo Moralesa kierowanego do Ojca Świętego, zawierające merytoryczne oceny internacjonalistycznej, acz szowinistycznej lichwy (taki fenomen), odnoszące się do chciwości oraz niebywałej podłości owej szemranej „finansjery”, zostały zupełnie pominięte, nie były tłumaczone, poddano je cenzurze pewnie w przekonaniu, że niewiele osób w Polsce zna hiszpański, więc nikt się nawet nie kapnie; zatem po tym przykrym doświadczeniu nie ulegało dla mnie wątpliwości, iż Telewizja Trwam, a szczególnie jej działy międzynarodowy oraz informacyjny to w dużym stopniu obca agentura, jak w każdych mediach w Polsce, reprezentująca interes syjonistyczny, w naturalny sposób sprzeczny z interesem Rzeczpospolitej.
Z żalem to piszę, jednak dziś Telewizja Trwam dopuściła się kolejnej manipulacji. Tłumaczenie symultaniczne uskuteczniane przez księdza w studiu okazało się być tłumaczeniem opóźnionym o czas prawdopodobnie potrzebny na cenzurę niewygodnych fraz z papieża Franciszka, głowy Kościoła Katolickiego, a więc zwierzchnika wszystkich księży, biskupów, arcybiskupów itd., ergo: katolicka telewizja cenzuruje katolickiego papieża. Czy w takim razie zasługuje na miano katolickiej? Skoro oszukuje następcę św. Piotra, wiernych, to także… samego Chrystusa. Nie jest dobrze. Tak się złożyło, że relacja na żywo była równocześnie prowadzona przez stację Aljazeera. Po przełączeniu z TV Trwam na Aljazeerę okazało się, że ich transmisja jest zdecydowanie żywsza, gdyż to co było na ekranie w Aljazeerze pojawiało się w TV Trwam dopiero po dobrych kilku minutach…
Z kolei kazania w kościołach są… z centralnego rozdzielnika, o czym powiadomił mnie ksiądz zagadnięty zeszłego roku podczas Kolędy. Kapłan nie ma prawa do odczytywania dowolnych fragmentów Pisma Świętego, ani nawet żydowskiej Biblii. Dlatego wierni na ogół żyją w nieświadomości, otumaniani ideą wybraństwa pewnego narodu, o którym ich właśni prorocy, jak Izajasz, Ezechiel i wielu innych piszą jako o zbrodniarzach, oszustach, kłamcach, dewiantach, mordercach i kompletnych degeneratach. Cóż, Kościół instytucjonalny jest w dużym stopniu pod obcą okupacją, tak jak polityka, dlatego nie usłyszymy tam nigdy wersetów ze św. Jana 8:44, informujących, z kim mamy do czynienia, któż to ci wybrańcy zacz.
W informacjach TV Trwam nie spotkamy też żadnej krytyki państwa terroru i apartheidu Izrael, ani obiektywnych wiadomości z Syrii, choćby w kwestii ISIS oraz roli Zachodu, Turcji oraz Izraela w obecnej rzezi chrześcijan.
Niech się Ojcowie Kościoła – ci którzy pozostają prawdziwie wierni Chrystusowi – nie dziwią, że wielu wiernych od Kościoła instytucjonalnego odchodzi. Raczej niechby wzięli żelazne rózgi w ręce i zrobili porządek we własnych instytucjach, żeby zły przykład nigdy już nie szedł od góry.
Swoją drogą, sama żydowska Biblia wydaje się być wielce podejrzaną lekturą, szczególnie po ostatniej publikacji Targumu Neofiti, a więc Biblii Aramejskiej (w polskim przekładzie z języka aramejskiego), która była w powszechnym użytku od czasów babilońskich. Wpiera się publiczności, że Biblia Aramejska jest tłumaczeniem Biblii żydowskiej, z hebrajskiego. Jednak społeczność, która takim pietyzmem otacza Torę ponoć od tysięcy lat, darzy czcią, ubiera w sukienki itd., nie potrafi pokazać światu ani jednego egzemplarza starszego, niż z XIII wieku naszej ery. Natomiast Biblia Aramejska, notabene znacznie różniąca się od żydowskiej, była czytana w bożnicach przez wiele stuleci przed naszą erą. Abstrahuję już od nonsensów, zapożyczeń i detali świadczących o nieautentyczności Biblii hebrajskiej, będącej pewnie jakimś osobliwym konglomeratem, bo nie czas tu i miejsce.
Ciekawe, czegoż też dziś uczą na lekcjach religii, bo już w pierwszych słowach żydowskiej Biblii: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię.” mamy rozbieżność z Biblią Aramejską (choć ocenzurowaną): „Od początku mądrości Syn Pana udoskonalił niebo i ziemię”. Może „Organy” ustalą.
Popularność etyki wzrosła po 01.09.2014 (nota bene i religia, i etyka to przedmioty dobrowolne), gdy weszło rozporządzenie MONu o możliwości organizacji etyki nawet dla 1 ucznia – być może obecny MON przymierza się do jakichś zmian w tej kwestii?
Tyle, że rozporządzenie było wykonaniem wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Grzelak przeciwko Polsce, więc ciekawe, co tu można wymyślić…
Na przykładzie mojego własnego dziecka widzę kolosalną korzyść z dobrze prowadzonych lekcji etyki – dyskutowania różnych problemów filozoficznych, nauki prowadzenia dyskusji, wyszukiwania, obrony i umiejętności oceny argumentów itp. ‚Etyczką’ była absolwentka filozofii, na lekcje uczęszczało ok.40% uczniów tej szkoły (gimnazjum). Te lekcje etyki to prawdopodobnie najlepsze co Młodego w szkole spotkało – szczegółowe wiadomości z różnych przedmiotów wylecą mu z głowy prędzej czy później, ale umiejętność logicznego myślenia i zaimpregnowanie na manipulację – zostanie.
(w podstawówce etyki nie było – większość chodziła na religię; obecnie, w liceum, też nie ma – na religię, w III klasie, chodzi tylko ok.40% uczniów – ale to realia dużego miasta, być może w mniejszych miejscowościach jest inaczej, choć jakoś wątpię w te 90% na religii – to już chyba nie te czasy)
Etyka to listek figowy dla religii – ani jedna ani druga nie jest w szkole potrzebna! Wychowuje działanie i praktyka, a nie kazania umoralniające … 😉
Całe szczęście, że o potrzebie lekcji religii decydują rodzice a nie państwo lub nauczyciele. I to jest najsłuszniejsze w przypadku religii. Oraz odpowiada dobrym standardom zachodnim.
@belferxxx 13 lutego o godz. 22:36 247404
„Wychowuje działanie i praktyka”
No ale czasami przed działaniem trzeba się zastanowić, czy nie będzie one szkodliwe… i tu zacząłem wymieniać działy przemysłu, nauki, polityki i innej działalności człowieka ale szybko doszedłem do wniosku, że każdy kij ma dwa końce i każde działanie ma aspekt etyczny.
Pomyśl, zanim coś zrobisz, wyważ zady i walety… 😉
Nota bene twój wpis jest bardzo amerykański. Tam bardzo lubią szybko coś zrobić a potem się zobaczy, co z tego wyszło… w najgorszym wypadku skrytykuje się Europę za „problem uchodźców”. 😉
Etyka zanurzona w filozofii w szkole, religia w kościele.
Proste, logiczne i sprawiedliwe.
Wersja zrozumiała dla katoliików. Bogu co boskie, cesarzowi co cesarskie..
@zza kałuży
Miałem na myśli praktykowanie refleksji w praktyce i działaniu przez ludzi, którzy nimi w przypadku dzieci i młodzieży kierują. Ot mniej więcej to co robił np. Aleksander Kamiński czy ks.Tischner … 😉
Natomiast kazania umoralniające czy teoretyczna analiza systemów etycznych świecka bądź religijna do tego nie prowadzą. Bo, jak powiedział pewien mądry polski profesor etyki:”Ornitolog nie musi fruwać, a drogowskaz – iść drogą, którą wskazuje!” … 😉
@belferxxx
Tak. Tylko to jest zwykły truizm a nie argument. Dokładnie to samo można powiedzieć o każdym dosłownie przedmiocie w szkole. O języku polskim, WF-ie czy matematyce.
@snakeinweb
Tyle, że „uzasadnieniem” i religii i etyki w szkole jest ich ponoć moralizujący wpływ na uczniów …. 😉
@belferxxx
Tak jak uzasadnieniem matematyki i języka polskiego jest kształcenie matematycznych umysłów ścisłych potrafiących precyzyjnie wyrażać i przekazywać innym swoje myśli, a uzasadnieniem WF-u jest wychowanie zdrowych ciałem i duchem atletów.
A że ze szkół wychodzą masy tłustych, bąkających coś bez składu funkcjonalnych analfabetów nie potrafiących zrobić ni przysiadu, ni fikołka, to już jest inna historia. A może i ta sama historia.
Czepianie się, że religia w szkole nie produkuje samych świętych a matematyka w szkole nie produkuje samych Einsteinów jest najogólniej mówiąc bez sensu. I jako nonsens nic nie mówi o sensie nauczania w szkole zarówno religii, etyki, geografii i matematyki.
@snakeinweb
To są uzasadnienia idiotów i dla idiotów. Jeśli chodzi o polski i matematykę – jeden jest językiem opisu otaczającej rzeczywistości, a drugi – językiem nauki. W obu przypadkach sprawne posługiwanie się (czynne i bierne) tymi językami jest kluczowe dla dobrego funkcjonowania w świecie, w którym trzeba się jakoś z innymi ludźmi porozumiewać. Co nie znaczy bynajmniej, że matematyka nie kształtuje umysłu – pytanie JAKA matematyka… 😉 W przypadku polskiego „przedefiniowano” pod wpływem lobby historyków literatury tę niezbędną (!) sprawność w, faktycznie zbędną i na dodatek mniemaną wiedzę o tym co autor miał na myśli. W przypadku matematyki, bo trudna, sprowadzono ją do obliczeń. No i nigdy w historii(!!!), nie wiadomo po co, 90% rocznika nie chodziło do szkół maturalnych. A wiadomo, że do wykładania chemii na półce w Biedronce a nawet siedzenia na kasie tamże wystarczy umiejętność sylabizowania … 😉
@belferxxx
To właśnie próbowałem wykazać, choć nie aż tak niegrzecznie i brutalnie, że tego typu argumenty to argumenty idiotów dla idiotów. Nie można kwestionować potrzeby nauki religii, etyki, matematyki czy języka polskiego tym, że nie gwarantują one wykształcenia i wychowania samych świętych oraz genialnych literatów i myślicieli, czy też że teoria nie ma znaczenia lecz tylko praktyka się liczy. To są twierdzenia nieprawdziwe i bardzo słabiutkie argumenty. W sumie czyste czepialstwo i czcze gadanie, a nie argumenty. Trochę z rozdziału „Jak się chce zbić psa, to kij się zawsze znajdzie”.
@snakeinweb
To PO CO jest religia i etyka w szkole – świętych nie wychowują, zgoda, ale czy w ogóle(!) kogoś wychowują. A jak nie to właśnie PO CO są… 😉
@belferxxx
Jeśli idzie o religię, to religia jest po to aby wypełniać podstawowe zachodnie standardy cywilizacyjne, które zakładają wolność wyznania, praktykowania swojej religii dla każdego obywatela oraz praw rodziców do wychowywania swoich dzieci zgodni ich wolą i światopoglądem. Dlatego w większości państw z naszego kręgu cywilizacyjnego, choć nie we wszystkich, nauka religii w szkole jest obecna będąc podstawowym wyrazem szanowania praw człowieka, wolności religijnych, tolerancji religijnej oraz praw rodziców do wolnego wychowywania swoich dzieci. W takiej Wielkiej Brytanii na przykład dzieci mają nie tylko prawo do nauki religii w szkole, ale każda szkoła prywatna czy publiczna ma obowiązek zapewnienia specjalnych pomieszczeń (coś w rodzaju kapic) umożliwiających dzieciom spokojną modlitwę. Natomiast w Niemczech w konstytucji zapisano nawet, że nauka religii jest obowiązkowa, co jest chyba sporą przesadą w mocno zlaicyzowanych Niemczech. Niemniej jednak rodzice w Niemczech muszą pisemnie prosić szkołę o zwolnienie z lekcji religii powołując na klauzulę sumienia.
I to jest zasadnicza odpowiedź na Twoje pytanie. Są to standardy zachodnie wynikające z podstawowych praw człowieka. Jak rodzice sobie życzą nauki religii w szkole, to ta nauka musi być w szkole zapewniona. I to już za uzasadnienie w pełni wystarczy.
Co do etyki, to w Polsce ma ona formę substytutu lekcji religii, co moim zdaniem jest rozwiązaniem wadliwym. Gdyby to ode mnie zależało, to wprowadziłbym etykę jako obowiązkową w szkołach nie zamiast religii lecz obok fakultatywnej religii. Niekoniecznie jako przedmiot osobny, lecz w jakim kompleksie tematycznym zawierających pokrewne dziedziny.
Powiem jeszcze, że te ciągłe wyskoki na religię w szkole mnie trochę irytują właśnie dlatego, że są świadectwem niedostosowania się niektórych do wysokich standardów kultury zachodniej oraz do idei wolności i tolerancji. Takie obciążenie mentalne z poprzedniej złej epoki. Są one szczególnie irytujące, że głoszą je środowiska mające usta pełne frazesów o wolności, liberalizmie i tolerancji, ale z tego co widać mają na myśli wyłącznie tolerancję i wolność dla siebie, ale nie dla inaczej myślących innych. Na przykład ludzi religijnych.
@snakeinweb 14 lutego o godz. 18:02 247417
Zrób proszę wykres dla Polski od 1990 roku, na którym zaznacz liczbę gwałtów, pobić, kradzieży, włamań, rozwodów, aborcji (rzeczywistych), ciąż nastolatek, sprzedanych środków antykoncepcyjnych, samobójstw, urodzonych dzieci, daty wyboru, śmierci i kolejnych wizyt w Polsce JPII, liczbę księży i sióstr, liczbę powołań, liczbę katechetów, wysokość kosztów obecności religii w szkole (mld złotych w danym roku oraz kumulatywnie), … rozumiesz pomysł? No to sam będziesz wiedział jakie zjawiska powinieneś porównać sobie z datą wprowadzenia (powrotu, wiem,wiem, powrotu) religii do szkół.
Daj nam znać jak już będziesz miał ten wykres.
@snakeinweb
W Europie Zachodniej nie ma(zwykle) KATECHEZY – jest poznawanie religii, różnych religii. Byłem, widziałem … 😉 Katecheza jest, o ile, w kościołach … 😉 Więc nie opowiadaj bajek 😉
@belferxxx
Nie wierzę Tobie, że byłeś na Zachodzie. Każdy może sobie tak napisać. Ja mogę napisać, że byłem na Księżycu i żebyś nie opowiadał bajek, że nie ma religii na Księżycu.
Generalnie Twoje twierdzenia są puste i bez pokrycia. O różnorodnych formach nauczania religii w szkole można sobie poczytać bez problemu w Internecie. Choćby w WIKI. I w 10 sekund stwierdzić, kto tutaj opowiada bajki.
@zza kałuży
Jak zrobisz 10 fikołków w jedną sekundę, przyślesz mi osobisty kod DNA oraz twojego lekarza, potwierdzający, że rozmawiam z człowiekiem a nie z przebierańcem szympansa oraz zrobisz mi wykresy rozwoju populacji Indian na terenie Ameryki Północnej w ostatnich trzech tysiącach lat, to przychylę się do Twojej prośby i spróbuję zrobić wykresy, o które prosisz. A więc do dzieła, pajacu.
@snakeinweb 14 lutego o godz. 20:00 247421
Wystarczy zapytać za co tak konkretnie katecheci forsę biorą (i na pewnej bo państwowej emeryturze do śmierci brać będą) aby pojawiły się prawdziwie katolickie wyzwiska i ubogacająca piana z ust.
Jak nie dużo trzeba aby z człowieka wyszedł płatny funkcjonariusz Kościoła. 😉
Na maturze z matematyki zadania trzeba rozwiązać. I zdążyć do końca egzaminu.
A nie opowiadać bajki, że teorię się zna doskonale a prawdziwe zadanie rozwiąże w postaci przykładnego pożycia w katolickim, prawdziwie polskim małżeństwie za iks lat. I na podstawie znajomości pięciu kościelnych i trzech młodzieńców w piecu żądać poświadczenia edukacyjnych kompetencji.
Na wykresie mają także być liczby domicantes i communicantes.
@zza kałuży
Miały być prawdziwe fikołki (takie z WF-u). Ten się nie liczy.
Forsę za poparcie dla aktualnej władzy byście chcieli.
Identycznie robi mokotowska mafia – bierze dolę za „ochronę”.
Kościołowi w Polsce wszystko jedno – wymusił za ochronę i od solidaruchów i od postkomuchów, teraz wymusza od narodowców.
Sądząc po tematach lekcji religii, które podejrzałam w dziennikach np. W Bogu umiłowanie lub Zgnębieni a pocieszeni – uważam, ze dobrze, że moje dziecko nie chodzi na religię, lecz na etykę.
Niech tylko pis spróbuje tknąć etykę w szkole…
@slave
Jak widzisz na własnym przykładzie na religię chodzić wolno jak i nie chodzić na religię wolno. I na tym właśnie polega wolność światopoglądowa. I to jest normalne, i tak jest dobrze. I bez obaw. Nawet w PiS-ie się nie znajdzie wariat, który chciałby wprowadzić przymusową religię w szkole.
@snakeinweb 14 lutego o godz. 23:50 247426
„Nawet w PiS-ie się nie znajdzie wariat, który chciałby wprowadzić przymusową religię w szkole.”
Jestem przekonany, że Lech Kaczyński zbliżając się do lotniska w Smoleńsku nie wszedł do kokpitu i nikomu niczego osobiście nie nakazywał. Po locie do Gruzji, po groźbach o „policzeniu się” i po zapytaniach poselskich Gosiewskiego nie musiał.
Dowody na ten sam mechanizm służalczości i zgadywania intencji niewypowiedzianych poleceń przełożonego przez wystraszonych ludzi archeolodzy wykryli już w Sumerze. A od tamtej pory skłonność ta tylko się rozpowszechnia.
Pogugluj sobie to wyguglujesz o dyrektorkach szkół nie czekających na polecenie z MENu tylko wywieszających modlitewne tabliczki w stołówkach i każące rodzicom składać podania ZAWALNIAJĄCE ich dzieci ze szkolnej katechezy. Zamiast aby to rodzice tych, którzy CHCĄ chodzić na katechezę je pisali.
@snakeinweb – nie wiem, czy wiesz, że w ciągu 12 lat nauki ( od podstawówki do matury) na naukę religii ( + 3 dni w roku rekolekcje – niby nie w szkole ale wtedy zawiesza się inne zajęcia ) przeznacza sie ok. 1100 godzin.
Oznacza, to, że cały JEDEN ROK nauki poświęca się WYŁĄCZNIE na naukę religii ( ściślej – katechezę ).
@ zza kałuzy zrobił kiedyś zestawienie – może jeszcze znajdzie dane i przedstawi nam dane ile w tym czasie przeznacza sie godzin na fizykę, biologie, chemie, geografie ?
Mamy wysyp „chorób cywilizacyjnych” – co szkoły robią w temacie profilaktyki ( poza problemem symbolicznej drożdżówki ) ?
Zamiast propagować kult tej, co została świętą bo się nie myła parę tematów na temat higieny , zdrowego odżywiania.
Nie wciskać 6-latkom, ze ich złe zachowanie to wina diabla, który kusi ich do złego – autentyczne – tak się tłumaczył kolega wnuka przed matką , która strofowała go za nieodpowiednie zachowanie – „bo pani na religii tak mówiła”.
Czy to aż taka ważna ta religia, by na nie przeznaczać 1/12 wydatków na oświatę ?
Czy to przyniosło jakieś wymierne efekty ?
@ zza kałuży takie pytanie Tobie postawił ( chodzi o te wykresy , z których by to wynikało ) ale się wymigałeś.
@kaesjot
Ty ciągle nie rozumiesz lub nie przyjmujesz do wiadomości istoty sprawy, że ani szkoła, ani ty nie macie prawa narzucać innym swojej wąskiej wizji świata. W kraju wolnym o wychowaniu swoich dzieci decydują rodzice, a szkoła ma im w tym tylko pomagać. Więc Twoje dywagacje o godzinach są zupełnie bez sensu. Jak nie chcesz posyłać swoich dzieci na religie to te godziny są nierelewantne i wynoszą zero. A ci co dzieci na religię posyłają już wiedzą, czy pośrednio decydują ile tych lekcji potrzeba. Czy to jest 500, czy 1000 czy 3000 jednostek, to już nie twoja tylko ich sprawa. To oczywiście w pewnym uproszczeniu, bo trzeba uwzględniać ogólne uwarunkowania finansowo-organizacyjne, ale Ty stawiasz sprawę całkowicie na głowie myląc całkowicie porządki co do roli szkoły, uczniów oraz roli religii w szkole.
„ani szkoła, ani ty nie macie prawa narzucać innym swojej wąskiej wizji świata.”
Nigdy nie miałem najmniejszych wątpliwości, że biskupi walczyli o wciśnięcie godzin katechezy w środek dnia szkolnego tylko po to, aby nie narzucać nikomu swojej wąskiej wizji świata.
„W kraju wolnym o wychowaniu swoich dzieci decydują rodzice, a szkoła ma im w tym tylko pomagać.”
Oczywiście! Dobrze by było, aby ci „decydujący rodzice” decydowali ZA SWOJE PIENIĄDZE a nie za UKRADZIONE INNYM RODZICOM.
Chcecie fundować sobie katechezy w szkołach publicznych jak w Niemczech? Proszę zatem płacić za nie ze swoich podatków a nie wyciagać rękę po cudze. Niemcy pokazali, jak finansować taki kościól, na jaki ma się ochotę, wystarczy tylko odgapić.
I lekcje te umieszczać tylko na początku albo na końcu szkolnego dnia, tak aby na niewierzących NIE BYŁA ZASTAWIANA KATECHETYCZNA PUŁAPKA.
„Czy to jest 500, czy 1000 czy 3000 jednostek, to już nie twoja tylko ich sprawa.”
Nie tak do końca. Istnienie nieprzystosowanej do współczesnego rynku pracy dużej grupy ludzi JEST PROBLEMEM RESZTY SPOŁECZEŃSTWA. Jak nie rozumiesz – pojedź do Iraela i popytaj się o zawodową aktywność i społeczną uźyteczność tamtejszych haredim.
Widać, że ludzie nie lubią etyki
@zza kałuży – dziękuję – wyręczyłeś mnie