Czy nauczyciele muszą chodzić na studniówki?

Skoro wszyscy biją rekordy, to moja szkoła też. Na tegorocznej studniówce pojawi się u nas tak niewielu nauczycieli, że chyba gorzej być nie może. Zresztą gdyby mogło, to pewnie by było. Niestety, dyrekcja nie wyobraża sobie tego balu bez belfrów. A właściwie czemu nie? Czy nauczyciele muszą chodzić na studniówki?

W moim liceum przyjął się zwyczaj, że muszą iść na studniówkę wychowawcy klas maturalnych oraz dyrekcja. Reszta nauczycieli może, ale nie musi. Administracja i obsługa właściwie nie chodzi. Uczniowie wręczają zaproszenia wszystkim pracownikom. Pamiętam czasy, gdy odmawiali nieliczni, obecnie jest odwrotnie. Z każdym rokiem zmniejsza się liczba pracowników chętnych do zabawy z uczniami.

Ostatnio wycofali się nawet najzagorzalsi amatorzy studniówek. Niektórzy wspominają, jak to niegdyś nie opuszczali żadnego uczniowskiego balu. A teraz… szkoda gadać. Właściwie nie wiadomo, dlaczego nauczyciele nie chodzą. Odmawiają bez podania powodu. Jedynym tłumaczeniem jest formuła „szkoda gadać”. Pamiętam, że niegdyś uczniowie nie przyjmowali odmowy. Jeśli jakiś nauczyciel miał nie przyjść, chodziły do niego tak długo pielgrzymki, aż w końcu się zgodził. Dzisiaj uczniów niewiele obchodzi, kto przyjdzie, a kto nie. Nikt też nikogo nie namawia.

Ja chodzę na studniówki. Miałem wprawdzie kilkuletnią przerwę, ale odkąd pogorszył mi się słuch i wzrok, nie słyszę i nie widzę żadnych znaków, które by działały na mnie zniechęcająco. Kieruję się w życiu tą prostą zasadą, że jak ktoś mnie zaprasza, to musi się liczyć, że skorzystam z oferty. Tak też zrobiłem w tym roku. Jeśli ktoś miał inne intencje, niech następnym razem nie wręcza mi żadnego zaproszenia. W końcu przymusu nie ma.