Przyjdzie minister i posprząta

Blady strach padł na dyrektorów szkół. Zrozumieli, że w razie problemów najbardziej muszą obawiać się minister edukacji. Ta bowiem może wpaść do ich placówki i posprzątać. Tak stało się dzisiaj w jednej z warszawskich szkół. Wystarczyła wizyta Anny Zalewskiej i było po problemie, tzn. po dyrektorce (info tutaj).

Jedni nauczyciele się cieszą, inni smucą. Cieszą się, bo w końcu znalazł się sposób na dyrektora. Minister to najlepszy bat na znienawidzonego szefa. Niejedna rada pedagogiczna marzy o tym, aby władza przyszła i wykurzyła dyrektora. Teraz to już nie marzenia, lecz rzeczywistość.

Są jednak tacy nauczyciele, którzy się smucą. Interwencja minister to najgorszy sposób załatwienia sprawy. Problemów to nie rozwiązuje, ale je potęguje. Teraz najbardziej się opłaca zamiatać wszystko pod dywan. Byle tylko pani minister się nie dowiedziała. Bo jak się dowie…

Do tej pory zdarzało się, że jakiś szaleniec straszył szkołę ministrem edukacji. Przychodził rodzic i krzyczał na dyrektora, że powiadomi ministra, aby zrobił tutaj porządek. Nikt nie traktował tego poważnie. Teraz będzie inaczej, żarty się skończyły, Anna Zalewska nadchodzi.