Tajna debata o oświacie
Dostałem z wiarygodnego źródła zaproszenie na debatę polityków o oświacie. Ma się odbyć 5 października 2015 roku, czyli jutro, w Łódzkim Klubie Nauczyciela o godzinie 14. Próbuję znaleźć potwierdzenie tej informacji i nie mogę. Czyżby debata była tajna?
Na mój adres mailowy wpłynęło tydzień temu następujące zaproszenie:
„Zapraszam na debatę oświatową z kandydatami na posłów (Królikowska-Kińska (PO), Kopcińska (PiS), Joński (SLD), Godson (PSL), Wojciechowska (Kukiz15), która odbędzie się 05.10.2015 r. o godz. 14.00 w Klubie Nauczyciela. Myślę, że będzie ciekawie.”
Parę dni później dostałem esemesa:
„Zapraszam na debatę oświatową z kandydatami na posłów w dn. 5.10 (poniedziałek) o godz. 14 w Łódzkim Klubie Nauczyciela”.
Mój informator jest pewny i sprawdzony, dlaczego więc ani Klub Nauczyciela (aktualności tutaj), ani żaden z polityków nie zapowiadają tego wydarzenia? Czyżby uczestnikom debaty nie zależało na wysokiej frekwencji nauczycieli?
Komentarze
Zaproszenie wydaje się być lipne. Godson? Na temat oświaty? To jakiś absurd, co ten nawiedzony peowsko-małorolny klecha może wnieść do dyskusji o szkolnictwie?!
Ale czemu o oświacie debatuje się z nauczycielami? Z uczniami, z rodzicami powinno się debatować. To dla nich to całe zamieszanie. Nauczyciele nie mają obiektywnego oglądu sytuacji.
Uczniowie i nauczyciele też nie są obiektywni, Parker. Zresztą w temacie szkolnictwa ciężko być obiektywnym, bo każdy ma do niego jakiś stosunek emocjonalny wyniesiony z dzieciństwa i młodości 🙂
Edukacja jest dla uczniów, pośrednio, ze względu na niepełnoletniość, dla rodziców. Oni są zainteresowani jakiścią, oni są zainteresowani kosztami, dla nauczycieli koszty się nie liczą, efekty nie leżą w ich sferze zainteresowania bo nie przekładają się na uposażenie. To zawód w którym można nie znać matematyki i jej uczyć. Nareszcie zrozumiałem co mają na myśli nauczyciele mówiąc o specyfice zawodu. Bo to chyba jedyny zawód który można wykonywać kompletnie bez umiejętności. Znasz drugi taki @Dulek?
@Dulek 4 października o godz. 17:31 245948
„Zresztą w temacie szkolnictwa ciężko być obiektywnym, bo każdy ma do niego jakiś stosunek emocjonalny wyniesiony z dzieciństwa i młodości :)”
Dulek, ty jesteś Duchem Świetym, że wiesz co się u mnie w kuchni mówiło?! A może esbekiem?!
I do tego w myślach czytasz, aż mnie ciarki przeszły…
Wypisz-wymaluj ja z żoną i dziećmi, byłymi uczniami…
Ja ciągle, że przecież w szkole było tak fajnie, nauczyciele tacy mądrzy i przyjaźni… zajęcia takie ciekawe…
A dzieci z żoną abym się dobrze puknął w głowę…
A najlepiej podczas świątecznych odwiedzin w Kraju do szkoły na wywiadówki poszedł. No i chodziłem, chodziłem.
Znaczy mówili tak (w czasie przeszłym), bo teraz nawet najmłodszy maturę ma.
A nawet dwie, bo „poprawił” sobie matematykę, wtedy gdy pół narodu ją oblało…. 😉
@Dulek to co ja mam robić?!
Emocjonalnym stosunkiem wyniesionym z dzieciństwa i młodości się podpierać:
**http://chetkowski.blog.polityka.pl/2011/08/24/przedszkole-jest-super-a-szkola-be/#comment-93744),
do wypowiedzi @rs_:
**http://chetkowski.blog.polityka.pl/2015/10/02/kiepscy-nauczyciele-matematyki/#comment-245944)
dopisywać historie o moich nauczycielach, którzy to samo powtarzali?
Czy wierzyć w smutną rzeczywistość jednolitego frontu własnych dzieci i żony, dla których „dzisiejsza szkoła” to kołchoz z planem produkcyjnym i podobnie inteligentnym personelem, który za wszelkie odstępstwa karze, a przynajmniej ich nie lubi?
Statystycznie, @Dulku drogi, to ja miałem do czynienia tylko z 3-ma szkołami. Moje dzieci zaś z ho-ho a może i wiecej. Publicznymi i katolickimi. I nie czterdzieści lat temu tylko od „wczoraj” do najwyżej „kilkanaście lat temu”.
I komu tu wierzyć?
@parker
no zabolało przeczytanie, że „Z uczniami, z rodzicami powinno się debatować. To dla nich to całe zamieszanie. Nauczyciele nie mają obiektywnego oglądu sytuacji.”. Oczywiście, kurde, że nie mają, bo w tym g… siedzą! Może nie jestem typowym nauczycielem, bo „tylko” bibliotekarzem, ale coś mi się wydaje, ze mimo opisywania nauczycieli en masse jako tumanów, nie wszyscy takimi są. Może gdzieś trafi się jednak taki, który stara się jeszcze mieć obiektywny ogląd, chociaż chyba coraz trudniej 🙁 Bezsensowne decyzje ministerstwa, brak wpływu na cokolwiek, ogólna nagonka na nauczycieli jako roszczeniowych debili pozbawionych wiedzy… A jednocześnie robienie z nas takich właśnie debili poprzez coraz wymyślniejsze i bezsensowne ewaluacje, tony papierów, wsadzanie w IT bez zaplecza technicznego, ogólne do it yourself, zmuszanie do ciągłego dokształcania się (co nie jest złe oczywiście, ale jakość niektórych proponowanych form jest…hm, byle był papier, bo rozliczą), testomanię, zwalnianie z pracy bo nie ma godzin – z brakiem jakichkolwiek innych możliwości zatrudnienia (w każdym razie w mniejszych miastach)…można mnożyć przykłady 🙁 Rodzic i tak ma teraz prawo do wszystkiego (często nie korzysta, bo ma gdzieś, chociaż włazi mu się w tyłek z pomocą, ipetami, stypendiami, dziennikami elektronicznymi, korzysta wtedy, kiedy COŚ się stanie, albo rodzic czy uczeń uważa, że coś się stało – oczywiście, czasem rzeczywiście się dzieje), podobnie uczeń, zwłaszcza w dobie niżu, kiedy trzeba każdego w d… pocałować, żeby tylko w szkole został, bo bon oświatowy… Tak, dać możliwości decyzyjne tylko rodzicom, uczniom i p. hm Kluzik, zobaczymy, co wyjdzie. Tak ogólnie w sumie chciałam tylko napisać, że NIE MOŻNA wiecznie generalizować i wsadzać wszystkich do jednego wora, ale się zdenerwowałam 🙁 A, jestem nie tylko nauczycielem, jestem także matką, samotną, 17 i 23-latków, mam pedagogikę op-wych, FC, kocham Monty Pythona i Tore Renberga…