Minister Drożdżówka
Dzisiejszy dzień udowodnił, że poślizgnąć się można nie tylko na skórce od banana, ale także na drożdżówce. Pokazała nam to bardzo widowiskowo minister edukacji. Kiedy Joanna Kluzik-Rostkowska opowiadała w RMF FM, że wynegocjowała powrót drożdżówek do szkół, nie zdawała sobie sprawy, że właśnie wywija potężnego orła. Boleć zaczęło chwilę później, gdy media nie zostawiły suchej nitki na pani minister (przykład tutaj).
Współczuję tej gafy Joannie Kluzik-Rostkowskiej, ponieważ ma szansę przejść do historii jako Minister Drożdżówka. Ze swoich czasów uczniowskich pamiętam dyrektora szkoły, który zyskał przezwisko Naleśnik po tym, jak wygłosił mowę o wyższości naleśnika nad innymi potrawami. Młodzież nie darowała mu tej paplaniny.
W żartach, które strojono sobie dzisiaj z pani minister, nie ma żadnej złośliwości. Sytuacja, gdy człowiek odpowiedzialny za X chwali się sukcesem w dziedzinie Y, jest bardzo śmieszna. A gdy minister edukacji wchodzi w sferę gastronomiczną, komizm osiąga swój szczyt. Równie zabawnie byłoby wtedy, gdyby minister obrony pochwalił się, że wynegocjował powrót mleka do kantyn. W ratowaniu mleka czy drożdżówek nie ma nic złego, ale po ministrach spodziewamy się więcej, dużo więcej.
Komentarze
„ale po ministrach spodziewamy się więcej, dużo więcej.”
Najlepszym przykładem jest sposób, w jaki naród zapamiętał trzykrotnego ministra spraw wewnętrznych i premiera, niejakiego Składkowskiego.
Pani Kluzik (jaka jest, każdy widzi!) negocjowała z samą sobą – listę MZ, jako załącznik do ustawy dotyczącej edukacji(zresztą przygotowanej przez MEN) w ramach OBOWIĄZKOWYCH uzgodnień międzyresortowych musiało zaakceptować MEN! Czyli wielopartyjna pani Kluzik właśnie … 😉
Tak, że współczuć nie ma czego – każdy jest kowalem … 😉
Wielopartyjna ministra powinna była zostać tam, skąd wyszła- w jakimś babskim piśmidle. Mogłaby polecać najlepsze sposoby na plamy i mole. I udzielać porad jak wywalczyć drożdżówki. Rewolucjonistka, kurzatwarz.
Nie wiem czy ministrowie nie maja sie czym zajmowac czy to „przedwyborcza kielbasa”? Przeciez tym czym sie dzieci odzywiaja zalezy w duzej mierze od rodzicow. A z drugiej strony – czy to jest konstytucyjne zabranianie komus jedzenia tego co lubi?? A p. belfrzyca moglaby sobie darowac obelgi a napisac cos konkretnego, nie przystoi to cialu nauczycielskiemu.
Nie przyłączam się do tutejszej nagonki na Min. Kluzik-Rostkowską. Takie zbiorowe ujadanie jest paskudne. Ta kobieta robi dużo dobrych rzeczy i trzeba to docenić, a faktem jest że te sklepiki szkolne sprzedawały głównie żywność śmieciową, szkodliwą dla dzieci.
azur = Kluzik???? 😉
Wytyczne dla stołówek szkolnych powinno dawać MZ. Durni doradcy ministra czynią ministra durnym.
Przeciez ona przeflancowala sie z PiS …czym skorupka za mlodu… widac jaki horror szykuja nam jej kolesie. Nawet Opatrznosc odwrocila sie od nas.
„Drożdżówka” śmieszy. Mnie będzie bardziej śmieszyć dyskusja czy cytrynę można zastąpić kiszoną kapustą i czy można ją dodawać do herbaty. Po wygranych wyborach przez pogrobowców Gomułki jest to jak najbardziej realne.
Drogi rodz, gdzie pan/pani tu widzi obelgi. Tu nie ma obelg, tu jest pochylenie się nad losem kobiety, którą „rzucono na odcinek oświaty”. Nie dość, że rzucili, to jeszcze owa kobieta uwierzyła, że jest to odcinek właściwy. Jeśli kompetencjami minister jest fakt, że jej dzieci chodzą do szkoły, to gratulacje. Nie wiem, kim z zawodu jest Rodz, ale jeśl na przykład marynarzem, na pewno cieszyłby się, gdyby jego szefem był człowiek, który na pracy na wodzie się zna, bo hoduje rybki akwariowe.
Jedzenie śmieciowe jest paskudne lecz sposób wprowadzenia zmian – fatalny. Powinno się stopniowo wycofywać z bufetów najgorsze produkty.
Proszę o komentarz do artykułu:
http://www.tvn24.pl/nauczyciele-matematyki-fatalne-wyniki-badan,582163,s.html
Co tam drożdżówki, tu jest dopiero bryndza. Towarzystwo wykształcone po reformie szkolnictwa. Pokończyli szkoły lansu i balansu w okolicach Warszawy i uczą matmy. A p. Kluzik-Drożdzówka zajmuje się układamiem jadłospisu w szkolnych stołowkach i sklepikach. Ta drożdżówka chce teraz douczać ludzi którzy pokończyli uczelnie. Jakim cudem dostali dyplomy? Mam wrażenie iż pani ministrant też skończyła taką uczelnię z okolic Warszawy lub w Torunia. Czy ktoś kontroluje te pseudo-uczelnie?
Link do artukułu opisującego sytuację. http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18952897,nauczyciele-matematyki-maja-problem-z-matematyka-zatrwazajace.html#MT
Droga @belfrzyca,
Nie sadze, ze minister oswiaty jest Twoim bezposrednim szefem. Zakladam, ze jest nim dyrektor szkoly i on sie zna na prowadzeniu tegoz przedsiebiorstwa. Nie jestem w tej dziedzinie wiec traktuj mnie jak laika ale wydaje mi sie, ze ma do pomocy fachowcow od nauczania, ksiegowosci, sprzatania i paru innych.
Minister jako taki jest politykiem-kierownikiem (nie lubie bowiem „rusycyzmow” jak np. manager). Taki polityk powinien miec w swoim skladzie fachowcow ktorzy mu doradza w wielu sprawach bo nie tylko nauczanie jest mandatem tego ministra. Podejrzewam, ze zdajesz sobie sprawe, ze porady moga sie roznic … ba !! powinny sie roznic jako, ze w nauczaniu nie zawsze 2×2=4 (z wyjatkiem rachunkow 🙂 ). Rola takiego polityka czyli ministra bedzie pogodzenie roznych opinii i wypracowanie wspolnego kierunku. Prawdopodobnie chcialabys widziec na tym stanowisku kogos z tytulem … najlepiej profesora. Moim zdaniem to jest najgorsze rozwiazanie zeby powierzac kierowanie panstwem teoretykom ktorzy swoje teorie beda sprawdzali na zywym organizmie jakim jest panstwo.
To, ze w Polsce nie ma jeszcze pelnego garnituru zawodowych politykow jest ze szkoda dla panstwa. Uwazem, ze jeszcze kilkanascie lat i zrobi sie normalnie a politycy nie beda spadali z nieba a beda rosli wraz z doswiadczeniem nabywanym w roznych urzedach badz organizacjach.
A od tego czy dzieci chca jesc drozdzowki czy salate jest ich podniebienie i rodzice a nie minister. Ja wolalem drozdzowki!! …. i nadal lubie!
Kluzik jest warta tyle, co jej szefowa Ewa. Dwa razy ‚mniej niż zero’.
@stok – opluć kogoś jest łatwo, tylko trzeba potem obetrzeć ślinę. Może chusteczkę?
@Rodz
No i własnie dobrego/złego szefa poznaje się po doborze współpracowników i sposobie wykorzystania ich potencjału. Tym niemniej szef-polityk powinien choćby mniej więcej orientować się w najważniejszych)!) problemach kierowanej instytucji oraz POLITYCZNYCH konsekwencjach podejmowanych decyzji. W każdej z tych spraw wielopartyjna dziennikarka Kluzik jest niestety zerem albo jeszcze gorzej … 🙁
Niezła analiza z innego blogu:
http://www.warszawa.pl/jedzenie/nie-chodzi-o-drozdzowke-nieprzerobiona-lekcja-prohibicji/