Wesołe emerytki

Byłem z klasą na trzydniowej wycieczce. Taki wyjazd to wielkie ryzyko. Młodzież potrafi bowiem sprawiać problemy. Okazało się, że problemy były, ale nie z uczniami.

W hostelu trafiliśmy na dużą grupę sędziwych pań, które rozrabiały, jakby narodziły się na nowo. Potrafię zapanować na rozbrykaną młodzieżą, natomiast wobec wybryków starszych pań jestem bezradny. Gdy próbowałem nieco uspokoić, jeszcze bardziej rozbawiłem całe towarzystwo. Nie będzie nauczyciel mówił emerytkom, kiedy mają zakończyć balangę. Szkołę skończyły dawno temu.

Rano, gdy szedłem pod prysznic (a specjalnie wstałem o 6.00, aby nie natknąć się na nikogo), wpadłem w grupę starszych pań. Grzecznie się ukłoniłem, zapytałem, czy jest wolna jakaś kabina prysznicowa. Emerytki próbowały mnie speszyć dowcipnym i ciętym językiem. Nie dałem się, w końcu mieszkałem w akademiku, gdzie toalety były koedukacyjne, więc odzywki erotyczne nie są mi obce. Czym innym są jednak półnagie rówieśniczki biegające od pokoju do toalety i gadające jak nakręcone, a czym innym osoby starsze ode mnie o kilkadziesiąt lat.

Były jednak dobre strony tego towarzystwa. Seniorki tak rozrabiały, że imprezowanie mojej klasy wydało mi się niczym. A na drobnostki nie zwracam uwagi. Jeśli do tej pory młodzież sądziła, że swoim zachowaniem potrafi zadziwić nauczyciela, to grubo się myliła. Zachowanie nastolatków to dziecinada, zabawa bez zahamowań zaczyna się dopiero na emeryturze.