Spotkanie z gejem

Uczniowie mają prawo proponować tematy lekcji wychowawczych. Moja klasa jest tak dobrze wychowana, że nie zgłosiła nic. Po co zawracać głowę wychowawcy, i bez tego ma on dużo problemów. Niestety, inne klasy nie są tak kulturalne. Marzą im się takie rzeczy, że wychowawcom włosy stają dęba ze strachu.

Jedna z klas koniecznie chce się spotkać z gejem. Nie byłoby problemu, gdyby chciała spotkać się po lekcjach na gruncie prywatnym. Sam podałbym parę adresów, w końcu to nie grzech mieć pozaszkolne zainteresowania. Niestety, klasie zachciało się spotkania w szkole na lekcji wychowawczej. Wychowawca ma teraz twardy orzech do zgryzienia. Dobrze wie, że za zorganizowanie takiej lekcji, zresztą za samo wprowadzenie geja w mury szkoły można dostać się na czarną listę i w niedługim czasie zakończyć swoją przygodę z kształceniem młodzieży. Także dyrektor szkoły długo by się nie ostał na kierowniczym stołku, gdyby tolerował takie wypadki na swoim podwórku.

Co więc ma robić biedny wychowawca, aby nie wyjść przed klasą na fałszywą małpę? Najpierw zachęcał uczniów, aby zaangażowali się w tworzenie planu lekcji wychowawczych, a teraz ucina najciekawsze propozycje. Jest wyjście, o którym zaraz napiszę. Ale najpierw chwila wspomnień.

Pamiętam, jak jedna z moich klas wychowawczych, ta gorzej wychowana niż obecna, chciała spotkać się ze striptizerką. Wprawdzie striptizerka nie jest tak niebezpieczna jak gej, ale trochę jest. Co więc miałem robić? Aby wyjść z twarzą, musiałem poprosić pewną aktorkę, żeby zechciała wcielić się w postać striptizerki i zagrała przed uczniami stosowny monodram. Nikt się nie połapał, że to tylko gra. Młodzi słuchali dziewczyny i dostawali wypieków na twarzy. Teraz też proponuję zatrudnić heteroseksualnego aktora, który przed uczniami zagra geja. Młodzież dostanie, co chce, a nauczyciele wraz z dyrekcją będą bezpieczni. Bo chyba granie przedstawień na ten temat nie jest zakazane?