Nauczyciele zaczęli radzić

W szkołach zaczęły się posiedzenia rad pedagogicznych. Nauczyciele spotykają się, aby ustalić zasady pracy w nowym roku szkolnym. Od paru lat o niczym jednak nie decydują, a jedynie przyjmują do wiadomości polecenia władz – ministerstwa, kuratorium, powiatu czy gminy.

W jednych szkołach rady trwają wiele godzin przez kilka dni, a w innych nauczyciele spotykają się na godzinę czy dwie tylko jednego dnia – w piątek przed 1 września. Wszystko zależy od tego, jak dużo poleceń ma do przekazania władza. Im bardziej chce ubezwłasnowolnić belfrów, tym dłużej każe im siedzieć i pilnie słuchać.

Ponieważ o kształcie szkoły nie decydują pedagodzy, lecz politycy, pracujemy zgodnie z trendami politycznymi. W ostatnich latach kazano nam kształcić patriotę szanującego tradycje chrześcijańskie (za Giertycha), potem wychowywaliśmy tolerancyjnego Europejczyka otwartego na świat, obecnie zaś – co nietrudno zgadnąć – wracamy do wartości katolickich. Wprawdzie MEN takich zaleceń nie wydaje, ale regionalne władze zdają się wychodzić przed szereg. Czyżby spodziewały się zmiany władzy i chcą, aby szkoły były odpowiednio przygotowane?