Lepsza czy gorsza połowa?

Piątek w moim liceum był dniem bez lekcji. Zamiast tego nauczyciele przygotowali dla uczniów masę konkursów z nieomal wszystkich przedmiotów oraz zawody sportowe. Cała szkoła miała pokazać waleczność, uczyć się wygrywać i przegrywać, a przede wszystkim dobrze się bawić. Cała szkoła?

Okazało się, że jednak nie cała. Wielu uczniów uznało, że jak nie ma lekcji, to nie warto przychodzić. Frekwencja była na poziomie 50 procent. Nauczyciele, którzy edukację utożsamiają z pracą przy tablicy, zacierali ręce. Nie ma to jak wykład, kartkówka i sprawdzian, a za nieobecność jedynka. To się nazywa szkoła!

W pokoju nauczycielskim przy kawie dyskutowano, czy w domu została gorsza połowa młodzieży, czy raczej ta lepsza. Inaczej mówiąc, kto jest frajerem? Czy ten, kto brał udział w zabawie, czy raczej ten, kto takie rzeczy ma w nosie?

Mnie najbardziej ciekawi, co nieobecni uczniowie powiedzieli rodzicom. Dlaczego nie idą do szkoły? Bo nauczycielom odbiło?