Uwagi do darmowego podręcznika

Gazeta Wyborcza zamówiła krytyczną opinię na temat darmowego podręcznika. Kilkunastoosobowa grupa tropicieli podała ponad 200 uwag, czyli wykonała robotę na trzy z dwoma. W podręczniku, który jeszcze nie przeszedł recenzji eksperckiej, powinno roić się od usterek. Albo książka jest dobra, albo krytycy fatalni (zob. info).

Zdarza mi się na lekcji prosić uczniów o ocenę podręcznika gotowego, tj. po całej obróbce redakcyjnej, po ocenach eksperckich, po akceptacji MEN, po absolutnie wszystkim. Gdy klasa pochyli się nad takim dziełem, to uwag jest nie dwieście, ale tysiąc. Po prostu sypią się jak kasza z rozerwanego worka.

Oczywiście, nie wszystkie uwagi są zasadne, gdyż młodzież potrafi być nadmiernie krytyczna. Jednak prawda jest taka, że uczniowie są przynajmniej bezinteresowni w tej krytyce, natomiast eksperci GW nie. To są psy gończe, które tak długo mają węszyć, aż coś znajdą. Inaczej fora ze dwora.

Współczuję autorce podręcznika pracy w atmosferze nagonki. Wątpię, aby wyszła z tego cało. Zalecam terapię u psychologa, inaczej zwariuje. Nie ma i nie będzie podręcznika bez wad. Nie zapominajmy, jak krytykowano podręczniki sprzedawane przez wydawnictwa edukacyjne, ile zgłaszano do nich uwag, ile błędów wskazywano. Dogodzić milionom Polaków – to jest dopiero marzenie. Obawiam się, że choćby podręcznik był bardzo dobry, to i tak nie będziemy zadowoleni. Bo my najbardziej lubimy krytykę i wieszanie psów na innych. A zatem szable w dłoń i huzia na Józia.