Dni otwarte w szkołach
Zaczął się sezon na dni otwarte. Rodzice szukają idealnej szkoły dla dziecka, a nauczyciele – uczniów. Dzieci nie muszą być doskonałe, wystarczy, że są.
Zwykle wygląda to tak, że sfrustrowani rodzice przychodzą do sfrustrowanych nauczycieli. Obie strony udają, że takimi nie są, więc uśmiechają się do siebie i mówią piękne słowa. Bardzo lubię te spotkania, to nawet lepsze od wiecu wyborczego. Każda szkoła obiecuje złote góry, w końcu po to są dni otwarte, aby uwieść i zdobyć.
Idealna szkoła – z punktu widzenia rodziców – to taka, która zajmie się tylko ich dzieckiem. Rodzice są sfrustrowani, gdyż w poprzednim miejscu nauczyciele nie zajmowali się ich skarbem, ale innymi dziećmi. Przez to zmarnowali skarbowi przyszłość. Czy ta szkoła obiecuje całą uwagę skupić na ich dziecku?
Idealni rodzice – z punktu widzenia dyrekcji szkoły – to tacy, którzy nie będą żałować pieniędzy na rzecz placówki. A potrzeby są wielkie. Trzeba wyremontować ze dwa pietra, wymalować prawie wszystkie sale, zakupić masę pomocy dydaktycznych, wyposażyć bibliotekę, ufundować sztandar i zakupić nowy toner do starej drukarki. Czy rodzice rozumieją te potrzeby?
Nauczyciele są sfrustrowani, ponieważ każdy od nowego roku szkolnego traci godziny, czyli będzie mniej zarabiał. Niektórym do szczęścia musi wystarczyć pół etatu, a w niedalekiej przyszłości nic. Więc jak tu szczerzyć zęby i udawać, że wszystko gra? Dni są wprawdzie otwarte, ale przyszłość wydaje się być zamknięta.
Komentarze
Abstrahując od tematu;-)
Z tego tekstu w Rzepie widać wyraźnie komu i do czego były tak naprawdę potrzebne w ekspresowym tempie 6-latki w szkole i „reforma programowa”;
http://www.rp.pl/artykul/19,1088417-Kto-zarobil-na-pospiechu-MEN.html
Test czytania ze zrozumieniem.
Temat czytanki: Ideały frustrują, pieniądze się należą
Wskaż, które z implikowanych w powyższym tekście założeń są prawdą a które fałszem, zgodnie z rolą społeczną i normą etyczną wskazanych postaci i instytucji we współczesnym społeczeństwie i praworządnym państwie.
a/ Rodzice chcą aby szkoła zajmowała się ich dzieckiem.
b/ Nauczyciel uważa, że to uniemożliwiałoby zajmowanie się innymi dziećmi.
c/ Szkoła chce, aby rodzice dodatkowo płacili jej za zajmowanie się tymi innymi dziećmi.
d/ Nauczyciel chce tylko na tym zarabiać, w którym to celu dzieci – wystarczy że są.
Nauczyciele, sfrustrowani nieprzystawaniem kreowanego sobie fałszu do rzeczywistości, powinni mieć w szkołach drzwi otwarte na zawsze.
Wprost na zieloną trawkę.
„Z tego tekstu w Rzepie widać wyraźnie komu i do czego były tak naprawdę potrzebne w ekspresowym tempie 6-latki w szkole i ‚reforma programowa’;”
–
„W 2012 r. w rozmowie z ?Dziennikiem Gazetą Prawną” Dobrowolska przyznała, że jej książki wybiera 60 proc. nauczycieli z tego typu szkół. Dodała, że rocznie GWO sprzedaje 4,5 mln podręczników.”
–
Zawsze warto czytać tekst ze zrozumieniem.
Jego tytuł brzmi: „Kto zarobił na pośpiechu MEN”
Jak z tego wynika, sukces finansowy wydawnictwa, sponsorowany pieniędzmi rodziców, powstał nie w wyniku konfliktu interesów urzędników ministerialnych (o ile zarzuty są prawdziwe), ale w wyniku zdumiewająco zgodnego wyboru 60% nauczycieli, za co rodzice mają płacić.
Z pewnością nauczyciele nie mogli na tym konflikcie w ministerstwie skorzystać.
Ciekawe więc, co ich przekonało, aby zmusić rodziców do hojnego finansowania tego konfliktu ministerstwa?
Kto zarobił na pośpiechu MEN to się okaże, kto zarobił na wciskaniu tego pośpiechu rodzicom (pod groźbą wystawienia dziecku złej oceny za brak podręcznika) to już wiadomo.
http://tinyurl.com/pny9fap
–
PS ‚Rzeczpospolita’ i poseł PIS niejaki Sasin, to autorytety wymagające czytania ze szczególnym zrozumieniem, albo cytowania ze szczególnym cynizmem.
Na szczęście akurat nauczyciele rozumieją co czytają, także między słowami 😉
na uczelniach to samo, ale taki dzień otwarty mało pokazuje o szkole.. same dobre strony 😉 ale to wszyscy wiemy 😉
Dni otwarte to zwykle niezły cyrk. Szkoły starają się pokazać z jak najlepszej strony, niestety ten kryształowy wizerunek nie zawsze jest prawdziwy…
Porównywanie tekstów.
Temat czytanki: Manipulacje Eltoro
Autor napisał: „Idealna szkoła ? z punktu widzenia rodziców ? to taka, która zajmie się tylko ich dzieckiem”
Eltoro napisał: „Rodzice chcą aby szkoła zajmowała się ich dzieckiem.”
Autor napisał: „Czy ta szkoła obiecuje całą uwagę skupić na ich dziecku?”
Eltoro napisał:”Nauczyciel uważa, że to [zajmowanie się tylko jednym dzieckiem; wyjaśnienie moje, nie Eltoro] uniemożliwiałoby zajmowanie się innymi dziećmi.
Nie jestem nauczycielem, ale to nie znaczy, że muszę tolerować manipulantów.
Ech, jaki frustrujący ten temat. Sfrustrowani rodzice przychodzą do sfrustrowanych nauczycieli, szkoła chce rodzica wydutkać, rodzic chce dla swojej pociechy specjalnego traktowania o którym nie ma mowy itd. Straszna ta szkolno-rodzicielska rzeczywistość, tak bardzo rozmijająca się z pięknymi wizjami kolejnych ministrów edukacji.
@ JD
20 lutego o godz. 14:05
–
Jestem ciekaw, jakie objawy nietolerancji nienauczycielskiej zechce Pan jeszcze ujawnić (a może zadać). Śmiało, nie wstydźmy się siebie! 😉
Najlepiej więc potrenować na sobie. Zacząwszy od logiki w służbie przyzwoitości, których w Pana usiłowaniach rozumowania brak.
Skoro reprezentuje Pan w tej kwestii dumną amatorszczyznę (co raczej jednak świadczy o nauczycielstwie), przejdźmy do małej lekcji.
Jeśli rodzice chcieliby (jak insynuuje tekst) zajmowania się tylko ich dzieckiem, to (pominąwszy, skąd ten manipulatywny wniosek), co mają do tego obietnice szkoły?
Szkoła to nie koncert życzeń (a instytucja państwowa mająca określone zasady i cele programowe i metodyczne) , a indywidualna praca z jednym dzieckiem „szkoły” (bo naprawdę to praca nauczyciela) nie wyklucza bynajmniej takiej pracy z innymi dziećmi.
Wręcz przeciwnie, wedle zadań szkoły i obowiązków nauczyciela.
Więc na tym, po pierwsze, polega manipulacja tekstu źródłowego.
Po drugie, to, że nauczyciele uważają (słowami jednego z nich) jakoby „poprzednie szkoły”, skoro zajmowały się innymi, a więc nie tym jednym dzieckiem rodzica (!), to wynika explicite z zupełnie innego wersu tekstu, który Pan pominął, podkładając inny, sobie wygodny.
Opinia nauczyciela jest bowiem w tekście wyrażona interpretacją postawy rodziców i źródeł ich frustracji.
To w oczach tego przecież nauczyciela, postawa rodziców polega na oczekiwaniu od szkoły (czytaj: nauczycieli) rzeczy niemożliwych i wzajemnie sprzecznych, ponadto niesprawiedliwych, będąc źródłem frustracji tychże.
Piękna humanistyczna i pedagogiczna implikacja, ubogacona, będącym tu ironicznym epitetem, słowem „ideał”.
I to właśnie napisał Autor, pomiędzy wierszami.
Z dużą starannością, aby przesłanie wierszami przysłonić.
Brzmi ono tak dźwięcznie i donośnie, że ci, którym nisko schlebia, gotowi są nawijać wiersze na widelec w dowolnym kierunku, byle tylko bezwstyd przesłania uchronić przed nazwaniem po imieniu.
Bo niestety dla manipulatywnego uniwersalizmu i treści przesłania wpisu, są jeszcze rodzice, interpretujący słowa i postawy nauczycieli takimi, jakimi się spontanicznie prezentują na publicznym forum.
I to właśnie, co z tych postaw i czynów wynika, jest jedynym źródłem frustracji szkołą i jej etatowymi lokatorami.
Chowanie się za widelcem (i manipulacją cytatami), aby trafić nim w oko rodziców, to sztuka manipulacji co najwyżej kulinarnej, niegodnej nauczyciela, skutkująca daniem niestrawnym, choć wmuszanym etatowo.
Owszem, jako nienauczyciel, Pan tego rozumieć nie musi, ale lepsza szkoła by się przydała.
Panu też, a może zwłaszcza.
Drogi i przenikliwy tropicielu nauczycielskich nadużyć, Eltoro!
Kto zarobił na wciskaniu pośpiechu rodzicom? Już donoszę – ja! Przekonały mnie do tego dwie wycieczki dla całej rodziny na Malediwy, zimowy wyjazd na narty w Dolomity, że o prowizji od sprzedaży podręczników nie wspomnę! Kasa zaczęła płynąć niepohamowanym strumieniem i już nie wiem na co ją wydawać! Chyba podzielę się z najmądrzejszą i najpiękniejszą, niestety byłą już, ministrą rządu Donalda Tuska, która wdrożyła reformę, zaprosiła ekspertów i spędziła z nimi niezliczone godziny dyskutując na rzeczowe tematy przy wodzie mineralnej i paluszkach.
Pamiętam moją niewątpliwą frustrację, że dziecko (uff, dawno to było, Bogu dzięki) trzeba będzie na ileś tam godzin oddać pod opiekę sfrustrowanych nauczycieli a musiałam to zrobić. Pozbawienie praw rodzicielskich lub przynajmniej ograniczenie jest sankcja prawną za niedopełnienie obowiązku szkolnego.
Pamiętam moją frustrację, że spotykam się ze sfrustrowanymi nauczycielami w szkole, w której uczyłam. Poziom frustracji uczniów i rodziców oceniam jako znacząco niższy niż owego grona. Ucieczka od tej frustracji z powodu frustracji kolegów okazała się dość prosta- wystarczyło złożyć wniosek o rozwiązanie umowy o pracę. I poszukać innego zajęcia. To jest doświadczeniem milionów Polaków, nie tylko nauczycieli.
Przy czym odnoszę wrażenie, że frustracja jest uczuciem, bez którego pewni ludzie żyć nie potrafią. Pewnie dlatego, że w zawodach, których żadne „karty” nie chronią, nie da się powodu swojej frustracji przypisać jakimś „innym”. Trzeba sobie- to boli.
@Eltoro vel Gekko vel …
„Eksperci” m.in.GWO od podstawy programowej jednocześnie(!) tworzyli ją i podręczniki (bo dokładnie wiedzieli co będzie w podstawie!) . W efekcie mieli znaczne wyprzedzenie w stosunku do innych wydawców zarówno w przygotowaniu podręczników jak i marketingu!!! W efekcie 15 czerwca (gdy szkoły i nauczyciele musieli [taki przepis min.Hall 😉 !!!] podać podręczniki na kolejny rok szkolny!!!) gotowe i dostępne do oceny były podręczniki tylko tych „wybranych” wydawnictw, w tym właśnie GWO!!! A jak się te podręczniki poda, to zdecydowana większość rodziców je kupuje bez dodatkowych zachęt i przymusów. Więc akurat w „rynkowym” sukcesie GWO nauczyciele udziału nie mają!!! Ma za to min.Hall i jej dwór !!!
@ belferxxx vel dyplomowana doradczyni P.
Ano właśnie.
Spośród dostępnych podręczników, nauczycielstwo „podało” rodzicom w 60% akurat ten, który Pani wraz z PISem zapodała jako stworzony w konflikcie interesów.
A jak się coś zakładnikom tego systemu, rodzicom i obywatelom, w szkole, tak pedagogicznie „poda”, to oni już zapłacą.
Zadziwiająca zbieżność konfliktu… 😉
W jakim mechaniźmie nauczyciele „są przekonywani” przez wydawnictwa i nauczycielskie ‚derekcje’ i jak szantażują uczniów (ocenami) by wymusić systemowy haracz, to już powszechny chleb prokuratur (vide link).
Tego jednak Pani nie raczy ani zauważyć, ani skomentować – nic dziwnego. Na takim amoralnym ‚doradztwie’ i kompetencjach etyczno-deontologicznych system się zbudował.
A tak po obywatelsku, prosze Pani, to udział w szajce łańcucha wymuszeń nie stanowi indywidualnie okoliczności łagodzącej.
W demokratycznym państwie prawa, a nie żyrandola – przeciwnie.
–
@ em, 20 lutego o godz. 17:47
Doniesienie, jeśli poważnie traktować wiarygodność nauczyciela wypowiadającego się publicznie, słuszne, ale spóźnione i źle skierowane. Prokuratury pracują i bez tego (vide link), każda anonimowość ma swój kres.
Byłbym nieco ostrożniejszy w takiej samokrytyce i mniej oszołomiony chwilową bezkarnością 🙁
Na szczęście, czym się tu już niektórzy szczycą, ja też nie jestem nauczycielem 😉
Życzę dalszego szczęścia – na własny rachunek.
@ była nauczycielka
–
Proszę, niech Pani zmieni nick, pozbawiając go słowa „była”.
Pani jest jednym z 2-3 wyjątków, broniących tu swymi wypowiedziami honoru i ethosu zawodowego nauczyciela.
Uczy więc Pani nadal, jak najbardziej i jak najmądrzej.
Szkoda tylko, że tutejsza klasa wraz z wychowawcą – dawno umarła.
Serdecznie pozdrawiam.
@ Eltoro
Bardzo Panu dziękuję za te słowa.
Ale wie Pan, nicka nie zmienię, nie jestem i nie chcę być w tej grupie zawodowej, którą obecnie nazywa się nauczycielami. Dla której jestem zapewne nadmiernie krytyczna, to typowe dla renegatów.
Zresztą, dla nauczycieli szkolnych też nie jestem przedstawicielką ich zawodu, wszak ja po nich sprzątam. Encyklopedyczny wręcz przypadek wzajemnej niechęci.
A jednak Eltoro jesteś bardziej ograniczony, niż sądziłam;-)
@ em
20 lutego o godz. 22:01
„A jednak Eltoro jesteś bardziej ograniczony, niż sądziłam;-)”
–
A ja przeciwnie, nie zawiodłem się na Pani nieograniczonym poziomie subtelności, nie tylko w promocji belferskiej korupcji, ani na trafności moich własnych sądów. 😉
Eltoro o tym, ze jestes tanim manipulatorem i zapewne platnym trollem swiadczy Twoja bezradnosc wobec ironii zawartej w moim poprzednim poscie. To wszystko i koniec dyskusji; z koniem sie nie kopie, bo i tak zadne argumenty do niego nie dotra;-).
Była nauczycielko,
każdy widzi to, co chce widzieć.
ja widziałem mnstwo nauczycieli z pasją, ciekawych, energicznych, kreatywnych, pracujących po godzinach, mających świetny kontakt z często trudnymi uczniami choćby z rodzin patologicznych.
Znam i znałem nauczycieli, dzięki ktrórych chęciom i pracy wielu uczniów wyszło na ludzi, zobaczyło kawał świata i Polski, dostało się na dobre studia, nauczyło języków, udzielało się charytatywnie.
I to byli nauczyciele z przeciętnych szkół na prowincji.
Znam mnóstwo ludzi pracujących poza szkołą, pełnych frustracji, pełnych zawiści, niezadowolonych ze swoich zarobków, ze swoich współpracowników, ze swojego państwa.
Podejrzewam, że w każdej grupie zawodowej jest tyle samo sfrustrowanych osób.
No ale jak ty sobie poużywasz na nauczycielach, to ci pewnie lepiej sie zrobi i jeden troll przyklaśnie:)
A ja mysle, ze ten El toro to najlepszy kolega z pracy tego pana, co to tu bloga pisze! On tez by chcial, ale woleli tego drugiego, a nie jego i teraz sie odgrywa. Ale w sumie i tak nic nie wskora, a do tego zycie juz sobie zatrul, bo dzieci nie uczy, rodzine i medytacje zaniedbal i tylko przez cale dnie (i noce) rozmysla, jakby tu temu drugiemu dolozyc! Fajno to wymyslilam, no nie? :))))))))))))))))
@ grześ
Też znałam i znam nauczycieli pełnych entuzjazmu, kochających pracę z młodzieżą, czerpiących z niej wielką satysfakcję.
Bardzo chętnie o nich napiszę. Wystarczy tylko by taką stronę nauczycielskiej doli nasz drogi Gospodarz przedstawił.
I nie będzie mnie interesowało, jak i teraz nie interesuje czy ktoś temu przyklaśnie, czy nie.
Bardzo dziękuję za licznie zamieszczane tu wizytówki nauczycielstwa polskiego, potwierdzające diagnozy Eltoro (i każdego, kto konia edukacji widzi bez klapek, spoza dusznych czeluści pokoju gogicznego) 😉
To jest lepsze poznawczo, niż jakiekolwiek zakłamane belferstwem dni otwarte w szkole (by nawiązać do tematu bloga).
Życzę dalszych obnażeń epitetalnych i czekam z utęsknieniem, zaniedbując rodziny gogiczne i medytacje andragogiczne…
🙂 🙂 🙂
Cytat:
„Pisząc tutaj nie chcę powtarzać komunałów i frazesów. Łudziłam się, że może ktoś ma jakiś konkretny pomysł. To, że nie ma pieniędzy wszyscy bardzo dobrze wiedzą przecież.
Tylko siedzieć, pisać i smęcić ? nie lubię tego. Spędźcie miło czas, zaznajcie radości i cieszmy się tym co jest, bo lepiej to chyba raczej nie będzie.”
Jako osoba, która miała styczność z podręcznikami GWO (z matematyki, chociaż uczę z podręcznika WSIP) powiem, że to są naprawdę dobre podręczniki, z dobrą obudową. Takie były też przed reformą 2008 roku. I wsipowskie, i giewuowskie podręczniki do matematyki sprzed 2008 roku i po reformie wiele się nie różnią, bo niby dlaczego? Podstawa to podstawa.
A ja uczniow witam karta wzorow i mowie jak jest. Szczera reklama jest najskuteczniejsza
A ja zastanawiam się czy nie zrezygnować w ogóle z podręcznika i w zamian zaproponować uczniom kupna porządnej antologii poezji polskiej. Przecież lektury i tak czytają poza podręcznikiem. Testy i ćwiczenia i tak kseruję. A może podręczniki do polskiego zamiast drukować wiersze powinny zamienić się w zestawy ćwiczeń do matury?
Tekst boski, kwintesencja prawdy, tylko będąc nauczycielem można to zrozumieć…praca trudna, perspektyw w zawodzie mało, a kasa też nie kokosy jak na tyle lat przygotowań i nauki.