Niech matura będzie po polsku
Apeluję do twórców matury, aby pisali polecenia po polsku. Jest jeszcze trochę czasu, więc może warto przyjrzeć się językowi, który zawarty jest w testach egzaminacyjnych. Uczniowie muszą się nieraz mocno napocić, aby zrozumieć, co twórca zadania miał na myśli.
W 2007 roku na poziomie podstawowym z języka polskiego w temacie drugim pojawiło się polecenie: „Analizując fragmenty Przedwiośnia i Granicy, porównaj kreacje matek”. Każdy normalny Polak pod pojęciem „kreacja kobiety” rozumie strój, ubiór, np. kreacja wieczorowa, ślubna itp. Kreacja to najczęściej suknia. Nic więc dziwnego, że matura w owym roku poszła fatalnie, ponieważ co drugi uczeń pisał o kobiecych strojach i był w stu procentach przekonany, że robi dobrze. Dopiero po egzaminie dowiedział się, że kreacja to zupełnie co innego.
Formułować pytania po polsku to nie znaczy językiem, jakim posługuje się pięć osób na krzyż, czyli sam wierzchołek inteligencji, ale przeciętny kulturalny Polak. Tymczasem twórcy matury zachowują się tak, jakby do egzaminu przystępowała młodzież, która zaraz po przebudzeniu sięga po „Pana Tadeusza”, a nie po telefon komórkowy, a dla rozrywki buszuje w wierszach Norwida, a nie w internecie. Niech Centralna Komisja Egzaminacyjna uświadomi sobie, póki jest jeszcze czas, dla kogo jest ta matura, bo znowu będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Komentarze
Bez przesadny Panie Gospodarzu! Niedługo zacznijmy polecenia wypunktowywać, aby mieć pewność, że żaden człon nie został pominięty. To, że droga, polska młodzież nie znała słowa „kreacja” w odniesieniu do literatury jest winą nauczyciela, któremu nigdy przypadkiem nie wymknęło się „kreacja bohatera” oraz wyjaśnienie tego pojęcia.
Maturę nie każdy musi zdać, nie każdy musi skończyć studia…
Owszem czasy się zmieniają, dzieciaki też, podstawa programowa i sposób jej omawiania – jakoś nie bardzo.
Matura z roku na rok jest łatwiejsza i na obecnym poziomie 30% gimnazjalistów ją zdaje. Jeśli maturę można już zdać w gimnazjum to po co te licea, te renomowane licea?
Po tylu godzinach religii każdy maturzysta powinien przecież wiedzieć co to „kreacja kobiety”.
Z żebra Adama oczywiście.
Jestem bardzo ciekawa, co ci uczniowie napisali? O ile sobie przypominam te lektury, to spektakularnych opisów strojów kobiet w nich nie było. Czyżby teraz były na lekcjach omawiane takie tematy? Stylizacja wieczorowa, ubranie do pracy, co miała na sobie Justyna gdy uwodziła Zenona?
Zgadzam się z Autorem. Język polski jest wystarczająco bogaty by „powiedział wszystko, co pomyśli głowa” bez konieczności zmuszania zestresowanego maturzysty do zastanawiania się, co twórca tematu miał na myśli albo znajomością jakiego zapożyczenia z języka obcego chciał się popisać. W dodatku słowa wieloznacznego. I czy na pewno występującego w podręcznikach i używanego przez nauczycieli jako odpowiednik znanego nam polskiego słowa „postać”?
Mam taką szczera nadzieję ( wiem, że płonną) co do niezdawania matur oraz co do niedostawania się na studia, szczególnie pedagogiczne. Niestety – to tylko nadzieja.;)
Kasia 5 listopada o godz. 19:23
„Matura z roku na rok jest łatwiejsza”
Muszę zaprotestować. Tym bardziej, że i ja jeszcze niedawno to samo twierdziłem. Np. 7 marca 2013 na tym blogu prorokowałem:
***************************************************
W każdym przekaziorze będzie odtrąbiony ?odsetek sukcesów?.
Zgodnie z oficjalnymi raportami (język polski, podstawa) taki jest nasz „trynd”:
2009 – 94%
2010 – 95%
2011 – 96%
2012 – 97%
Kto się ze mną założy, że w 2013 roku „odsetek” z języka polskiego będzie różny od 98%?
***************************************************
Dzisiaj muszę odszczekać. Zgodnie z raportem CKE odsetek sukcesów w 2013 roku wyniósł tylko 96%. 🙁
Wprawdzie raporty CKE w kolejnych latach były trochę inaczej redagowane, ale po ich zestawieniu widać, że wszelkie zmiany w „odsetku sukcesów” na maturze z polskiego (poziom podstawowy) dzieją się za sprawą zmian odsetek i wyników w liceach i technikach uzupełniających. Odsetki sukcesów w liceach ogólnokształcących (od 2009 – wcześniej nie sprawdzałem) są na niezmiennym poziomie 98%.
Średnie wyniki (raporty nie podają odsetek dla wszystkich lat a więc użyłem wyników) w liceach uzupełniających oscylują w okolicy 38 punktów a w technikach uzupełniających – 35 punktów. Skoro średnie wyniki są tam tak blisko progu zdawalności, nie dziwota, że każda ich zmiana wpływa na te „odsetki”.
Wniosek – matura z języka polskiego „na podstawie” jest bardzo łatwa/za łatwa dla licealistów a całkiem trudna/za trudna dla uczniów szkół uzupełniających.
Wyniki na maturze z polskiego/podstawa:
_____lic. ogóln._lic. profil._technika_lic. uzupeł._technika uzupeł.
2009___57_______46_______46______38__________34
2010___63_______48_______50______40__________35
2011___59_______45_______46______37__________34
2012___58_______45_______47______38__________35
2013___59_______47_______49______37__________35
To rzeczywiście problem. Nie tylko tylko maturzyści, studenci również nie rozumieją znaczenia słów, które pojawiają się w podręcznikach. Najprostsze ćwiczenie, wykonywane przeze mnie w klasach I – czytanie na głos fragmentu podręcznika i opowiedzenie „własnymi słowami”, o co się autorowi „rozchodzi”. Powtarzam je od 20 lat. I z roku na rok efekty są coraz gorsze. Także i dlatego, że uczniowie nie umieją czytać.
Dwóch z moich czterech synów
zdawało maturę w ostatnich latach.
Czytałem pytania z arkuszy rozszerzonych z biologii,
chemii i fizyki.
Mnie uderzyła nieporadność językowa autorów pytań,
nadużywanie czasownika „być”, a w przypadku jego funkcji posiłkowej w zdaniu,
permanentne odwracanie kolejności (np. „przypadkowy jest”, zamiast „jest przypadkowy”). Współczuję maturzystom, że muszą przedzierać się przez gąszcz niepolskich sformułowań, ubóstwo używanej polszczyzny, by wreszcie dotrzeć do istoty zadanego pytania.
Sądzę, że CKE w obawie o wyciek pytań egzaminacyjnych oszczędza na profesjonalnej korekcie tekstów pytań.
Przede wszystkim może warto żeby podstawą matury nie były utwory dwóch najgorszych „autorów” omawianych w szkołach
Niezmierni mi przykro, ale matura w obecnej postaci jest ……. zbędna. Udowodnił mi to mój syn. Po gimnazjum (zupełne kretyństwo – to Jego słowa) zaczynał (i po półroczu rezygnował) w 3 szkołach średnich (nie najgorszych, ale Jego zdaniem zupełnie zbędnych ze swoim programem nauki). Nie zmuszałem do nauki, bo sam w dzieciństwie miałem dużą swobodę i wyszedłem „na ludzi”. Zaraz po uzyskaniu pełnoletności wyjechał – 3 lata wystarczyły Mu na zdobycie najwyższego certyfikatu pewnej firmy z branży IT (w pierwszej 10 najbardziej cenionych pracodawców) i zostanie szefem „administratorów sieci” na cały kraj europejski (anglojęzyczny).
I śpiewajmy po polsku! :
http://www.youtube.com/watch?v=rr1DSgjhRqE
😀
Nie zgadzam się, drogi Gospodarzu. Nic nie poprawiać, nie ulepszać. Niech się dzieje wola MEN, czyli, brnijmy dalej do dna. Im szybciej, tym lepiej, aż runie cały system, tak jak runął w 1989. I niech runie z wielkim hukiem, pod wpływem swojej anachroniczności, nieproduktywności i głupoty. Jak w 1989.
„Dopiero po egzaminie dowiedział się, że kreacja to zupełnie co innego.”
Cóż, widać uczniowie przed egzaminem mieli tak samo kompetentnych, jak ministerstwo, nauczycieli.
Chwilo belferska, trwaj w swej kreacji!
Gospodarzu,
Nie neguję samej konkluzji, bo i nie znam treści pytań stawianych maturzystom w ostatnich latach. Niemniej, opieranie ogólnej tezy (pretendującej do aktualności) na jednym (!) przykładzie sprzed sześciu (!) lat to pewne nadużycie.
Gdy buduje się jakąś tezę, dobrze byłoby ją solidniej podeprzeć przykładami. W tym przypadku, z lektury Twojego wpisu wynika dla mnie tylko, że 6 lat temu autor pytania maturalnego z języka polskiego wykazał się pewną niezręcznością leksykalną.
Pozdrawiam
ja
Też się nie zgadzam, osoba, która chce się legitymować wyższym wykształceniem powinna znać też inne znaczenie słowa kreacja. Kiedyś osoba po maturze prezentowała naprawdę wysoki poziom intelektualny, dziś…niekoniecznie