Koniec matur – winni nauczyciele

Wyniki ustnej matury już znamy, na rezultaty pisemnej poczekamy jeszcze miesiąc. Chyba jest się czego bać.

Na egzaminie ustnym z polskiego maturzyści odpowiadali raz lepiej, raz gorzej. Czasem świetnie. Gdy trafiały się gorsze chwile i komisja zaczynała podnosić brwi ze zdumienia, odpowiedź była zawsze ta sama: „Tak uczyła nasza polonistka”. Młodzi ludzie opanowali do perfekcji zwalanie winy na nauczycieli.

Za błędy ortograficzne w planie wypowiedzi albo w bibliografii winny był nauczyciel („Nasz polonista mówił, że to nie ma znaczenia, bo te kartki są dla nas”). Gdy odebrałem uczniowi ściągi i gotowce, usłyszałem, iż „nasza polonistka powiedziała, że mamy prawo wnieść na egzamin wszystko, co jest nam potrzebne”. Za nieznajomość lektur, które uczeń sam wybrał do prezentacji, odpowiadał nauczyciel („Polonista nie mówił, że trzeba znać treść tych książek”). W końcu przestałem zadawać pytania, dlaczego to, dlaczego tamto, gdyż domyślałem się, że to zawsze wina nauczyciela, a nigdy ucznia.

Kiedy CKE ogłosi wyniki matury pisemnej, reakcje będą podobne: ewentualna porażka to sprawka nauczycieli. Uważajmy tylko, aby obarczając kogoś winą, nie zrobić z siebie idioty. Pamiętam, jak na lekcji polskiego uczeń usprawiedliwiał się, że napisał tak niewiele, ponieważ anglistka kazała mu pisać krótkie prace. Podejrzewam, że jak praca z angielskiego była za długa, to winę za to ponosił polonista. Najwyższy czas wprowadzić jako część matury obowiązkowe badanie ilorazu inteligencji.