Pokój nauczycielski bez klamki

Gdy dzisiaj stanąłem przed pokojem nauczycielskim w obcej szkole, zdębiałem. A co to? Drzwi bez klamki? Wiem, że to wspaniałe rozwiązanie stosuje się w wielu szkołach, ale jakoś dałem się zaskoczyć. Może dlatego, iż w moim liceum jeszcze klamka jest.

Zapukałem, ale chyba złym szyfrem, dlatego nikt mi nie odpowiadał. Zapukałem głośniej, ale odpowiedziała mi głucha cisza. Musieli mnie wziąć za ucznia, że nie reagowali. Po kwadransie nerwowego wyczekiwania, gdy zaczynałem wpadać w panikę, w końcu nadszedł miejscowy nauczyciel i mnie wpuścił. Dopiero będąc w środku, mogłem poznać zalety drzwi bez klamki od zewnątrz.

Żaden uczeń nam nie przeszkadzał – co za ulga. W moim liceum pokój jest tylko z nazwy  nauczycielski, faktycznie zaś są w nim bez przerwy jacyś uczniowie. Wchodzą jak do siebie. A przecież wykręcenie klamki wszystko by zmieniło.

Jak nie ma klamki, to można sobie poplotkować o uczniach. Nie ma obawy, że nagle wejdzie dziecko i wszystko usłyszy. Niestety, w mojej szkole w pokoju straszna nuda. Nie kwitnie żadne życie towarzyskie. Nie można sobie pofolgować, bo z każdej strony wyziera uczeń. Ten czegoś chce, tamten ma sprawę, a jeszcze inny koniecznie musi porozmawiać z wychowawcą. Wyrzucić klamkę i mielibyśmy uczniów z głowy.

No nic. U siebie nie można, to chociaż w gościach odpocząłem od kontaktu z młodzieżą. Boże, prawie zapomniałem, że jestem nauczycielem. Poczułem się jak urzędnik w kuratorium, co to ucznia widzi tylko na obrazku albo w cyferkach. Żyć, nie umierać. Jest tylko jeden kłopot. Jak odkręcić klamkę?