Pół miliona serc

Pół miliona serc nauczycielskich pozyskał Paweł Huelle swoim listem do Leszka Balcerowicza (zob. tekst). Miałem w tym roku pierwszą wolną sobotę (w inne pracuję), ale niezupełnie wolną, gdyż spotkałem się z radą pedagogiczną na wycieczce. Miało być swobodnie, ale szybko przeszliśmy do dyskusji o sprawach oświatowych. Ludzie dziwili się, że ktoś staje w obronie nauczycieli. To tak, jakby bronić trędowatych. Przecież od tego można się zarazić.

Książki Pawła Huellego są czytane przez moich uczniów, nieraz omawiamy je na lekcjach polskiego. Jakiś czas temu, chyba z dziesięć lat, jedna z uczennic zdecydowała się napisać list do pisarza. Bywa, że proza polska porusza młode serca, i tu właśnie tak się stało. Dziewczyna napisała, a pisarz odpisał. Z listu była bardzo dumna, odczytała go przy całej klasie. Sporo osób zostało dzięki uprzejmym słowom pisarza zarażonych czytaniem polskiej literatury. Dlatego mnie nie zdziwił list do prof. Balcerowicza. To cały Huelle – nie boi się bronić trędowatych. Myślę, że siła tego listu też jest znaczna.

Niedługo przyjadą do nas na tzw. wymianę Niemcy (na jakiś tydzień). I jak co roku powtórzy się sytuacja, że niemieccy nauczyciele nie zrozumieją, co my robimy. Trudno im będzie pojąć, ile pracuje polski nauczyciel i w ilu miejscach. Tak jak napisał Huelle, aby się utrzymać, trzeba ganiać od jednego miejsca do drugiego. Koleżanki odpowiedzialne za wymianę nieźle kombinują, aby mieć czas dla Niemców. Przecież pracują od rana do nocy, tu kurs, tam korepetycje, wolnego popołudnia i weekendu nie ma. Z nami też nie pojechały w tę sobotę nad rzekę, gdyż pracują.

Dwa miejsca pracy dobrze, trzy lepiej – wtedy dopiero można myśleć o założeniu rodziny. Oczywiście, nędza jest wszędzie, a psie zarobki są nie tylko w oświacie. Stąd bierze się nienawiść jednych grup do drugich. Każdy myśli, że inni mają lepiej, wygodniej, dostatniej. A Balcerowicz i jemu podobni upewniają upodlony naród, że to prawda. Jednym z objawów tego upodlenia jest zaskakująca łatwość, z jaką ludzie obrzucają inwektywami innych. Huelle poszedł pod prąd i stanął w jednym szeregu z Prusem, Żeromskim, Nałkowską – z obrońcami trędowatych. Ostatecznie wszystko, co może zrobić człowiek pióra, to próbować uczynić człowieka mniej złym. Cieszę się, że Huelle, zapracowany jak my wszyscy, tego celu nie zatracił.