Egzaminatorzy sprawdzają maturę

Poloniści w ten weekend zaczęli sprawdzać maturę. Trochę późno, przecież egzamin odbył się dwa tygodnie temu. Prawdopodobnie, jak co roku, winne są procedury. Zanim egzaminatorzy zaczną sprawdzać, klucz rozwiązań musi zostać porównany z tym, co napisali maturzyści. Losowo wybrane prace zostaną więc sprawdzone wstępnie przez ekspertów, potem ci eksperci poprawią klucz, aby jak najwięcej osób zdało, i dopiero po tej korekcie szeregowi egzaminatorzy mogą brać się do dzieła.

Przygotowanie właściwego klucza rozwiązań to największe zadanie. Dlatego jest on cały czas pod kontrolą, aby przypadkiem nie okazało się, że co drugi maturzysta nie zdaje. W razie czego wkracza specjalna ekipa i nanosi w kluczu odpowiednie poprawki. To, co było błędną odpowiedzią, nagle staje się poprawną. Nie jest to specjalnie trudne, bowiem znaczna część młodzieży posługuje się takim językiem, że odpowiedzi mogą być błędne i poprawne zarazem. Niektórzy nazwaliby ten język bełkotem, jednak dla egzaminatorów to wielkie udogodnienie.

Nie piszę, jak jest w tym roku, gdyż sam nie sprawdzam, a koleżanki i koledzy, którzy sprawdzają, zaklinają, aby niczego nie ujawniać. Nie ujawniam więc, tylko zapewniam, że maturzyści mogą spać spokojnie. Nikt im krzywdy nie zrobi. Większego stracha mają ci, co czuwają nad organizacją matury. Cokolwiek by w testach nie było, i tak co najmniej 80 proc. maturzystów musi zdać.