Gdzie uczyć historii?

Do nauczycieli dotarło, że w liceach będzie historii tyle, co kot napłakał. Chyba że uczeń wybierze rozszerzenie humanistyczne typu historycznego, wtedy historii będzie w sam raz. Jednak atmosfera wokół specjalizacji humanistycznych jest tak zła, że szkoły będą kusić młodzież klasami matematyczno-fizycznymi i biologiczno-chemicznymi. Klasy humanistyczne jeśli nawet powstaną, to nastawione na naukę języków obcych.

MEN zapewnia, że w liceach historia będzie (zob. przykładowe plany godzin). Jednak nie jako osobny przedmiot, tylko w połączeniu z nauką o społeczeństwie. Historii będą uczyć też poloniści i katecheci. Właściwie na każdym przedmiocie można wprowadzać treści historyczne. Będzie więc w liceach historia, ale rozwodniona, w stylu piątej wody po kisielu. Nic dziwnego, że nauczyciele historii łapią się za głowy i protestują (zob. info).

Te zmiany w ogóle nie docierają do szkół wyższych. Uniwersytet Łódzki planuje jak co roku nałapać kandydatów na historię w wymiarze około 60 osób. Tylko po co? Co może robić absolwent historii, jeśli szkoła nie zaoferuje miejsc pracy przez 30 lat? UŁ wyjaśnia, że historycy szukają szczęścia w biznesie (zob. info). To prawda. Wśród osób, które przekwalifikowują się np. na ekonomistów, najwięcej jest historyków. Na kierunkach podyplomowych z rachunkowości czy zarządzania istne zatrzęsienie absolwentów historii.

Jest w tym nawet jakiś sens. Trudno wyobrazić sobie Polaka bez wiedzy historycznej. Komu więc ojczyzna miła, powinien studiować historię. Po spełnieniu patriotycznego obowiązku może pomyśleć o studiach dla pracy.