Pojedynek belfra z uczniem

Kilka dni temu na moją lekcję wszedł kurier i przekazał mi dziwną przesyłkę. List był w kształcie rękawiczki. W środku znajdowało się wyzwanie na pojedynek. Kurier czekał na odpowiedź. Klasa patrzyła, cóż więc miałem robić, przyjąłem wyzwanie.

Pojedynek odbył się dzisiaj. Gdy dotarłem na miejsce przeznaczenia, okazało się, że nie tylko mnie wyzwano. Wielu nauczycieli stanęło na ubitej ziemi przeciwko uczniom. Nie na miecze jednak walczyliśmy, tylko na słowa. Dzisiaj w mojej szkole odbył się turniej w scrabble. Uczniowie walczyli przeciwko nauczycielom. Mnie przyszło zmierzyć się ze śmiałkiem z klasy maturalnej.

Honor nie pozwala mi obwieszczać wyniku, zdradzę tylko, że było ciężko, walka okazała się wyrównana, a szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. Spociłem się jak mysz.

Nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz nauczyciele mojej szkoły pojedynkują się z uczniami. Najczęściej ścieramy się w dyscyplinach intelektualnych (pamiętam np., jak matematycy wzięli udział w dyktandzie, a poloniści w rozwiązywaniu zadań matematycznych), rzadziej wysilamy się fizycznie. Gdy pracowałem w innym liceum, przychodziło mi walczyć przeciwko uczniom w turniejach sportowych Rada pedagogiczna grała tam w piłkę nożną, w siatkówkę, w kosza itd.), w XXI LO natomiast częściej główkujemy. Zresztą nie tylko podczas pojedynków, na lekcjach też trzeba się wysilać. Chwila nieuwagi i młodzież górą.