Wspomnienie o Szymborskiej
Wisławę Szymborską na własne oczy zobaczyłem, gdy szła pod rękę z kolegą z mojej nowej pracy, polonistą z XXI LO w Łodzi. Nie zdziwiłbym się, gdyby to działo się w szkole. Różni goście do nas przyjeżdżają na spotkania z młodzieżą. Jednak natknąłem się na nich w Pałacu Poznańskiego w sobotni wieczór (jakieś 16 lat temu, chyba latem 1996 r.). Para weszła do jakiegoś pokoju, ja próbowałem wejść za nimi, a tu niespodzianka: drzwi zamknięte. I wtedy zdębiałem. Pomyślałem bowiem, co to za szkoła, której nauczyciele chodzą na przyjęcia z Szymborską, zamykają się z poetką w pokoju itd. Jeszcze trochę i książkę można będzie napisać.
Później dowiedziałem się, że ów nauczyciel nie tylko spotyka się z Szymborską prywatnie, ale poprosił ją o bycie matką chrzestną córki, a noblistka się zgodziła. Dzisiaj, niestety, kolega już u nas nie pracuje, ale szkoła nadal przyciąga niezwykłych ludzi. Książkę można by o tym napisać.
Jakiś czas później pojechałem do Krakowa na wieczorne spotkanie z poetami. Akurat Szymborskiej tam nie było, ale spotkał mnie zaszczyt krótkiej rozmowy z Ewą Lipską. Kiedy poetka dowiedziała się, skąd przyjechałem, od razu zapytała, czy znam takiego a takiego polonistę z Łodzi, który przyjaźni się z Szymborską, która… itp., itd. Po prostu materiał na książkę.
Komentarze
Pierwszą rzeczą jaką pomyślałem, jak dowiedziałem się wczoraj, że Pani Szymborska nie żyje, było: „I kto będzie teraz prostował nadinterpretacje jej wierszy przez urzędasów z MEN i CKE, skoro ona sama już nie może.” Obyśmy my o tym pamiętali zatem. Dziękujemy Pani Wisławo i do ponownego zobaczenia.
Smutne jest, że nie pamiętamy o śmierci innych poetów. Wspomniał o tym na FB, Kamil Sipowicz, mając na myśli, Krzysztofa Gąsiorowskiego. Ja ze swoje strony myślę o Józefie Andrzeju Grochowinie, który tez odszedł ,niepostrzeżenie. Oj, dolo….
Jak juz wspominalem jestem nauczycielem nauk przyrodniczych w Toronto. W szkole do ktorej trafilem w 2003 roku, przedmiotu Wspolczesna Literatura i Poezja uczyl pan zakochany w poezji Szymborskiej. Nie posiadal sie ze szczescia kiedy dowiedzial sie, ze nowy czlonek ciala pedagogicznego potrafi po polsku.. Kiedy doszli do Szymborskiej, zostalem zaproszony na lekcje abym przeczytal cos w oryginale. Po pierwszym wierszu zapadla glucha cisza. W koncu jakis odwazniejszy uczen zapytal A cos ty tak odszczekal? Od slowa do slowa – choc nie rozumieli jezyka, ale slyszeli, ze to nie byla recytacja. No, coz Henryk Ladosz to ja nie jestem i nie bede. Czytalem wiersze po kilka razy, jakos starajac sie zeby istotnie to recytowac. Ale najgorsze przyszlo pozniej. Sa przynajmniej dwa tlumaczenia wierszy – S. Baranczak i nie pamietam kto tam jeszcze. Mialem oceniac ktore tlumaczenie jest lepsze i dlaczego. Czy zdzblo trawy tlumaczy sie lepiej na blade of gra-as czy na string of gra-as. W kazdym razie wyszedlem z tej lekcji spocony jak mysz pod miotla. Od tegoz nauczyciela dostalem zadanie przywiezienia mu autografu Szymborskiej. Nie wywiazalem sie z zadania. Dopiero pozniej powiedzano mi, ze powinienem napisac list – podobno Szymborska na wszystko odpisywala.
xbelfer 2 lutego o godz. 23:38
„S. Baranczak i nie pamietam kto tam jeszcze.”
Clare Cavanagh. Słuchałem z nią wywiadu w radio, stąd zapamietałem. Profesor Języków i Literatur Słowiańskich na Uniwersytecie Northwestern.
http://faculty.wcas.northwestern.edu/~cac703/
a tutaj taki ładny tekst, też ze strony NU:
http://www.complit.northwestern.edu/events/news.html
Charakterystyczne i warte zauważenia jest to, że zwykle waga języka polskiego jest w USA za mała, aby uzasadniła samodzielną katedrę. Zwykle nie ma na nią pieniędzy, gdyż „jakoś” tak się to „dzieje”. Są chlubne wyjątki, ale najczęściej literatura polska „załapuje się” pod języki słowiańskie i to wtedy, gdy ma szczęście. Język rosyjski i kultura rosyjska są tą „lokomotywą” a inne słowiańskie „doczepkami”.
„Język rosyjski i kultura rosyjska są tą ?lokomotywą? a inne słowiańskie ?doczepkami?. ”
Wszystko prawda. Jeden z naszych bardzo bliskich przyjaciol, Amerykanin dziesiatek pokolen, za czasow bardzo glebokiej komuny, zrobil rusycystyke w USA i chcial jechac na magisterium do ZSRR. Nie dalo rady – wyladowal na polonistyce na UW i tak sie poznalismy. W swoim czasie byl to najlepiej mowiacy po polsku facet z mojego otoczenia 🙂
Teraz, po latach nieuzywania jezyka troche juz zapomnial.
Chwała poetom. Oni idą pod prąd – powoli, wnikliwie, paradoksalnie, dokładnie, na wesoło i na smutno, różnorodnie, oszczędnie, … .
Dlatego szkoła nie lubi poezji i poetów.
Nie spotkałem nigdy Pani Szymborskiej ani nikogo, kto znałby lub otarł się o Jej Personę.
Nawet do głowy mi nie przyszło, szukać Jej lub usiłować macać tych, co Ją widzieli, dotykali z bliska.
Może dlatego, że trudno być bliżej żyjącej legendy, niż korzystając z Jej twórczości (a nie cielesności).
(…)
Pewien belfer-gor spod Zgierza
z wielkością tarciem się zmierzał,
Lecz choć ocierał się i łasił, humoru Jej tym nie skwasił
bo skręt ten go zbawił od Nieba.
— i — i — i —