Wypychanie ze studiów

Ponad 20 lat pchaliśmy młodzież na studia, teraz okazuje się, że to był błąd. Zaczyna się czas wypychania ze studiów. Jeden kierunek – dobrze, dwa – źle. Zawodowy licencjat – dobrze, studia magisterskie – źle. Ideałem zaś jest szkoła zawodowa bez uczelnianych tytułów, może być technikum.

Wczoraj przeczytałem, że „Ekipa Tuska zmienia wizję rozwoju kraju”. Ma być „więcej studentów na zawodowych licencjatach, mniej na dłuższych studiach magisterskich” (zob. źródło). Dzisiaj dowiedziałem się, że „Studentów czeka cięższe życie. Jeśli ktoś zmieni kierunek na dziennych studiach w uczelniach publicznych, musi się liczyć z kosztami” (zob. szczegóły). Oficjalnie chodzi o wyeliminowanie tzw. wiecznych studentów, ale naprawdę zaczyna się wypychanie młodzieży ze studiów. Zawodówki przecież czekają.

Jesteśmy świadkami wielkich zmian w polityce edukacyjnej kraju. Nie za bardzo to do nas dociera, ponieważ tyle lat tłumaczono nam, że studia to największa wartość, iż teraz nie rozumiemy zmian. Kilka miesięcy temu w liceum dyskutowaliśmy na zebraniu pracowników, czym mamy się chwalić na zewnątrz. Jak to czym? Przecież od lat chwalimy się tylko i wyłącznie liczbą naszych byłych uczniów przyjętych na dzienne studia w uczelniach publicznych. Wychowawcy od lat przygotowują sprawozdania, ile procent absolwentów jest na takich właśnie studiach. Od teraz mamy jednak zwracać uwagę na coś innego, mianowicie na to, czy nasi absolwenci podjęli pracę. Czyli studia dobrze (na razie), ale praca lepiej.