Wojna o paznokcie

Niezręcznie było zaczynać wojnę z uczniami przed Bożym Narodzeniem. Zepsułoby to nam atmosferę świąt. A tak przyjemnie było na szkolnej wigilii. Udawaliśmy więc, że nie widzimy pomalowanych paznokci, ostrego makijażu i tapirowanych włosów. Dlatego przenieśliśmy działania zaczepne na styczeń. I teraz właśnie w mojej szkole rusza kampania przeciwko wolności w wyglądzie. Zapowiada się prawdziwa wojna o skromność.

To zresztą coś więcej niż tylko propagowanie skromności. To prawdziwa wojna kulturowa, której potrzebują obie strony. Kluczowe pytania tej wojny brzmią: „Czym jest szkoła?”, „Czy przestrzegamy jakichś zasad?”, „Czy się szanujemy?”.

Grudzień udowodnił, że wszyscy, tj. zarówno nauczyciele, jak i uczniowie, wierzymy w św. Mikołaja (były mikołajki), w choinkę (stoi w każdej klasie), we wspólne śpiewanie kolęd i dzielenie się opłatkiem. Jeśli chodzi o kulturę religijną, nie ma między nami różnic. Gorzej z kulturą świecką. Tu jest przepaść.

A zatem w styczniu będzie wojna o zasady. Zaczynamy bitwą o zmianę obuwia. Uczniowie nie zmieniają, więc woźne są wściekłe, bo mają więcej sprzątania. Pogoda nam nie sprzyja. Gdyby spadł śnieg, łatwiej byłoby zmusić uczniów do zmiany obuwia. Może jeszcze posypie.

Nie chcę zdradzać całej strategii wojennej i planów wszystkich bitew. Przecież musi być element zaskoczenia. Poza tym tak powalczymy, jak przeciwnik pozwoli. W każdym razie wojna została dzisiaj wypowiedziana. Do czasu wystawienia ocen semestralnych powinniśmy mieć nad uczniami przewagę. Potem, niestety, różnie być może.