Zemsta belfrów

Wystawianie ocen to dobra okazja do zemsty. Tak przynajmniej pojmują tę sprawę uczniowie. Zapytałem dzisiaj swoich wychowanków, dlaczego mają słabe noty na koniec roku, a oni na to, że wszystko z powodu zemsty belfrów. Nauczyciele mszczą się za krzywdy doznane w ciągu roku od uczniów.

Być może młodzież ma rację. Jakiemuś nauczycielowi mogła zaświtać w głowie myśl, aby zemścić się za jakieś przewinienia. Jednak wystarczy rzut oka na dziennik, aby przekonać się, że nie ma powodu do wystawienia wyższych ocen. Gdyby nauczyciel chciał się zemścić, musiałby wystawić jedynki albo nawet zera. Jeśli jednak chce być sprawiedliwy, to z baterii dwój wystawia dwóję, a z trój – tróję itd. Jak ktoś nie ma czwórek cząstkowych, tylko niższe oceny, to na jakiej zasadzie może otrzymać coś więcej niż trzy?

A jednak pretensje uczniów nie są bezzasadne. W oskarżaniu nauczycieli o zemstę jest jakaś cząstka prawdy. Otóż przez lata uczniowie zostali przyzwyczajeni, że na koniec roku podwyższa im się oceny. Tak oto z dwójek wychodzi trójka, z trójek – czwórka z czwórek – piątka, a z piątek – szóstka. Uczniowie sądzą, że podwyższenie oceny o jeden stopień należy im się jak psu zupa. Gdy więc tego nie ma, młodzież czuje się oszukana. Nic dziwnego, że nauczyciele, którzy wystawili sprawiedliwe oceny, zostali oskarżeni o zemstę na dzieciach. W szkole bowiem nie ma sprawiedliwości, tylko notoryczne zawyżanie not. Gdy nauczyciel tego nie robi, mamy dowód, iż się mści.

Jeśli chodzi o mnie, to jeszcze nie zdecydowałem, co robić: być niesprawiedliwym czy się mścić?