Pies nas obwąchał

Jesteśmy jedną z tych szkół, które współpracują ze strażą miejską w poszukiwaniu narkotyków. Od czasu do czasu pojawiają się u nas strażnicy z psem przeszkolonym do reagowania na narkotykowe zapachy. Niespodziewanie weszli wczoraj na moją lekcję funkcjonariusze, przerwali naukę i zażądali, aby uczniowie wyszli na korytarz. Wszystkie rzeczy mieli zostawić w sali.

Byłem świadkiem pracy psa, który wąchał każdą rzecz, także moją torbę. Nie przepuścił niczego. Miałem wrażenie, że jest w jakimś transie. Pies wyglądał na przejętego. Widać było, że poważnie traktuje swoją pracę. Nie będę pisał, czy coś znalazł, czy nie znalazł, gdyż to tajemnica. W każdym razie ciężko pracował. Gdy skończył z nami, poszedł obwąchać inne klasy.

W kwestii obwąchiwania mam mieszane uczucia. Z jednej strony dobrze to świadczy o szkole, która dba, aby teren nauki był czysty od narkotyków. Jednak z drugiej strony jesteśmy świadkami niszczenia zaufania między uczniami i nauczycielami. Przecież obwąchiwano nas bez powodu. Po prostu tylko dlatego, że dzisiaj nikomu nie można ufać. Wszyscy jesteśmy podejrzani, także ja, wychowawca, że bierzemy narkotyki. Uczniowie widzieli, iż ich nauczyciel wcale nie był poza wszelkim podejrzeniem. Ciekawe, czy obwąchany został także gabinet dyrektora?