Szkoła w błocie

Szkoły wymyślają różne bzdury, a uczniowie oraz ich rodzice dla świętego spokoju zgadzają się na wszystko. Jeśli chodzi o nauczycieli, w tym także o mnie, to mam wrażenie, że przestaliśmy już odróżniać sens od absurdu. Gdy od czasu do czasu ktoś wpadnie w błoto, inni nauczyciele mają szansę się opamiętać. A oto przykład takiej szkoły, która odbija się w brudnej kałuży, a myśli, że sięga gwiazd.

W III LO w Łodzi rodzice uczniów klasy II, zamiast podpisywać w ciemno każdy podsuwany im przez nauczycieli papierek, jak to jest w zwyczaju, przeczytali i odmówili podpisu. Chodziło o zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Gdy nie się nie zgodzili, dyrekcja – zamiast sprawę załagodzić – wysłała im pisma z informacją, że dzieci zostały skreślone z listy uczniów, więc należy odbierać ich dokumenty. Nauczyciele – na polecenie dyrekcji – traktowali uczniów jak powietrze, zwracali się do nich jak do kamieni w polu (np. ty, duży). To absurdalne zdarzenie opisuje łódzka prasa ku uciesze wszystkich czytelników (zob. materiał), gdyż takiego nonsensu dawno tu nie było. Smaczku dodaje fakt, ze działo się to w szlachetnym, kulturalnym, elitarnym III LO im. Tadeusza Kościuszki. Okazało się, że słoma tam ludziom z butów wychodzi jak wszędzie.

Prawnicy twierdzą, że szkoła nie ma prawa żądać od rodziców zgody na przetwarzanie ich danych osobowych. I to jest w całej sprawie najpiękniejsze. Przecież każda szkoła żąda od rodziców wszystkich uczniów zgody na przetwarzanie danych osobowych, grożąc, że jak odmówią, to mogą zabierać papiery. To po prostu norma. A zatem wolno czy nie wolno zmuszać ludzi, aby ujawniali swoje dane?

W ogóle wszyscy w Polsce panikują z powodu dosłownego trzymania się litery prawa. A już do największych absurdów dochodzi w kwestii ochrony danych osobowych. Człowiek okazuje się mniej ważny od procedur. Tymczasem procedury są coraz bardziej upokarzające dla człowieka. Jednak wszyscy się zgadzamy na takie traktowanie, bo chcemy mieć święty spokój. I wtedy ta hydra nienasycona, czyli biurokracja państwowa, chce jeszcze więcej. Całe szczęście, że od czasu do czasu znajdą się rozsądni ludzie, którzy powiedzą DOŚĆ! Rodzice uczniów III LO są naprawdę wielcy. Szkoda, że nauczyciele w tej szkole nie mieli poczucia humoru, poczucia dystansu do siebie, do biurokracji, tylko zachowywali się jak najbardziej tępe biurwy. Nie mogę tego pojąć (zob. komentarz prof. B. Śliwerskiego).