Milcząca aktywność ucznia
Jednym uczniom na lekcjach buzia się nie zamyka, a inni nigdy jej nie otwierają. Człowiek zaczyna podejrzewać, że nie potrafią mówić. Lubię uczyć w klasie aktywnej, nawet gdy jest to aktywność niepożądana. Lepsze bowiem wygłupy niż martwa cisza. Milczące manekiny na zajęciach to zwiastun kłopotów. Oczywiście ideałem jest, gdy uczniowie po prostu zgłaszają się do odpowiedzi, ale przecież świat nie jest idealny.
Nie ma uczniów nieaktywnych. Nawet ci wiecznie milczący też gdzieś się aktywizują. Mamy w gronie pedagogicznym nauczycieli, którzy lubią nurzać się w internecie. Ci przychodzą do pokoju nauczycielskiego i mówią, że znowu nas gdzieś obsmarowano. Jacyś uczniowie wyśmiewali na forach buty wychowawcy albo kostium innego belfra. Dostało się też zastępcy wychowawcy. Po nazwisku i po pysku. No cóż, jak ktoś jest nieaktywny na lekcji, to lubi sobie ulżyć gdzie indziej. W interesie nauczycieli jest, aby uczniowie byli aktywni w szkole.
Odgrażają się czasem nauczyciele, że do sądu pójdą za rzucanie oszczerstw w internecie. Ale jak tu oskarżyć ucznia, który twierdzi, że jego wychowawca jest głupi i nosi idiotyczne buty? Mnóstwo osób uważa, że jestem głupi i śmiesznie ubrany, ale łaskawie nie mówią mi tego prosto w twarz. Mam podejrzenia graniczące z pewnością, że za głupca uważa mnie sąsiad, przede wszystkim ten z dołu. Myśleć źle o innych jest bardzo łatwo, szczególnie gdy nie marnuje się czasu na aktywność w bezpośrednich kontaktach z ludźmi. Siedzą więc niektórzy uczniowie na lekcjach, buzi nie otwierają, palcem w bucie nie kiwają, tylko myślą, jaki ten świat jest głupi, a nauczyciel najbardziej. Gdyby się trochę rozruszali, wypowiedzieli z łaski swojej ze dwa słowa, pokiwali tym palcem w bucie, to zaczęliby myśleć pozytywniej. I może dzięki ich wypowiedziom ja też bym stał się mądrzejszy. W końcu kto z kim przestaje, takim się staje.
Komentarze
Nigdy się nie odzywałem na lekcjach i żadnemu nauczycielowi to nie przeszkadzało. Na studiach też się nie odzywam i dobrze mi idzie. Aktywni mają tylko kłopoty.
Należy zadać przewrotne pytanie – ilu z nas, nauczycieli, myśli o konkretnych uczniach, że to idioci i głupki, wiedzoodporni, niewyuczalni, etc. Może nie wylewamy swoich frustracji z tego powodu w sieci, ale wystarczy posłuchać rozmów w pokoju nauczycielskim w czasie przerw.
Drogi Gospodarzu, od wielu lat jestem na Forum miłośników Jeżycjady, na którym poznałam Pana uczennicę (teraz już byłą). Pisała też o Panu, ale w samych superlatywach, żadnego obsmarowywania 🙂
Fajny temat, chyba na taki czekałam. Dobrze, że zauważony przez Właściciela;) Bloga. Zgadzam się z Maurą i wierzę, że pisze prawdę. Niestety… z Milczkiem tez się zgadzam. Ale to już zupełnie inna sprawa:)
Jedynym uzasadnieniem przymusowego nauczania, a w tym szczególnie WF był obowiązkowy pobór do armii. Skoro tego poboru nie ma, to ostatnią formą (oprócz naturalnie podatków) państwowego niewolnictwa jest przymus szkolny. Precz z branką do szkół!!!! Oddajcie dzieci rodzicom, ci zadecydują – kiedy, czy i do jakiej szkoły wysłać swoje dzieci. I będą decydować kto ich dzieci będzie nauczał!!!
Podobnie jak Gospodarz lubię uczyć w klasach aktywnych. Nawet czasem lubię, jak się uczniowi szczerze wyrwie: „ale ten wiersz jest głupi”. Wtedy się uruchamiam, mobilizuję i analiza zwykle wychodzi ciekawiej i żywiej. Wedy stosuję elementy metody dociekań filozoficznych, które pokazała nam młodsza koleżanka na lekcji koleżeńskiej (ukończyła stosowną podyplomówkę). A na milczków też staram się szukać sposobów.
Są milczki i milczki. W tym wypadku raczej nie chodzi o tych, którzy milczą, bo są z natury nieśmiali. Oczywiście, można uczniów pozywać za szkalowanie nauczycieli na swoich blogach, forach etc. Takie przypadki już się w naszym kraju zdarzyły.
To nie jest temat na komentarz. To jest temat na książkę. Lub na projekt w renomowanym liceum.
Temat: trudności z wypowiadaniem się jako element polskiej zapaści cywilizacyjnej na tle zacofania polskiej oświaty w nawiązaniu do afery wokół krzyża smoleńskiego.
Jak zachowa się człowiek, który nie ma okazji do wypowiedzenia się, któremu nie stwarza się okazji do dialogu ?
Przecież my też milczymy w szkole. A po południu wyżywamy się na tym i innych bogach.
Nie reagujemy otwarcie i natychmiast na złe słowa, niewłaściwe działanie naszego dyrektora lub koleżanki. Nie zadajemy im trudnych pytań, przemilczamy drażliwe tematy. I tą postawą zarażamy naszych uczniów – od dziesięcioleci. Czy podać przykłady ? Konsekwencją jest społeczeństwo milczące, nie potrafiące wypowiadać się obywatelsko.
Przykładowy efekt: awantura krzyżowa.
W Holandii jest inaczej – czyż nie ?
Poprawka:
Przecież my też milczymy w szkole. A po południu wyżywamy się na tym i innych BLOGACH.
Ync, tak samo Ty milczysz w mojej sprawie, ignorujesz mnie, nie reagujesz otwarcie na moje wdzieki. Nie zadajesz mi trudnych pytan , nie chcesz mnie znac, tylko spod kapelusza patrzysz na mnie. Sam jestes czescia milczacego spoleczenstwa, sam sie wstydzisz i nie chcesz nawiazac kontaku. Rozumiem,jestes lepszy, ale ja tez zasluguje na troche uwagi od Ciebie. Prosze, nie zwracaj, lecz odpowiedz. Pa.
Twoja Mysia
Przyznam, że odrzucają mnie takie nauczycielskie sformułowania jak „milczące manekiny”. To obraźliwe dla tych, którzy nie lubią specjalnie gadać, nie zgłaszają się do odpowiedzi na każde pytanie, ale to nie znaczy przecież, że nie myślą. Może dlatego mnie to rusza, bo sam byłem z tych małomównych (co nie znaczy, że nigdy się nie odzywałem ani że jedyną forma mojej aktywności było późniejsze obsmarowywanie nauczycieli). Uwielbiałem za to pisać i nawet mój nauczyciel przymykał oko na moja małą aktywność ustną na rzecz tej pisemnej. Wierzę, że dla niego nie byłem „manekinem”. Byli zresztą nauczyciele, którzy potrafili rozruszać nawet milczków, bo ich lekcje były po prostu ciekawe, było całe mnóstwo takich, na lekcjach których aż żal było się wypowiadać i tak samo żal było niektórych słuchać. W ogóle co się Pan tak boi tych małomównych? Jeśli jest Pan dobrym pedagogiem, to nikt Pana nie obsmaruje, jeśli jest Pan złym nauczycielem, to obsmaruje Pana chętniej ten aktywny niż milczący. Wiadomo, że przy aktywnych czas szybciej leci i lekcja jest łatwiejsza. Proszę się jednak nie martwić, w każdej klasie znajdzie się dość aktywnych, którzy będą ciągnąć lekcję, jak Pan sobie życzy.
Przypadkiem trafiłam na tę stronę, ale że tekst ciekawy, to wypowiem się w temacie. Pragnę zauważyć, że milczenie ucznia nie zawsze znaczy brak szacunku dla nauczyciela czy niechęć do uczestniczenia w lekcji! Niestety sama należę do milczących, przez co zawsze byłam chwalona, jaka to jestem grzeczna itd, a prawda jest taka, że po prostu byłam i jestem ogromnie nieśmiała i dodatkowo mam problemy z wyrażaniem własnych myśli w mowie. Zawsze na lekcjach, gdy tylko chciałam się odezwać, dostawałam takiego ataku, że słabłam. Nie byłam w stanie się odezwać ani podnieść ręki do odpowiedzi, bo bym zemdlała. Z wyrażaniem się poprzez mowę też mi zawsze bardzo ciężko szło(co jest osobnym problemem, bo doskwiera mi nawet w sytuacji w pełni komfortowej), choć w piśmie śmigam bez problemu. I teraz jestem na etapie szukania pracy. Żeby było śmieszniej, wyznam, że trafiłam na stronę, chcąc znaleźć w internecie wskazówki, na jakim stanowisku mogłabym nadać się w moją ułomnością w duecie z moim wysokim wykształceniem.