Hałaśliwie i judaszowo

Prasa chce radować pospólstwo, dlatego posługuje się słownictwem typowym dla chamów. Niby o tym wiem, ale jakoś nie mogę się przyzwyczaić. Dlatego zdumiał mnie tekst, umieszczony na pierwszej stronie dzisiejszego „Dziennika Gazety Prawnej”, zatytułowany „Rząd zagania nauczycieli do pracy w wakacje”. Zdumiało mnie w tym tytule słowo „zagania”. Zaganiać można bowiem bydło do obory albo konie do stajni. Od biedy można powiedzieć o zaganianiu kogoś do pracy, ale jest to określenie pospolite, dlatego użycie go w odniesieniu do grupy zawodowej uznaję za niesmaczne. A umieszczenie go na pierwszej stronie, do tego wielką czcionką, to nic innego jak podsuwanie czytelnikom pod nos medialnych popłuczyn, jakby to było wielkie wydarzenie.

Kilka miesięcy temu gościł w murach mojej szkoły pewien sędziwy dziennikarz i opowiadał o zmianach, jakie w ostatnich latach nastąpiły w polskiej prasie. Otóż nawet inteligencko brzmiące tytuły, jak chociażby wspomniana „Gazeta Prawna”, przestały być adresowane do inteligencji. Przyjęto – dowodził redaktor – że większość czytelników nie posiada zbyt lotnych umysłów, więc jest w stanie przeczytać tylko tytuł i pierwsze zdanie, dlatego mają być one krzykliwe i judaszowe. Tekst składa się więc z nikczemnego i głupiego tytułu, który ma dotrzeć do pospolitych umysłów i przekonać je, aby sięgały po tę właśnie prasę. Takie osoby reszty już nie przeczytają. Tymczasem właściwy sens tekstu znajduje się dalej, pisany on jest też o wiele kulturalniejszym językiem. Bardzo często tytuły nie są w ogóle wymyślane przez autorów tekstów, lecz przez jakąś pseudodziennikarską sforę, która została zatrudniona tylko w tym celu, aby wymyślać krzykliwe chamstwa.

Omawiany przez mnie tekst Artura Grabka stanowi idealny przykład tej formy. Chamskiemu tytułowi odpowiada bowiem całkiem sensowny wywód o projekcie MEN, aby pozbawić nauczycieli wakacji. Na drugiej stronie „Dziennika Gazety Prawnej” znajduje się komentarz Miry Suchodolskiej, świetnej dziennikarki, zatytułowany tak samo, czyli krzykliwie i pospolicie, tj. „Przestańcie robić nauczycieli w konia”. Sam komentarz jest OK. Uważam, że obydwa teksty powinny znaleźć się w podręczniku dla studentów dziennikarstwa jako przykład tego, jak należy pisać dla żądnej sensacji gawiedzi. Pod względem hałaśliwości, judaszowości i pospolitości tytułów swoich tekstów „Dziennik Gazeta Prawna” osiągnął prawdziwe mistrzostwo. Pogratulować!