Rodzice skarżą, nauczycieli zwalniają

Często rodzice nie potrafią porozmawiać z nauczycielem, wobec którego mają jakieś zastrzeżenia. Wolą skontaktować się z pośrednikiem, np. wychowawcą bądź dyrektorem. Wprawdzie najwięcej dałaby bezpośrednia rozmowa z samym nauczycielem, ale niewiele osób potrafi się na nią zdobyć. Ludzie boją się kłótni z belfrem, bo jeszcze gotów jest zemścić się na dzieciach. Lepiej iść na skargę i oczekiwać, że ktoś inny rozwiąże ten problem za nas. Od lat rodzice tak właśnie załatwiają sprawy z niewygodnymi nauczycielami – przez wychowawcę lub dyrekcję.

Rozmawiałem niedawno z koleżanką, rodzicem dziecka w publicznym gimnazjum, która zaobserwowała, że dyrekcja po skargach rodziców po prostu zwolniła nauczycieli, z którymi był problem. Tak po pierwszej klasie rozstano się z młodą polonistką, bo za dużo zadawała do domu, potem wszystkich prac nie sprawdzała, a poza tym mówiła do dzieci niezrozumiałym językiem, z młodziutką anglistką, ponieważ wybrała za łatwy podręcznik i nie potrafiła zapanować nad klasą, z świeżo upieczonym absolwentem historii, gdyż stawiał za dużo jedynek i robił niezapowiedziane kartkówki z materiału, którego nie omawiał. Na początku takie rozwiązanie sprawy bardzo się spodobało, szczególnie dzieciom, ale gdy w drugiej klasie pojawili się nowi nauczyciele, też młodzi i też niezbyt radzący sobie z klasą, rodzicom zrzedła mina.

Teraz chcieliby znowu porozmawiać z dyrekcją, przekazać swoje uwagi, ale boją się, że skutek będzie podobny: nauczyciele na koniec roku szkolnego zostaną zwolnieni, a na ich miejsce przyjdą nowi i zanim zapanują nad klasą, minie połowa trzeciej klasy. Do egzaminu zostanie bardzo mało czasu. Rodzice chcieliby poskarżyć się na nauczycieli, ale nie po to, aby ci zostali zwolnieni. Chodzi raczej o zmuszenie dyrekcji, żeby zmotywowała nauczycieli do lepszej pracy. A zatem chodzi o to, czy możliwa jest taka skarga na nauczyciela, po której dyrekcja nie ma ochoty go zwolnić?

Zapytałem kilkoro znajomych nauczycieli, dlaczego dyrekcja zwalnia osobę, na którą skarżą rodzice. Wszyscy odpowiedzieli podobnie: „Dyrekcja nie ma czasu zajmować się człowiekiem, który sprawia problemy. Dlatego najlepszym wyjściem jest go zwolnić i przyjąć nowego. Idealny nauczyciel to ktoś, o kim jest cicho. Jak żaden rodzic nie suszy głowy dyrekcji z powodu jakiegoś belfra, to znaczy, że jest z niego dobry nauczyciel. Jak trzeba wysłuchiwać uwag o czyjejś pracy, to lepiej się z nim pożegnać”. Dlatego poradziłem koleżance: nie zawracaj głowy dyrekcji, nie szukaj pośredników, idź bezpośrednio do nauczyciela. Chyba że chcesz, aby został zwolniony…

PS: Jak ktoś twierdzi, że nauczyciela nie można zwolnić, to nie zna realiów.