Wychować wychowanych

Kiedy niewychowani uczniowie zachowują się źle, po pewnym czasie nie robi to na nikim wielkiego wrażenia. Trudno się spodziewać po łobuzach czegoś innego niż łobuzowanie. Nauczyciele szybko przyzwyczajają się do ich zachowania, wychowawca też macha ręką i robi swoje – wychowuje wychowanych. Niewychowanym wiele rzeczy uchodzi na sucho, czują się więc w szkole jak na własnym rykowisku.

I wtedy do szkoły przychodzi kolejna grupa uczniów wychowanych i kulturalnych. Widzi, że niewychowani robią, co chcą, np. przeszkadzają w prowadzeniu lekcji, gadają przez komórki, wysyłają SMS-y, ściągają, chodzą na wagary, spóźniają się, nie prowadzą zeszytów, nie przygotowują się do lekcji, a jednak dobrze im się wiedzie. Przechodzą z klasy do klasy, kończą szkołę, zdają egzaminy i idą w świat jako absolwenci. Można im tylko zazdrościć, że tak małym kosztem przetrwali szkołę. Nic nie robili, przeszkadzali i drwili, jednak wszystko im uszło na sucho.

Obserwuję, że sporo wychowanych uczniów mojej szkoły, mądrych i zdolnych, przejmuje zwyczaje najgorszych łobuzów. Gadają na lekcjach, robią niewiele albo wręcz nic, lekceważą obowiązki, zachowują się tak, jakby chcieli prześcignąć niewychowanych kolegów w ich bezeceństwach.

Niestety, z wychowanymi jest zupełnie inaczej niż z niewychowanymi. Wychowanym nic nie ujdzie na sucho. Co z tego, że nauczyciele tolerowali głupotę łobuzów. Łobuz może łobuzować, ale grzeczny uczeń nie może. Byle drobnostka rzuca się natychmiast w oczy. Nauczyciel musi wtedy reagować z całą surowością. Nie chce, ale musi. Świat bowiem stanąłby na głowie, gdyby wychowani uczniowie zachowywali się jak bydło. Bydło może bydlić, ale uczeń mądry i grzeczny nie może. Takie są zasady i tylko dziecko może tego nie pojmować. Gdy karcę takiego wychowanego, to on mi mówi, że przecież pozwalam podobnie zachowywać się temu czy innemu uczniowi. Nie rozumie, biedak, że co wolno łobuzowi, to nie prymusowi.

Zauważyłem, że w ogóle nie przeszkadza mi, gdy niewychowani uczniowie źle się zachowują na moich lekcjach. Ja ich nawet nie słyszę, gdy gadają. Natomiast wyjątkowo drażnią mnie uczniowie, którzy na początku pobytu w szkole dali się poznać od jak najlepszej strony, a teraz nagle łobuzują. Na Boga, tak nie można! Każdy musi znać swoje miejsce. Dlatego zapowiadam, że nie będę tolerował żadnej metamorfozy. Mądremu i wychowanemu uczniowi nie daruję żadnej wpadki, żadnego głupstwa, żadnego chamstwa – nic z tego. Jeśli chodzi o uczniów niewychowanych, to co ja mogę na to poradzić, że Pan Bóg stworzył ich łobuzami? Skoro cały świat się z nimi męczy, to i ja mogę.