Ścieżki edukacyjne zamknięte, EWD otwarte

Po dziesięciu latach funkcjonowania ścieżki edukacyjne zostały zamknięte. Takie przynajmniej ogłoszenie wisi w pokoju nauczycielskim mojego liceum, a dyrekcja potwierdza, że to prawda i oficjalna decyzja władz. Odetchnęliśmy z ulgą, ponieważ ścieżki napsuły nam wiele krwi. Nie trzeba już realizować międzyprzedmiotowych programów zdrowotnych, medialnych, filozoficznych i innych. Można, ale nie trzeba.

Otwarcie było szumne, ale zamknięcie ciche. MEN wycofuje się ze ścieżek tak niewyraźnie, że można nie zauważyć. A przecież był to narodowy program lepszej edukacji. Ścieżki, jak pamiętamy, miały zapewnić dzieciom nabycie umiejętności, jakich w ramach zwykłych przedmiotów nie sposób nauczyć. Teraz z tego rezygnujemy – i dobrze – ponieważ ktoś wreszcie zauważył, że ścieżki zapewniały umiejętności przede wszystkim na papierze (zapisy w dziennikach są wręcz mistrzowskie).

Trochę mi żal ścieżek, ponieważ sporo mnie kosztowały. Uczestniczyłem w kursach doskonalenia (płatnych i bezpłatnych, tzn. płaciło miasto), spędziłem wiele godzin na radach pedagogicznych, podczas których opracowywaliśmy programy ścieżek, wdrażałem i ewaluowałem. Czego ja nie robiłem ze ścieżkami? Właściwie wszystko, co mi szef kazał, a kazał wiele i często. I teraz to się skończyło.

Stare się skończyło, ale przecież idzie nowe. Teraz MEN wprowadza EWD (edukacyjną wartość dodaną). Znowu trzeba będzie się szkolić, płacić z własnej kieszeni i wyciągać pieniądze z budżetu miasta. Znowu trzeba będzie siedzieć godzinami na radach i wymyślać procedury badania EWD, sprostania EWD, podniesienia wyników, wdrożenia dzieci itd. (jeszcze nie zostałem przeszkolony w tej materii, więc nie mam pełnego obrazu, co nas czeka). Szkoła zapewne zakupi sporo zbiorów testów, niezliczoną ilość publikacji, wydrukuje masę tabel z internetu – a nauczyciele będą to wszystko chłonąć, przerabiać i opracowywać.

Jak długo będzie EWD? Jestem pewien, że do czasu, aż wszyscy, co mieli zarobić na nowym pomyśle, zarobią. Wtedy EWD się skończy, zostanie po cichu wycofana ze szkół, a przyjdzie coś nowego – kolejna okazja dla ekspertów do wydojenia budżetu i zrobienia nauczycieli oraz uczniów w balona. Będzie podobnie jak ze ścieżkami – bo w edukacji tak jest zawsze, że głośnemu początkowi odpowiada cichy koniec. A tak być nie powinno – koniec ścieżek należy odtrąbić i całą sprawę zamknąć z wielkim hukiem. Jak nie będzie porządnego pogrzebu starych idei, nie ma szans, aby nauczyciele zaufali nowym pomysłom MEN.