Zmiana ministra

Zmarnował rząd lata tłuste, teraz będzie musiał radzić sobie w latach chudych. Reforma edukacji ląduje w koszu, gdyż nie ma na nią pieniędzy. Co więc będzie się działo w szkolnictwie? Aby nie stało się nic strasznego, zadaniem ministra edukacji będzie utrzymywanie nauczycieli w stanie politycznego zdziecinnienia. Trzeba będzie przekonywać ludzi, iż premier wciąż myśli o naszym szczęściu, że w tych ciężkich czasach bierze na siebie brzemię odpowiedzialności za edukację. My mamy ciężko pracować i nie martwić się o nic. O szczęściu nauczycieli myśli rząd, on jest naszym obrońcą i opiekunem, my już nie musimy się niczym zadręczać. Takie mniej więcej gadki szmatki niedługo wszyscy usłyszymy.

Niestety, Katarzyna Hall zupełnie nie nadaje się do tej roli. Jej nikt nie uwierzy. Jeśli więc rząd chce zagrać rolę opiekuna nauczycieli w trudnych czasach i w ten sposób złagodzić napięcia, jakie niewątpliwie nastaną, musi znaleźć bardziej wiarygodnego ministra edukacji. Katarzyna Hall stworzyła sobie wizerunek raczej pasożyta edukacji publicznej niż jej opiekuna. W czasach kryzysu rząd musi być szczególnie wyczulony na opinie wyborców, a wyborcy mają jak najgorsze zdanie o Katarzynie Hall. W tłustych latach można wyborcom zamknąć usta szczodrym datkiem, ale w latach chudych liczy się ofiara. Nie można zatem wyrzucać reformy edukacji i jednocześnie pozostawiać na stanowisku jej twórcę. Nie może być tak, że Katarzyna Hall miała sen o nowej edukacji, teraz ten sen pryska, ale za śnienie pani minister musi płacić społeczeństwo. Przecież poza snami Katarzyna Hall do edukacji nie wniosła nic.

Kryzys ma dwojaki wpływ na ludzi: jednych skłania do rezygnacji z myślenia, a innych prowadzi ku nowym myślom. Nie wierzę, aby obecna minister edukacji była zdolna do myślenia po nowemu. Raczej przestanie myśleć w ogóle i zda się na to, co wymyślą za nią partyjni koledzy. Jeśli więc premier utrzyma ją w rządzie, to tylko w roli ozdobnego kwiatka. Niestety, ten kwiatek ani nikomu nie pachnie, ani też niczyich oczu nie raduje.