Stado bez pasterza

Kiedy skończy się inercja, w jaką popadli nauczyciele? Co musi się stać? W PRL ludzie aktywizowali się na wieść, że kogoś niewinnie aresztowano. Czy teraz też doszłoby do radykalniejszych wystąpień nauczycieli przeciwko władzy, gdyby ktoś z naszego grona został niesłusznie oskarżony, a następnie aresztowany?

Zapewne trzeba ofiary, aby nauczyciele przestali czekać na mannę z nieba. Tylko kto byłby dobry? Czyja krzywda pobudziłaby nauczycieli do wielkiego, spontanicznego, masowego wystąpienia? Przydałby się ktoś szlachetny jak Korczak i skuteczny jak Owsiak. Niestety, nie ma takiej osoby, której krzywda wywołałaby oburzenie wszystkich nauczycieli.

Nie chodzi mi o szukanie ofiary na siłę. Zastanawiam się tylko nad tym, dlaczego w naszym środowisku nie ma nauczycieli-autorytetów. Gdybyśmy mieli ludzi, za którymi nauczyciele idą w ciemno choćby i na koniec świata, rząd by się z nami liczył. Bez przywódców, bez ludzi, których cenimy, szanujemy i podziwiamy, nauczyciele nic nie znaczą jako grupa. Potrzebujemy takich nauczycieli na miarę regionalną oraz ogólnokrajową.

Owsiak nie nasz, Korczak nie żyje. Jednak nie wszystko stracone. Przecież w Polsce jest sporo nauczycieli, którzy wiele dla swojego środowiska by zrobili, gdyby tylko otrzymali potężne wsparcie od nauczycieli. Niestety, znaczących ludzi z naszego środowiska nauczyciele tak wymieszali z błotem, że ci ludzie powoli przestali odczuwać więź z nauczycielami. Zastanawiam się chociażby nad Włodzimierzem Paszyńskim, nauczycielem z krwi i kości, obecnie wiceprezydentem Warszawy, czy już wybył z naszego środowiska, czy jeszcze go do nauczycieli ciągnie. Ale aby Paszyńskiego do nas ciągnęło, musimy go do nas wciągać.

Jeśli nie Włodzimierz Paszyński, to kto? Czy jest jakiś nauczyciel w Krakowie, za którym poszliby wszyscy nauczyciele z Krakowa? A może w Szczecinie? W Lublinie? W Białymstoku? W Płocku? W Poznaniu? Potrzebujemy jak nigdy przywódcy, potrzebujemy nauczyciela, którego poprzemy całą swoją mocą.

Zresztą nie chodzi mi zaraz o przywódcę, bo taki człowiek nie spada z nieba. Musi być odpowiedni klimat w środowisku. Najpierw nauczyciele musieliby wypowiadać się z podziwem o różnych nauczycielach, a potem już byłoby z górki. Potrzebujemy wielu nauczycieli, którzy cieszyliby się autorytetem wśród nauczycieli i za którymi stanęlibyśmy murem. Dopóki się ich nie dopracujemy, będziemy guzik warci. Każda grupa jest tyle warta, ile są warte jej autorytety i przywódcy, których popiera i wspiera. Kogo wspierają ze wszystkich sił, całym sercem i całą duszą nauczyciele? Obawiam się, że nikogo.