Etyka wraca
Chwalę pomysł Katarzyny Hall, aby naprawdę wprowadzić etykę do szkół. Teraz mamy bowiem fikcję. Uczniowie, którzy nie chodzą na religię, zwykle nie mają szans na zajęcia z etyki. Zasada albo religia, albo etyka zatem nie działa, można bowiem wybrać nic. Od nowego roku szkolnego ma się to zmienić – za te plany wielkie brawa dla minister edukacji.
Gorzej z wykonaniem. Lekcje etyki powinni prowadzić nauczyciele przygotowani do nauczania tego przedmiotu, a nie – jak zasugerowała Hall – poloniści. Tymczasem uprawnienia do nauczania etyki dają studia filozoficzne, a nie polonistyczne (etyki na filologii polskiej nie ma ani jednej godziny). Polonista to nie jest nauczyciel od wszystkiego. Duże gwizdy dla minister za ten głupi pomysł.
Nie wątpię, że poloniści są ludźmi moralnymi, więc mogliby uczyć dzieci moralności. Jednak w szkołach ma być nauczana etyka, a nie moralność. Dla przypomnienia wyjaśnienie, czym się różni etyka od moralności:
„Pojęcia etyki i moralności często używane są zamiennie bez zrozumienia ich znaczenia. Ich źródłosłów jest jednak odmienny. Etyka pochodzi od greckiego słowa ethikos, które nawiązuje do ethosu, czyli charakteru. Ethos tłumaczy się też jako „zwyczaj”, „obyczaj”. Słowo to odwołuje się do przyjętego sposobu postępowania w danej społeczności. Dlatego postępowanie etyczne to postępowanie z prawym charakterem. Natomiast „moralność” pochodzi od łacińskiego słowa moralis. Dotyczy tego jakie czyny są słuszne, a jakie niesłuszne nie odnosząc się do charakteru osoby, która je spełnia.” (ks. Cezary Królewicz)
A zatem na lekcjach etyki uczeń ma pojąć, czego się wymaga od niego, biorąc pod uwagę, kim jest i kim będzie w społeczeństwie (np. jako dziecko, potem jako ojciec vel matka rodziny, jako szeregowy pracownik, jako dyrektor, jako radny czy poseł itd.). Z punktu widzenia moralności uczynek kradzieży jest zły bez względu na osobę, która go popełniła. Natomiast ocena etyczna uczynku zależy od tego, kto go popełnił. Kradzież pieniędzy dokonana przez dyrektora banku i przez biletera w kinie to dwa rożne uczynki. Pijany chirurg w pracy to nie to samo co pijany sprzedawca w sklepie z warzywami. Etyka ma nauczyć, jakie wymagania ma społeczeństwo wobec ludzi ze względu na to, jakie miejsce zajmują ci ludzie, jakie zawody wykonują.
Oczywiście istnieje mnóstwo teorii i praktyk etycznych, które warto poznać. Moralności niech się dziecko uczy od wszystkich dorosłych ludzi, ale etyki tylko od profesjonalistów. Polonista bez studiów filozoficznych zna się na etyce tak samo jak na matematyce.
Komentarze
a ja jeszcze do dzisiaj pamiętam lekcje etyki prowadzone przez Pana 🙂 sama przygotowywałam wystąpienie o karze śmierci…
nie pamietam, który to był rok – dawno temu…
dzisiaj studiuję administrację na UŁ (wg słów dziekana „najlepszym uniwersytecie) oraz teologię na osławionym KUL-u (bardziej dla przyjemności niż z powołania)…
w ramach zajęć na wydziale teologicznym mamy sporo wykładów z filozofii, psychologii i etyki – trudno orzec czy cokolwiek z omawianych zagadnień dotarłoby do potencjalnego licealisty. nawet my – studenci – mamy czasami problem z przyswojeniem pewnych prawd…
za dwa lata czeka mnie obrona magisterki – na KUL-u – dzisiaj jestem niemal na 100 % pewna, ze będę ją pisała na podstawie dzieł Św Tomasza z Akwinu (pewnie postawie na Traktat o człowieku i wizję „wielkiego poruszającego”). i mimo, że akwinista jest moim „idolem” i mogę o jego zapatrywaniach na świat i życie opowiadać godzinami, nie wiem czy umiałabym przedstawić to ludziom poniżej określonego wieku – 16-17 lat.
myslę jednak, że dobrze by się stał, gdyby zajęcia z etyki były prowadzone w sposób jaki pamiętam z lekcji z Panem 🙂
pozdrawiam Pana i całe grono pedagogiczne z XXI – no może z małymi wyjatkami 🙂
czasami myślę, że gdyby nie ten „luz” na jaki pozwolono mi w XXI dzisiaj nie byłabym tym kim jestem – i za to „szacunek” dla wszystkich 🙂
1.To może być nacisk na chodzenie na religię – alternatywę mozna uczynić znacznie boleśniejszą;-)
2.Co z dziećmi innych religii?Żeby zalożyć związek religijny wystarczy 15 osob.Zaraz powstaną takie związki;-)I one będą wystawiać same 6;-)))))
Bo w ogóle przedmiot religia jako taki powinien zostać wywalony ze szkoły…”Religii” powinien uczyć Kościół,do którego się należy i rodzice. W szkole może byc co najwyżej religioznawstwo,bądź co bądź bardziej trafne i mniej dyskryminujące. W szkołach do których chodziłam różnie radzono sobie z tymi,którzy byli innego wyznania,zazwyczaj po przyniesieniu kartki ze zgodą od rodziców,mogli iść wcześniej do domu. Pewnie,najlepsze rozwiązanie to pozbyć się chwilowo ucznia z którym nie wiadomo co zrobić.
Lepiej poloniści niż katecheci.
Pomysł jest słuszny, oby tylko etyki nie zawłaszczyli księża jako jeszcze jednego pola do propagowania swoich poglądów.
Nie ukrywam że chciałbym żeby etyka była laicka. Przydałaby się jakaś przeciwwaga dla katolickiego punktu widzenia w publicznych szkołach.
Nie zrozumcie mnie źle ja nie mam nic przeciw religii, ale nie podoba mi się że w wolnym kraju płacimy katechetom z państwowych pieniędzy.
Przydałaby się jeszcze filozofia.
Poloniści? Rozwiązanie nie jest idealne, raczej z gatunku przejściowych, do czasu ugruntowania się nauczania etyki w szkołach, moim zdaniem, funkcjonalne. Byle tylko nie pojawiła się opcja, że etykę będą prowadzić KATECHECI!
Chic, wyznawcy innych religii ( w mojej szkole dość liczni protestanci) nie mogą iść wcześniej do domu, bowiem tzw. katecheza nigdy nie odbywa sie na lekcji pierwszej i ostatniej. Biblioteka malutka, więc siedzą w bufecie (jeśli jest miejsce) albo na korytarzu, hałasując niechcący (trudno bowiem milczeć 90 minut w grupie pięciu osiemnastolatków).
Sytuacja nie jest winą dyrektora ani jego wicka-układacza planu lekcji. W technikum jest wiele przedmiotów dzielonych na grupy (+ wf i 2 języki obce) i to one musza być na początku lub na końcu.
PS.
Jako polonistka nie chcę uczyć etyki, bo nie czuję się kompetentna.
M,
bardzo dziękuję za sympatyczne wspomnienie naszych lekcji i za pozdrowienia. Gratuluję wyboru kierunków studiów.
Serdeczności
DCH
Z nauczycielami etyki bywa róznie. W mojej szkole nauczciel uprawia na etyce katolcką propagandę i obraża kobiety cytując filozófów przy każdej możliwej sytuacji. Ukończyl filozofię.
Bardzo dobrze, że jest religia w takim kształcie jak dzisiaj w szkołach. KK sztucznie karmi się statystykami o upowszechnieniu własnego wyznania. Tak jak MEN karmi sie statystykami o upowszechnieniu szkolnictwa.
Pierwsi nie długo obudzą się z ręką w nocniku, bo postępująca laicyzacja jest nieunikniona. Gorzej, że drudzy nie zauważają, że upowszechnienie jest kosztem spadku jakości. Jak zawsze ilość odbija się na jakości.
Popieram głos, ze w szkołach powinno być religioznawstwo.
Zatwierdzony podręcznik do nauczaniaetyki w szkołach ponagimnazjalnych to „książka ks. prof. Andrzeja Szostka(…) jest wprowadzeniem w problematykę etyczną i filozoficzną. Autor omawia w niej takie zagadnienia jak m.in. czyn, norma moralności, godność osoby ludzkiej, dobroć i słuszność, prawo naturalne a prawo pozytywne, sumienie a prawda, cnoty kardynalne i teologiczne, wady. Autor porusza także problemy z zakresu bioetyki jak: aborcja, zapłodnienie in vitro, klonowanie, eutanazja.”
Super,szkoda że to nadal książka napisana przez księdza…Nie czytałam więc nie chcę wydawać osądów,ale mam jakieś dziwne przeczucie, że znam już opinię autora książki na tematy:”aborcja, zapłodnienie in vitro, klonowanie, eutanazja.”
„Książka Szostka to żywo i przystępnie napisany zbiór szkiców, którego kulminacją jest ekspozycja personalizmu chrześcijańskiego jako jedynego systemu: a) satysfakcjonującego intelektualnie, b) trafnie rozpoznającego ?prawdziwą” naturę człowieka, c) respektującego ?prawdziwe” dobro innych, d) opartego na wartościach niepodważalnych, bo wpisanych przez Boga w dzieło stworzenia. Jak się nietrudno domyśleć, ekspozycja ta zasadza się na szeregu założeń (czasem formułowanych przez autora wprost, czasem przyjmowanych implicite), z których część ma charakter religijny bądź wyznaniowy (istnienie Stwórcy; Objawienie; autorytetu Kościoła katolickiego jako ostatecznej instancji interpretującej Objawienia; cnót nadprzyrodzonych), część zaś należy do twierdzeń światopoglądowych, tj. nie dających się rozstrzygnąć procedurami intersubiektywnymi (tożsamość dobra i prawdy; hierarchia bytów; ?wszystko co jest, jest dobre”, s. 95; odróżnienie prawa naturalnego od prawa stanowionego; nieredukowalność sumienia do zinternalizowanych nakazów i zakazów). Jest to więc książka adresowana w pierwszym rzędzie do młodzieży katolickiej lub przynajmniej wierzącej (czego zresztą autor nie ukrywa pisząc np. … a do czego My się odwołujemy, gdy dyskutujemy na tematy moralne z niewierzącymi?, s. 33), natomiast mało przekonywająca (a chwilami wręcz drażniąca) dla tych, którzy jej założeń nie potrafią zaakceptować (żywiąc ugruntowane przeświadczenia przeciwne), oraz dla tych, w których te właśnie ?pewniki” budzą znaczne opory i wątpliwości (wolno sądzić, że w szkołach średnich znajdzie się takich osób niemało).”
Analiza podręczników szkolnych (filozofia, etyka)
Autor tekstu: Teresa Hołówka
Dziękuję za taką etykę. Proponuje żeby prowadził ją ksiądz/katecheta/katechetka, najlepiej ten sam który prowadzi religie.
Jednym słowem ta etyka to „ściema”.
Chcę podważyć stanowisko głoszące, że ‚dzisiaj młodzież potrafi trzeźwo wybrać między etyką, a religią w szkole’ i – co więcej – odważę się stwierdzić, iż zapanowała moda na… ateizm i agnostycyzm.
Cóż – jestem katolikiem i na bazie tej religii buduję swój światopogląd. Nie docierają do mnie argumenty typu „religia do kościołów”, bo sfera „sacrum” od wieków przenika WSZYTSKIE płaszczyzny luzkiej egzystencji (czy to dostrzegamy, czy nie). Do polskiej szkoły chodzę już prawie dwanaście lat i ZAWSZE na katechezie była mi wykładana wiedza teologiczna, więc dlaczego trzeba wypędzać ze szkół przedmiot, który rozwija ową wiedzę? Nonsens. W ogóle: od kiedy ze szkoły wypędza się wiedzę?
Dzisiaj młodzi ludzie nie wybierają religii, bo to jest teraz przecież takie „fajne”, bo przecież dzięki temu ktoś dostrzeże ich inny światopogląd, wyróżnią się. Nowość? Nie. Ludzie w młodym wieku zawsze podważają tradycję – to nawet dobrze, bo to świadczy o ich aktywności intelektualnej – ale niestety często na tym podważeniu pozostają nie szukając bezinteresownie prawdy. I tu rodzi się ateizm i szeroko rozumiany agnostycyzm, które lansuje młode pokolenie. W sumie to im się trochę nie dziwię skoro Kościół kojarzy się głównie z o. Rydzykiem – to trochę dzięki mediom. Na szczęście można zauważyć JUŻ nowe osoby, które otwarcie reprezentują swoje przywiązanie do Kościoła – np. Szymon Hołownia, Małgorzata Kożuchowska, Leszek Kołakowski itd.
Kogoś razi to, że etyki może nauczać ksiądz? No to dziwię się temu komuś. Księża kształcą się sześć lat na studiach filozoficzno-teologicznych w wyższych seminariach duchownych, więc poznają różne stanowiska etyczne. Czemu nie mogliby ich nauczać? Bo noszą sutannę, to już są automatycznie zdeklasyfikowani do wykładania tego przedmiotu? Dla mnie to nie jest żaden argument…
Znów: moda na ateizm? Tak. Mam taką dogodność, że chodzę do Salezjańskiego LO w Łodzi, więc tutaj nikt nie dziwi się temu, że ktoś wierzy. Kiedyś byłem odwiedzić znajomą w pewnym łódzkim, publicznym LO. Powiedziałem do niej: „Pospiesz się, bo ja później jadę do kościoła”. Jej koleżanka stojąca obok zapytała się mnie: „To Ty wierzysz w Bozię? Współczuję…”. I niech mi ktoś teraz powie, że to ateiści są dyskryminowani i obśmiewani to – z całym szacunkiem – umrę ze śmiechu!
Ależ nikt nie zajmuje się religią w Twoim liceum salezjańskim – wybór tej szkoly to Twój wybór.Nie mam nic przeciw religii w szkolach katolickich.Wobec tego powinny być też szkoly, w których religii nie ma!!!I tyle!
Ale nie mówię o religi w szkołach stricte katolickich. Przecież oczywiste jest miejsce takiego przedmiotu w takich placówkach. Piszę o sprawie religii i etyki w szkołach świeckich.