Uczeń głodny, to zły
Uczniowie przychodzą do szkoły głodni, dlatego nie chcą się uczyć. Przydałoby się, aby dzieciarnia najpierw solidnie pojadła, a potem dopiero wzięła się do nauki. Z pustym brzuchem nikomu przecież nie chce się uczyć. Rząd ma wielkie plany (w każdej szkole będzie kuchnia, zostanie zatrudniony personel do gotowania itd.), ale jak zwykle życie okrutnie zweryfikuje te plany. Okaże się, że kucharze są tak drodzy (zresztą najlepsi już gotują za granicą), iż bardziej będzie opłacało się przeszkolić nauczycieli, aby potrafili przygotowywać skromne posiłki. Podobno awans zawodowy ma zostać uzależniony od umiejętności przygotowania zupy pomidorowej z ryżem i schabowego w panierce.
Warto zatem część wakacji poświęcić na podszkolenie się z gastronomii. Ja zamierzam poprosić teściową, aby pokazała mi parę sztuczek. Być może w szkole mniej renomowanej wystarczy smażyć dla uczniów kotlety mielone, jednak w moim liceum na pewno dyrekcja będzie wymagać wirtuozerii w tej dziedzinie. Dlatego zamierzam nauczyć się przygotowywania co najmniej takich potraw jak zupa cebulowa, szczupak w galarecie i suflet z koziego sera (tak na dobry początek). W końcu kilkanaście lat w zawodzie do czegoś zobowiązuje, nie będę przecież dzieciakom serwował byle czego.
Cieszę się z planów rządowych, ponieważ wiem, że z gotowania uczniom będzie też pożytek wychowawczy. Nie udało nam się trafić do uczniowskich serc przy pomocy metod pedagogicznych, to być może uda się trafić dzięki posiłkom. Nie na próżno przecież mówi się o trafianiu do serca przez żołądek. MEN ma nawet takie plany, aby posiłek uczniów trwał nie kilkanaście minut (podczas dużej przerwy), ale całą godzinę. Jest tylko problem co za co. Jeśli do bardzo napiętego programu wprowadzona zostanie godzina jedzenia, to jakaś inna musi zostać zlikwidowana. Tylko jaka? Polski, matematyka, chemia?
Komentarze
A ja mam mieszane uczucia z tym masowym dokarmianiem biednych dzieci,to, co za darmo, bo „należy się” ,rzadko jest doceniane i szanowane. Do dziś pamiętam w szkole, w której już nie pracuję, jak zwróciłam uwagę dziewczynce, dlaczego odnosi ledwie tknięty posiłek.Dziecko odpowiedziało, że przecież to z MOPS-u darmowy, szok.Warto też zobaczyć, co w szkołach dzieje się z darmowym mlekiem,niektórzy, otrzymując je za darmo, bawią się, dmuchają, skaczą po pojemniku, by pękło i jest wtedy fajnie (to z gimnazjum syna).Jakoś to darmo mnie nie przekonuje.
ale dobrą zupę cebulową robi się na białym winie, więc do podawania w szkole się nie nadaje;) I nie jest trudna w przygotowaniu, nie na tyle aby się chwalić.
Czytałam, że wciągu tej godziny przeznaczonej na jedzenie dzieci mają się nauczyc ŁADNIE jeść. Tylko, moim zdaniem, to jest zadanie domu. W szkole sprawdza sie tylko wtedy, kiedy dziecku na tym zależy.
Ani polski, matematyka ani chemia nie zostana zlikwidowane. Dzieci zostana w szkole o jedna godzine dluzej co oznacza jedna godzine dluzej takze dla nauczycieli. Panie Darku: tu jest pies pogrzebany, prawda? Ucze w szkole japonskiej. Posilki trwaja wlasnie godzine w sklad ktorej wchodzi rowniez sprzatanie po posilku (razemm z nauczycielem), zamiatanie, mycie podlogi. Podloge razem z uczniami szoruje takze z-ca dyrektora-codziennie. Jestem w tej szkole przybyszem z innego wymiaru, z jakiejs orwellowskiej opowiesci o szkolach gdzie uczniowie sa numerami(ja sama nazywalamm sie numer osmy-ciekawe czy dalej polscy nauczyciele kontynuuja te chlubna tradycje). NIe jest latwo przestawic sie na zycie w spoleczenstwie, w ktorym wzajemny szacunek i przedkladanie prywaty nad wspolne dobro jest cnota powszechna.
Tak sie Pan zagalopowal w krytyce, ze nawet skrytykowal pan calkiem sensowny plan zorganizowania szkolnych posilkow dla wszystkich dzieci. Wszystko mozna zreformowac ale wara od reeformowania godzin pracy nauczyciela? Taka postawa prestizu Pan nie przysporzy temu zawodowi. Chyba ze nauczycielom juz tylko na podwyzkach zalezy.
A calkiem darmowe te posilki nie musza byc. Oplata, chocby symboliczna, powinna byc.
Nauczyciel w Azji(Chiny, Japonia, Korea, Wietnam) jest zupelnie inaczej traktowany(z dużo większym szacunkiem dla niego i jego wiedzy oraz doświadczenia).Podobnie jest np.w Finlandii.To również szanowana profesja odpowiednio wynagradzana!!!Napiszesz,że w Po lsce nauczyciele(wszyscy!!!) powinni zapracować na szacunek to i zarobki wzrosną odpowiednio. Otóż jest to czysta utopia.
Nauczyciele w Azji też są różnymi ludźmi, ale, odpowiednio traktowani, stosownie do tego się zachowują;-)To jedno z elementarnych odkryć psychologii – ludzi zachowują się stosownie do oczekiwań.W Polsce nauczycieli wladze (również w PRL, ale w III RP bardziej) i ich urzędasy traktują nauczycieli w masie jako bandę nieodpowiedzialnych, niesamodzielnych przyglupów,których każdym krokiem trzeba sterować i przed którymi trzeba się zabezpieczać.Toteż oni się do tej roli dopasowują czy raczej są dopasowywani.
To rolą wladzy jest stworzenie takich systemów motywacyjnych i kontrolnych, które zapewnią nauczycielom nezbędną swobodę dzialania, rozliczając jednocześnie z efektów i eliminując jednostki nie pasujące do zawodu!!!
Kolejny pomysł pod publikę, do tego bardzo kosztowny. Ale na to pieniądze sie znajda 🙂 ile szkol ma warunki do zorganizowania takiej stołówki? Kiedy w końcu ktoś zrozumie że dane za darmo to jak wywalone do śmieci? Dzieci nie będą wdzięczne tylko się nauczą że im sie należy. Tak jak im się zacznie należeć pozytywna ocena, brak zadania domowego … i cokolwiek co kolejni politycy wymyślą żeby zdobyć jakiś głos.
Nie rozumiem, sleuth, dlaczego panstwo nie mialoby zagwarantowac dzieciom jednego pelnowartosciowego posilku w ciagu dnia.
Swiat przyspiesza w zatrwazajacym tepie Kobiety walcza w pracy o przetwanie i o niezaleznosc, producenci serwuja tandetna zywnosc, dzieci jedza „junk food”(„jedzenie smiecie” w moim tlumaczeniu).
Za pare lat bedziemy wydawac kilkakrotnie wieksze sumy na wallke z chorobami cywilizacyjnymi, spowodowanymi glownie niewlasciwym odzywianiem. Kolejne sumy na niwelowanie skutkow rosprzestrzeniajacego analfabetyzmu (juz nie tylko wtornego ale i pierwotnego). Glodne dzieci, w organizmach ktorych brakuje odpowiedniej ilosci witamin i mineralow, nie mysla na lekcjach. Dowiedzione naukowo. (rewolucja w polskiej kulturze fizycznej tez konieczna bo wedlug najnowszych doniesien naukowych aktywnosc fizyczna wymiernie stymuluje mozg)
Alternatywa sa godzinne przerwy, na ktorych dzieci spozywalyby fundowane przez spoleczenstwo posilkii razem z nauczycielami. Doskonala okazja do uswiadomiania mlodziezy o wartosciach zdrowotnych produktow zywnosciowych i o zagrozeniach plynnacych z niezdrowego odzywiania – edukacja, ktorej wiekszosc rodzin nie jest w stanie realizowac w domach.
W zdrowych organizmach mlodziezy zdrowy duch i intelekt a te z kolei przekladaja sie na ogolny poziom rozwoju kraju i spoleczenstwa.
Ciesze sie i szanuje nasze wladze za umiejetnosc przewidywania i madre zmiany. Zycze tez naszym wladzom madrego spoleczenstwa, ktore posiada umiejetnosc krytykowania „na chlopski rozum” a nie wedlug wzoru: Co za darmo to na pewno „be” bo pachnie socjalizmem albo jak nowy pomysl to pwenie „pod publike” itd.
Jest pewna naturalna kolejność, której ten,podobnie jak wiele innych pomyslów, nie przestrzega. Kluczem do jakości szkolnego wychownia i ksztalcenia są warunki(glównie wielkość klas) i jakośc oraz motywacja nauczycieli. Na to są potrzebne środki.Wszystkie pomysly zamieniają się w swoją karykaturę w 30-35 osobowej klasie uczonej przez sfrustrowanego glodową pensją i przemęczonego nauczyciela myslącego o kolejnych miejscach, gdzie zarabia na życie.To państwo mówi, że nie ma srodków ani na poprawę warunków(mniejsze klasy)ani na poprawę polożenia nauczycieli.To wszystko w komfortowej sytuacji ogromnego niżu we wszystkich szkolach.I to samo państwo chce się zająć (czyli ma środki!) darmowymi posilkami(do tego jest potrzebna również baza), darmowymi podręcznikami czy zabawami w zmienianie dużej części podstawówek w przedszkola!!! Oczywiście z Japonii może tego nie widać, ale my żyjemy w Polsce!!!
tsubaki pisze: „Posilki trwaja wlasnie godzine w sklad ktorej wchodzi rowniez sprzatanie po posilku (razemm z nauczycielem), zamiatanie, mycie podlogi. Podloge razem z uczniami szoruje takze z-ca dyrektora-codziennie”. Mozna tak, a mozna i inaczej. Godzina byc nie musi, zupelnie wystarczy 40 min i to na koszt istniejacej juz duzej pauzy. Dlaczego sprzataniem maja sie zajmowac wszyscy, lacznie z dyrektorem, tego nie za bardzo rozumiem. Wiekszosc zakladow pracy mogloby byc sprzatanych przez pracownikow, jednak tak sie nie dzieje. No ale skoro tak to sobie w danej szkole urzadzili, nie widze w tym nic zlego, nie stanowi to jednak argumentu, ze nie mozna inaczej, bardziej tradycjonalnie: kucharz do kotla, sprzatacz do scierki a nauczyciel do nauczania. Poza tym malo gdzie jest prawdziwe kucharzenie w szkole, bo jedzenie jest przywozone z zewnatrz. Wprowadzac oplaty to jest smieszne: wtedy wlasnie nie otrzymaja posilku ci, ktorzy tego najbardziej potrzebuja. Poza tym nie rozumiem rozumowania mady, ktora uwaza ze brak szacunku przypisany jest automatycznie dobrom dostawanym za darmo. Przeciez gdyby owa dziewczynka miala za posilek zaplacone, to szanowna mada nie moglaby nawet zwrocic jej uwagi, ze ta odnosi posilek ledwie tkniety! Wtedy dopiero dzieci robilyby co chcialy z tymi posilkami! Zreszta nie ludzmy sie: skakanie po bankach z mlekiem to nie jest wyraz braku szacunku do mleka, tylko wynik dzialania placowki oswiatowej jak rowniez wynik braku wychowania wyniesionego z domu i tutaj oplacania tegoz mleka nic nie pomoze.
Bucia: Dlaczego sprzataniem maja sie zajmowac wszyscy, lacznie z dyrektorem, tego nie za bardzo rozumiem.
Bo to Japonia i oni tak mają. Japończycy mają różne dziwne (z naszego punktu widzenia) zwyczaje ;] Mój ulubiony to osobne kapcie tylko do łazienki.
Oczywiscie, owca, ze kazdy powinien miec tak jak mu wygodnie. Chodzi tylko o to, zeby pewnych rozwiazan (lub ich braku) nie przedkladac nad inne i dawac do zrozumienia, ze z tym u nas bedzie ciezko. Chodzilo mi o to, ze mozna tak a mozna rowniez inaczej oraz ze to iz gdzies jest tak czy siak nie moze byc argumentem ze u nas jesli to sie zorganizuje inaczej, to pewnie bedzie gorzej. Mozna znalezc rozwiazania najrozniejszych problemow na wiele roznych sposobow rownie dobrze jak gdzie indziej a dlaczegoz by nie lepiej.
A jesli chodzi o te osobne kapcie do lazienki, to ja tez mam takie, bo to bardzo wygodny i praktyczny zwyczej i wpadlam na to bez pomocy Japonczyka. Zdrowy rozsadek i pomyslowosc jest cecha uniwersalna, i to nie tyko w sprawie kapci;)
tsubaki bo to co piszesz to teoria. W praktyce niewiele szkol posiada baze pozwalajaca na takie rozwiazania. Tyle ze u nas zrobia sobie przepis i dyretor bedzie musial sie martwic ktora klsae przerobic na stolowke, skad wziasc personel itp. Moze rzad da kase na dobudowanie lub adaptacje, ale to beda wtedy straszne sumy, ktorych ponoc nie ma. Fajnie jest jak wszyscy maja za darmo cieply posilek, ale: ile osob naprawde go potrzebuje? bo chyba nie 80%, ile osob znasz ktore cos dostaly i szanuja to na takim poziomie jak cos na co sobie zapracowaly? (pomijajac kilka procent ludzi tak biednych ze beda sie cieszyc ze wszystkiego, tych ktorzy szacunek maja wpojony w domu itp) ja znam niewiele. Bardzo czesto widze niszczone rzeczy bo „nie sa moje”. Dlaczego ludzie nie majacy dzieci maja placic za posilki dzieci innych ludzi? Pomagac ludziom w potrzebie mozna na wiele sposobow ktore nie sa przymusowe. To pachnie Janosikiem ale takim co to nie biednym daje ale i biednym zabiera. Moze lepiej zorganizowac jakis fundusz stypendialny dla tych ktorzy chca sie uczyc ale nie maja za co? takich pytan to moglbym jeszcze sporo napisac. Naprawde fajnie gdyby wszyscy uczniowie byli najedzeni i gotowi do pracy. Ale droga do tego nie jest przymuszanie szkol do dzialania jako restauracja skoro nie ma na to warunkow.
Sleuth, pierwsze co powiem to to, ze praca dyrektora to wlasnie na lamaniu glowy polega. Dyrektor to nie bonzo w odzdzielnym pokoju tylko manager dynamicznego przedsiebiorstwa. Jak nie umie zorganizowac bazy, zatrudnic ludzi itp. to czego ma nauczyc bedacych pod nim nauczycieli, a ci z kolei mlodziez?
Po drugie: „Dlaczego ludzie nie majacy dzieci maja placic za posilki dzieci innych ludzi?” Przeciez i tak place za edukacje tych dzieci, place za drogi choc nie mam samochodu, place za emerytury rencistow choc rodzice moi jeszcze ich nie pobieraja a dziadkow nie mam itd. I nie mam nic przeciwko doplacaniu do posilkow dzieci, ktore skladac sie beda kiedys na moja emeryture. Nazywa sie takie rozumowanie dalekowzrocznoscia albo bilansowaniem strat i zyskow, jak kto woli.
Droga Owco, „dlaczego wszyscy maja sprzzatac po posilklach lacznie z dyrektorem?(…) bo Japonczycy tak maja.” . Bardzo malo wyczerpujaca argummentacja. Mam nadzieje, ze reprezentujesz inny zawod bo takie wypowiedzi polskim nauczycielom nie dodaja szcunku. Jutro zapytam swojego dyrektora i Panswu przekarze.Obstawiam jednak odpowiedz w stylu: nie zmuszaniem a przykladem z gory ksztaltuje sie u mlodziezy oczekiwane postawy (np poczucie wspolnoty, szacunekk do miejsca czy struktury spolecznej, do ktorej sie nalezy). Jesli chodzi o kapcie w lazience to tego zwyczju po ponad 10 latach w Japoni sobie nie przyswoilam:)Nie raz zdarzylo mi sie wyjsc z ubikacji w tych „toaletowych” laczkach i paradowac po salonie, holu itd..:(
Danka, przeczytalam twoj wpis i pomyslalam: ma racje kobieta – klasy trzeba zmniejszyc, place trzeba sukccesywnie podnosic. Zdziwila mnie tylko kwestia koleejnosci, ktora podnosisz: najpierw male klasy, nasze pensje i dopiero potem o „bazach” kuchennych pomyslimy. Co prawda gospodarz blogu napominal by nauczyciele nie dawali sie nabrac na postawe „namniewypada”?ale jednak jakos niesmacznie ta kolejnosc brzmi. A z tym szacunkiem: w Japonii jak wszedzie-kazdy rodzic chodzil do szkoly to i czuje sie kompetentny w „doradzaniu” nauczycielom. Wlasnie mam w tym tygodniu wizyty rodzicow:(
Zgadzam sie co do odkrycia (podobno psychologicznego?bo ja to wysensowalam” z intuicji czy z powietrza)?ze ludzie zachowuja sie stosownie do oczekiwan. Tym bardziej nauczyciele powinni oczekiwac od rzadu kolejnych madrych posuniec, popierac je ? wcale nie rezygnujac z zadan placowych. Nie powinni natomiast wszystkiego wkladac do jednego kotla: place, wielkosc klas, posilki?poziom naucznia itd. Argumentacja, czesto pojawiajaca sie w podobnych dyskusjach, ze kiepsko pracujemy bo mamy glodowe place jest niedopuszczalna, tylko prowokuje zlosc reszty spoleczenstwa. Uznajac taka argumentacje nalezaloby uznawac na naturalne, ze lekarz nie leczy jak nie dostaje w lape? a pielegniarka nie zmienia igly bo tez ma glodowa pencje.??????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????
>Zdziwila mnie tylko kwestia koleejnosci, ktora podnosisz: najpierw male klasy, nasze pensje i dopiero potem o ?bazach? kuchennych pomyslimy.Tym bardziej nauczyciele powinni oczekiwac od rzadu kolejnych madrych posuniec, popierac je ? wcale nie rezygnujac z zadan placowych.<
Rząd to instytucja zlożona z polityków- nie ma cech ludzkich, nie reaguje na oczekiwanie.Z doświadczenia wynika, że, przynajmniej w Polsce, oczekiwanie od niego mądrych(a nie pod publiczkę) decyzji bez przymusu i patrzenia na ręce jest po prostu naiwnością. Ty sobie możesz takie rzeczy z Japonii pisać, ale my żyjemy w Polsce;-))))))))
>Zdziwila mnie tylko kwestia koleejnosci, ktora podnosisz: najpierw male klasy, nasze pensje i dopiero potem o ?bazach? kuchennych pomyslimy.<
Tsubaki!
Ja pisalam o określonej kolejności robienia różnych rzeczy w oświacie, ponieważ każda pociąga określone koszty, a środki są ograniczone. To przypomina sytuację, kiedy masz pieniadze na pralkę albo(!!!) lodówkę.Musisz dokonać wyboru, a nie kupować pól pralki i pól lodówki.Podobnie jest z nakladami na oświatę. Na razie brakuje na wszystko, choć jednocześnie biedna Polska przekroczyla ([nie wiadomo po co;-)] nawet docelowe(!) dla bogatej UE wskaźniki ksztalcenia w szkolach maturalnych.Jeśli w szkolach pracują nauczyciele sfrustrowani glodowymi pensjami i nie mogący sie skoncentrować na swojej pracy bo muszą dorabiać, to również te środki wydane na ich glodowe place są w dużym stopniu zmarnowane.Podobnie z wielkością klas.A ty byś chcial(i p.Hall) jeszcze te środki rozdrabniać dodając szkole zadanie zywienia wszystkich uczniów, dostarczenia im darmowych podręczników itp. itd.
Podstawowym zadaniem szkoly nie jest żywienie czy dystrybucja darmowch podręczników tylko nauczanie i wychowanie!I dopóki nie ma dość środków na ich porządną realizację to dodawanie kolejnych koszownych celów jest tylko autopromocyjnym absurdem w wykonaniu ministra.
Do Gospodarza
Dziwnie ucięlo mi środek postu, dlatego wysylam po raz drugi;-)
z pustego i salomon nie naleje wiec jak dyrektor ma sobie zorganizowac? W wielu szkolach to bedzie kosztem sal dydaktycznych. Co do placenia za wszysto to wlasnie to mi sie tak nie podoba, bo gdybym nie placil za wszystko to sam bym sobie zapewnil emeryture i nie musialbym liczyc na innych.
Tak jak juz napisalem piszemy o zalozeniach ideologicznych czy o rzeczywistosci? Fajnie miec chetna do pracy (m.in nakarmiona) klase ale obecnie to nie takie latwe.
Danka,
Pralki czy lodowki nie podziele ale pienidze tak.
Jesli mam 100 zlotych wydac na dwoje dzieci to nie wydam wszystkiego tylko na to starsze, bo jest starsze, a srodki sa ograniczone. Wydam po rowno na dwoje nawet jesli nie dostana wszystkiego co im potrzebne.
Nauczyciele tez, skoro i tak wiedza, ze zadne wyjatkowo wysokie podwyzki im nie groza, mogliby dodac do zadan strajkowych takze zadanie posilkow dla dzieci. Przekaz taki bylby emocjonalnie badziej nosny, spoleczenstwo staneloby murem za tak wrazliwymi pedagogami i upiekloby sie dwie pieczenie na jednym roznie. (a co tam, ze pod publike, w waznej sprawie ta publika)A tak oswiata sama robii z siebie wcielenie hipokryzji: chcemy dawac z siebie wszystko ale ta kasa… dzieci nakarmimy ale najpierw ta nasza kasa…Bardzo bardzo niesmaczne.
Drogi Sleuth, z tego co pamietam w wielu tzw. salach dydaktycznych w Polsce, zaby sie wyleawaja wraz z formalina z rozbitych slojow, aloesy zbieraja kurz na oknach i tak dalej. Dobrze zrobi dyrektorom polamanie sobie glowy nad racjonalnym uzytkowaniem mienia publicznego. Tylko, ze dopoki lokalne wladze oswiatowe to ukladziki gdzie reka reke myje nic sie nie zmieni.Podac rozwiazanie japonskie? Nauczyciel nie moze uczyc w jednej szkole dluzej niz okreslona liczba lat zmienna w zaleznosci od okregu. Zapobiega to klikom-wylegarkom czarnych owiec. Regula ta nie obowiazuje tylko prywatnych szkol ale te weryfikuje rynek.
Z tego co obilo mi sie o (oczy?) to rzad zamierza sukcesywnie zwiekszac wydatki na oswiate. Jesli minister Hall zamierza przeprowadzac zmiany bez srodkow na nie, to sie pokalam i przylacze do choru wiernych krytykow.
Druga rzecz: Jesli jestes nauczycielem to pewnie zdajesz sobie sprawe z tego, ze doskonala wiekszosc mlodziezy a potemm spoleczenstwa nie potrafi sobie sama zabezpieczyc niczego. Jesli ty to potrafisz to doskonale, ale nie zapominaj, ze wszystko czym Natura cie obdarzyla takze zobowiazuje. Czy nie na tym polega istota spoleczenstwa? Na wzjemnym uzupelnianiu sie? Jesli masz wiekszy zasoob wrodzonych mozliwosci, dzielisz sie z nimi z tymi ktorzy nie maja. Oni ci wtedy ufaja, wspieraja i obdarzaja szcunkiem, a ty czzerpiesz satysfakcje z bycia konstruktorem tej specyficznej struktury jaka jest spoleczenstwo. Nauczyciele nie maja swiadomosci, ze w istocie ksztaltuja spoleczne postawy. Brak im poczucia odpowiedzialnosci. Sleuth, wolalbys sobie wszystko sam zapewnic i nie liczyc na innych. Taka postawe przekarzesz tez swoim dzieciom i uczniom. My to taka pachnaca elita a to bagno tam na dole niech samo sobie radzi. Przykro mi ale takim egoizmem tchnal twoj wpis. Hmmm… wiem, ze smierdzi w tych moich postach idealizmem i naiwnoscia ale jakos innej recepty na bolaczki swiata nie widze jakk tylko dozyc do idealow. Pewnie jacys naiwni idealisci wymyslili tez publiczna oswiate i system emerytalny…rwiemy sie do tego kapitalizmu bo go nie znamy. Na zachodzie juz mu zajrzano w oczy i radza tam jak uciec od niego a nie popasc w niewydolny socjalizm. A my, Polacy, z jednej skrajnosci w druga: kiedys za wszystkim sie na panstwo ogladalismy, teraz chcemy byc samowystarczlni. A juz Arystoteles mawial, ze najlepszy jest zloty srodek. Niedobrze nie czytac klasykow. Proponuje wpisac Arystotelesa do kananu lektur obowiazkowych. Wbrew pozorom lektury to wcale nie taki archaizm;)A na marginesie mlodziez japonska analizuje tylko fragmenty utworow.
Acha, przypomnialo mi sie, ze w mojej podstawowce i sredniej byla stolowka (nie wiedzialam, ze wychowano mnie w elitarnych szkolach;) tylko, ze obiady nie byly dla wszystkich. Mnie i rodzenstwu odmowiona bo ojciec „pracuje na zmiany to co drugi dzien moze cos ugotowac”. Czyli w reszte dni moglismy chodzic glodni, ewentualnie odgrzewac co matka ugotowala rozniecajac czasami maly pozarek w bloku czasami powodz. Takich dzieci z kluczykami na szyjach bylo mnostwo w moich czasach a dzis pewnie jest ich o wiele wiecej. Kazda matka bedzie pracowac chocby i do nocy by zmniejszyc wciaz poszerzajaca sie przepasc miedzy jej dziecmi a tzw bogatymi. Posilek to naprawde smieszna jalmuzna w obliczu tego ile te „kluczykowe” dzieci potrzebuja. Ale takie pogawedki to pewnie nie dla wrazliwych „pedagogow”.
Danka, tylko nauczanie i wychowanie to bylo podstawowym zadaniem szkoly jakies 100 lat temu(kiedy swiat nie pedzill w tak zawrotnym tepie jak dzisiaj i kobiety jeszcze gotowaly w domach). Swiat troche jednak sie rozwinal. Nawet w kryminale karmia za darmo.
W szpitalach tez niech tylko lecza, czemu karmia? To tyle kosztuje!
>Danka, tylko nauczanie i wychowanie to bylo podstawowym zadaniem szkoly jakies 100 lat temu(kiedy swiat nie pedzill w tak zawrotnym tepie jak dzisiaj i kobiety jeszcze gotowaly w domach). Swiat troche jednak sie rozwinal. Nawet w kryminale karmia za darmo.W szpitalach tez niech tylko lecza, czemu karmia.<
1.W kryminale to zawsze bylo za darmo;-)Poza hitlerowskimi Niemcami – tam nawet za egzekucję placila rodzina…
2.Wlaśnie w Polsce wprowadza się odplatność za jedzenie w szpitalu…
3.100 lat temu też wiele kobiet pracowalo i to po kilkanascie godzin na dobę…(wlókniarki np.)I co z tego?
4.Wszytkie kraje cywilizowane, wprowadzając dodatkowe zadania do szkoly, robily to stopniowo i asygnując odpowiednie środki na dodatkowych pracowników i wyposażenie.Na pewno nie wprowadzano zadań socjalnych kosztem(!) dydaktycznych i wychowawczych.Polskie podejście, które Ci się tak podoba, przypomina wlaściciela walącego się domu, który, zamiast latać dach i poprawić strop, funduje sobie za posiadane piniądze ozdobną werandę;-)))))))
Moim skromnym zdaniem jest przygotowac mlodych na tyle zeby sobie poradzili w zyciu, zarowno dzieki wiedzy jaka im nawkladam do glow jak i czasem kawalkiem dyskusji na temat swiata i jak go widze. Niestety ale swiat jest okrutny i slabsze osobniki tak czy inaczej gina, albo ginie gatunek. Szkola jest od uczenia, od karmienia jest dom. Dom jest od wychowania, szkola jest od utwierdzenia odpowiednich wzorcow. Pomagac mozna slabszym ale z prywatnych srodkow a nie przymusem zabranych. Ja chetnie bym pomagal biednym ale mnie na to nie stac. Jezeli to ze chce byc traktowani rowno z innymi a nie jako dostarczyciel dobr dla tych ktorym sie nie chce badz nie moga, jezeli to ze chce miec zaplacone za to ze pracuje a nie do pracy przyszedlem, czyni mnie egoista to coz. Moge byc egoista. Jest takie przyslowie o wedce i rybie ale to juz na dluga dyskusje. Wsrod tych kilkuset osob z jakimi mialem przyjemnosc pracowac, nie spotkalem ani jednej, ktora sobie nie umiala poradzic. Wszyscy oni umieli robic cos. Fakt ze sporo bylo leniwych lub sporo probowalo swoje klopoty pozaszkolne uzyc jako wymowka do lenistwa. Nie dam wiec sobie wmowic ze wiekszosc spoleczenstwa czy spora jego czesc potrzebuje pilnie wspolnej pomocy. Pomijajac fakt ze wieksza czesc pieniedzy ktore na ta pomoc placimy jest marnotrawiona lub rozkradana. Jezeli projekt ze stolowkami dla dzieciakow bedzie mial rece i nogi to dlaczego nie. Ale jezeli to bedzie zrobione jak zwykle = szum medialny jacy to jestesmy super dla dzieci ale wykonaniem to niech sie martwia inni, to jestem zdecydowanie przeciw kolejnemu topieniu grubej kasy bezcelowo.
Danka,
„Wszytkie kraje cywilizowane, wprowadzając dodatkowe zadania do szkoly, robily to stopniowo i asygnując odpowiednie środki na dodatkowych pracowników i wyposażenie.Na pewno nie wprowadzano zadań socjalnych kosztem(!) dydaktycznych i wychowawczych.Polskie podejście, które Ci się tak podoba, przypomina wlaściciela walącego się domu, który, zamiast latać dach i poprawić strop, funduje sobie za posiadane piniądze ozdobną werandę;-)))))))”
Trochhe z tego fragmentu wynika, ze nie masz nic przeciwko tym obiadkom tylko przeciw kolejnosci i sposobie wprowadzania zmian. wiec czemu nie poprzec szefowej Hall, wnoszac takze zastrzezenia w stosownym do tego miejscu i porze? Ulzylo mi troche bo nawet Sleuth sie zgodzil(la?), ze jesli by projekt „mial rece i nogi to czemu nie?” Mysle, ze zgadzmy sie w ogole, a szczegoly to kwestia porozumienia i wypracowania ich.
Danka ja nigdzie nie napisalam, ze kobiety nie pracowaly 100 lat temu tylko, ze jeszcze gotowaly w domu. Dzis natomiast dajemy sie nabrac na chemie zapakowanna w estetycznych pojemniczkach podpisanych „domowy (ew naturalny) wyrob” itp i uczymy dzieeeci jesc to. Komu sie chce studiowac co znacza tajemnicze substancje na odwrocie opakowania. Zreszta nie mamy wyboru. Na naturalne jedzenie moga sobie tylko pozwolic ludzie sami uprawiajacy czy hodujacy. Niedlugo sami zapomniemy jak smakuje prawdziwa kielbasa i maslo. Japonczycy jus sie dali nabrac na wyroby „szynka papier” i „twarozek trociny”. Z Japonczykami to nawet korporacjom latwo poszlo bo kraj ten nie zna prawddziweego smaku europejskiego jedzenia, stad jedza te trociny i dziwia sie czemu Europejcczyk lubi to? Tylko na tandetne ryby nie dadza sie nabrac. Nasze dzieci w Polsce beda takimi Japonczykami co nie znaju smaku (dzis wciaz jeszcze jadanych) prawdziwych produktow.
Ale do czego zmierzam. Otoz przyklad z tym jedzeniem uzmyslawiia jak bardzo wspolczesny czlowiek jest bezradny wobez otaczajacej rzeczywistosci. Malo bezradny-nieswiadomy jak malym, aczkolwiek waznym, jest trybikiem w procesie wytwarzania zysku (ktorego nigdy nie bedzie udzialowcem) W dodatku sam sobie szkodzacym. Szalejace reklamy, juz nie tylko stu rodzajow kosmetykow do jednego tylko ciala kobiety ale wszelkiego rodzaju „pozyczlnie” pieniedzy masowo „miela” mozgi odbiorcom. Oferuja pozyczki juz nie tylko na prawdziwe potrzeby ale i na randke albo prezent slubny dla znajomych. Tak sugestywnie manipuluja ogladajacymi, ze trodno nie uwierzyc, ze na randke to bez diamentowego pierscionka dla dziewczyny, sie nie idzie. Strach dziecko samo zostawic przed telewizorem bo nie wiadomo co zobaczy.( Sama zreszta przyznam, ze praktykuje to na mniejsza skale-bedac w 100% szczera wobec klienta przegrywam walke z silnym konkurentem i trace klientow i prace. To doswiadczenie nauczylo mnie jak paskudny moze byc kapitalizm w czystej postaci, jak niszczace moze byc zdanie sie na regoly rynkowe we wszystkich dziecinach spolecznych) W dodatku korporacje zeruja na nas majac do dyspozycji wiedze naukowa (np psychologiczna) i technologie. W tym momencie chce Sleuth zebys zauwazyl, ze moze i ci slabeusze sa leniwi i maja same wymowki ale zmierzyc sie z dzisiejsza rzeczywistoscia wymaga byciem specjalistom w kilku dziedzinach lub przynajmniej posiadania wyjatkowo przenikliwego umyslu czy intuicji. Moze i potrafia zrobic „cos” ale cokolwiek by zrobili nie maja na czym albo na kim sie oprzec by to „cos”, ktore wypracowali obronic. Najblizej nich czai sie machina zysku produkujaca bezmyslnych klientow swych zlotoddajnych acz bezwartosciowych produktow. Rodzina nijak dzieci nie obroni bo rodzice sami uwiezieni sa w kleszczach machiny. W tym sensie wyrazam sie o nich jako nieporadach bo nie dadza rady, nikt ich nie uczuli na niebezpieczenstwa. Zmarnuja sie, jesli nikt (elity w domysle) nie poczuje odpowieddzialnosci. Dlatego tez sadze, ze punkt ciezkosci wychowania nowego czlonka spoleczenstwa bedzie musial przeniesc sie na szkole. Wyzwanie bardzoe trudne do realizacji dlatego wole by moja prognoza sie nie spelnila. Tylko, ze intuicja zadko mnie zawodzi:(
Mysle tez, Sleuth, ze wcale nie jestes az takim egoistom skoro serwujesz mlodziezy „dyskusje na temat swiata i jak go widze” Z wlasnej i nieprzymuszonej woli. Chyba na prawde pod jakas podla gwiazda sie urodzilam bo w wieloletniej „karierze” ucznia nigdy nie mialam okazji na dyskusje z nauczycielami. dawniej nauczyciele nie dyskutowali z „numerami”. Powiedz mi czy to sie zmienilo wraz z wymiana pokolen w szkolnictwie? Jak zwracasz sie do swoich uczniow?
40 lat temu moi nauczyciele w warszawskiej Poniatówce nie traktowali mnie jak numeru.W innych szkolach pewnie tak bywalo…Dzis jest podobie – są różne szkoly i
różni nauczyciele;-)
Nie bywalo tylko bylo norma:(
Do uczniow zwracam sie per Pan / Pani / Panstwo, czasem kiedy sie lepiej poznamy, choc nie ze wszystkimi trafi sie ze powiem po imiemiu. numerow nie znam bo pracuje z grupami i to na obu przedmiotach jakich ucze jak i z prozaicznego powodu – nie mam do nich pamieci. Zgodze sie ze sa ludzie ktorym pomoc trzeba, jednak nadal obstaje przy tym ze trzeba im pomoc radzic sobie samemu inaczej za jakis czas beda wokolo sami ludzie potrzebujacy pomocy a nikt kto moglby jej udzielic.
„Zgodze sie ze sa ludzie ktorym pomoc trzeba, jednak nadal obstaje przy tym ze trzeba im pomoc radzic sobie samemu inaczej za jakis czas beda wokolo sami ludzie potrzebujacy pomocy a nikt kto moglby jej udzielic.”
Zapomnielismy, ze mowimy o dzieciach i o finansowaniu przez panstwo posilkow dla tychze dzieci. Mowisz Sleuth, ze mamy tym dzieciom pomoc sobie samym radzic. JAk maja sobie same radzic z gotowaniem, z zakupami produktow?
Ho, , ho, ho Uczysz studentow, prawda? Na studiach juz po nazwisku nie przejdzie.
Teraz rozumiem, dlaczego wiekszosc ludzi, ktorych spotkales „potraafi cos zrobic”. Na dole sa cale masy, ktore nie potrafia nic ale przy madrym podejsciu, chetnie zaufalyby „duchowym przywodcom” Na razie jeszcze ufaja duchowienstwu ale za pare lat Kosaciol straci swoja pozycje. Autorytetami zostana „Dody” i wszystko co reklamuja.
Przypomnialo mi sie jak w liceum grupa uczniow (czwarta klasa, wiekszosc ponad 18 lat) zapytala naucczyciela (jednego z niewielu, do ktorego nie bylo strachu sie odezwac) dlaczego nauczyciele nie zwracaja sie do licealistow per Pan, Pani. Argumentowali, ze przeciez za pare miesiecy i tak beda czlonkami spoleczenstwa, kilkoro planuje zalozyc rodzine i zaczac prace. „Profesor” byl oburzony, zero argumentow, zadnej dyskusji.
Co do podawania potrzebujacym wedki zamiast ryby to akurat ostatnio czytalam (czy nie w Polityce?), ze wlasnie Amerykanie przekonali sie o nieefektywnosci tej metody w pomaganiu czarnoskorej, biednej mlodziezy. Szczegulow nie pamietam, ale konkluzja bylo stwierdzenie, ze bez umiejetnosci poslugiwania sie wedka, ta wedka tez jest bezuzyteczna. Jak widac nie takie to proste. Zreszta w dziedzinie ekonomii tez neoliberalowie bija sie w piersi. Jeszcze niedawno odzegnywali sie od jakichkolwiek interwencji panstwa. Dzis prosza panstwo o kontrole i pomoc. Bez niej czeka nas ogolnoswiatowy krach ekonomiczny, podobno. Bezduszna gospodarka wolnorynkowa sama sie wykonczyla.(patrz aktualny numer „Forum”) Zycie rewiduje wiele niepodwazalnych zdaloby sie prawd.
Wiem, ze marudze, krytykuje a nie podaje zadnych konkreetnych rozwiazan. Bijje sie w piers z tego powodu ale nie przestane krytykowac bezdusznego systemu kapitalistycznego. Ktos zgrabnie go porownal do hamburgera, ktory owszem ma kalorie i lagodzi glod ale na dluzsza meta nie wolno tylko nim sie zywic. Trzeba zmienic jadlospis. JAk powinien wygladac jadlospis nowoczesnego spoleczenstwa 21-ego wieku, nie wiem.