Maturalna żaba

Zachęcony przez Mcwala pragnę poświęcić dzisiejszy wpis wyjaśnieniu, na czym polega tzw. nowa matura. Aby ktoś mnie nie oskarżył, że jestem zwolennikiem tej formuły egzaminu, jasno i wyraźnie powiem, że jej nie popieram. Uczniowie bardziej znaliby się na literaturze, wąchając skarpety, które pisarze nosili w ostatnich latach swojego życia, niż uczestnicząc w przygotowaniach do nowej matury. A jednak nie walczę z wiatrakami. Skoro reforma edukacji została przeprowadzona, staram się uczyć po nowemu.

Matura pisemna z języka polskiego dzieli się na poziom podstawowy i rozszerzony. Uczeń od tego roku wybiera jeden z poziomów. Test egzaminacyjny na obydwu poziomach składa się z dwóch części. Po pierwsze, z tekstu publicystycznego lub popularnonaukowego i powiązanych z nim kilkunastu pytań, na które należy udzielić odpowiedzi. Po drugie, z fragmentu/ów lektur, który/e należy szczegółowo objaśnić, czyli zanalizować i zinterpretować (Jak to zrobić, wskazuje podany temat pracy stylistycznej). Do wyboru są dwa tematy. Poziom rozszerzony powinien być trudniejszy od poziomu podstawowego. Poza tym różnicy nie ma żadnej.

Egzaminator sprawdza wyniki testu, także wypracowania, według jednolitego na całą Polskę klucza rozwiązań (tzw. rozwiązania wzorcowego, wymyślonego przez autorów testu). Jeśli czegoś nie ma w kluczu, egzaminator tego nie ocenia albo – gdy mu żal ucznia – staje na głowie, jak przyznać za to punkt. Błędy merytoryczne nie obniżają oceny za pracę pisemną, można pisać nawet największe bzdury, np. że Adam Mickiewicz był działaczem Solidarności i pisał artykuły do ?Gazety Wyborczej?. Egzaminator tropi w pracy poprawne zdania, nie interesując się bzdurami.

Jak zauważył Piotr Wiroński, członek Stowarzyszenia Innowatorów Edukacyjnych i nauczyciel z Krakowa, uczniowie rozpracowali zasady nowej matury na tyle, że nie widzą potrzeby „w ogóle wracać w powtórkach do klasy pierwszej, w której głównie omawia się poezję” (epoki do oświecenia). W artykule „Demoralizujący efekt klucza” autor pisze, że uczniowie odkryli, iż wystarczy powtórzyć dramat i prozę, ponieważ „poezji na poziomie podstawowym po prostu nie ma!” Nowa matura rozwinęła wśród młodzieży praktyczne podejście do lekcji – uczyć się tylko tego, co będzie na egzaminie. Nic dziwnego, że przy takim podejściu trzyletnią naukę języka polskiego w liceum z powodzeniem zastąpi półroczny kurs przygotowujący uczniów tylko do rozwiązywania testów.

Stanisław Bortnowski, znany i ceniony autorytet w dziedzinie nauczania języka polskiego, na temat nowej matury wypowiadał się wielokrotnie, zawsze negatywnie. M. in. w artykule „Hańba polonistyki” napisał: „Klucz powstaje w sposób erudycyjny, układany mechanicznie. Suma ustaleń znawców literatury daleko odbiega od sposobu uczniowskiego myślenia. Fachowość i dokładność są ważniejsze od zdrowego rozsądku, nie mówiąc o własnym zdaniu, którego uczeni (twórcy testów) nie lubią”.

Bortnowski pisze, iż „złudna jest teza, że prace poprawiane według klucza oceniane są w całej Polsce identycznie i obiektywnie. Przeczą temu bardzo szczegółowe badania Instytutu Spraw Publicznych pod kierunkiem Romana Dolady”. Dlatego MEN wprowadził przepis, że oceny egzaminatora nie można podważyć. „Centralna Komisja Egzaminacyjna – pisze Bortnowski – obawia się krytyki swych rozwiązań i czuje lęk przed ponownym zmierzeniem się z opinią publiczną”. Gdy na jaw wyjdą błędy egzaminatorów związane ze sprawdzaniem testów, będzie to koniec nowej matury. Na razie arkusze tkwią bezpiecznie w szafach, ale jak wiemy, wszystkie szafy prędzej czy później zostaną otwarte i będzie afera.

Jedynym problemem dla uczniów jest opanowanie sztuki wstrzelania się w klucz. Tej umiejętności uczą się uczniowie zarówno miernych, jak i renomowanych liceów, przyszli studenci prawa, filologii, psychologii, jak i kandydaci na studia, gdzie wiedza polonistyczna jest drugorzędna.

Witold Bobiński, ceniony wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego, w artykule „Pokolenie incognito w bramach uczelni” pisze: „Od wielu miesięcy, jeśli nie lat, środowiska polonistów – nie tylko z wyższych uczelni – krytycznie, czasami DYSKWALIFIKUJĄCO wypowiadały się na temat sposobu oceniania maturalnych prac pisemnych, który spłaszcza wyniki, usuwa z pola widzenia zarówno wybitność pracy, jej oryginalność czy erudycyjność, jak i jej kompromitująco niski poziom merytoryczny czy błędy rzeczowe. Jeśli zmiany nie zostaną wprowadzone, wydziały i instytuty staną wobec konieczności urządzania egzaminów weryfikujących kompetencje absolwentów szkół średnich – jeśli nie przed podjęciem nauki, to w trakcie jej trwania. Gdzieniegdzie tak się już dzieje. Jeśli tak, to po co jedliśmy tę żabę (czyli nową maturę)?”

Uczenie się – jak głosi pedagogika – to nabywanie wiedzy i umiejętności, które zarówno dla nauczyciela, jak i ucznia oznaczają zdobywanie czegoś ważnego. Dla nauczycieli akademickich i szkolnych nowa matura z języka polskiego to uczenie się, jak bełkotem zapisywać kartki papieru. Uczniom jak zwykle zależy na ocenach, więc myślą o przyszłości, ale tylko tej najbliższej. Nowa matura czyni z ucznia chińską zabawkę, która odtwarza monotonne nagranie (klucz odpowiedzi) dopóki działa bateria (wizja matury). Bez baterii to tylko martwa kukła – nie posiadająca żadnych trwałych umiejętności. A szkoda, potencjał naszej młodzieży jest naprawdę wielki.