Chama chamem poganiać
Dyskutowaliśmy w pokoju nauczycielskim o tym, jak należy traktować ucznia, który zachowuje się niczym „skończone chamidło”. Padały głosy, że wobec chama też trzeba być chamem. Taki ordynarny typ nic nie rozumie, jeśli nie weźmie się go za twarz. Najlepiej – twierdzono – żeby poczuł na własnej skórze, co to znaczy traktować drugiego człowieka jak śmiecia. „Ja do niego podchodzę zawsze ostro i dzięki temu mam z nim spokój” – pochwaliła się nauczycielka z długim stażem.
Przy okazji wspomniano, że ja odnosiłem się do tego typa łagodnie. Traktowałem jak dżentelmena, a przecież „z niego taki dżentelmen – stwierdził jeden z nauczycieli – jak z koziej dupy trąbka”. W sprawach wychowawczych najlepiej działa zasada, o której mówi ludowa mądrość: ?Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie?. Zresztą Biblia wypowiada się podobnie: „Oko za oko, ząb za ząb”. Być może przez takich jak ja, łagodnych nauczycieli, cham popada w pychę i myśli, że może wszystko.
Wychowawca stwierdził, że teraz, gdy do końca nauki zostały już tylko trzy miesiące (cham jest z klasy maturalnej), nie zmienimy tego typa w człowieka. Ponieśliśmy porażkę, więc pozostaje nam tylko dotrwać z nim do zakończenia roku szkolnego. Nie brudźmy sobie rąk walką z chamidłem, niech już robi, co chce. Niewiele czasu mu pozostało. „Chciałabym zobaczyć go na studiach, jak w pas się kłania wykładowcom, aby tylko wyżebrać zaliczenie” – stwierdziła któraś z nauczycielek. „Na studiach nikt się z takimi typami nie patyczkuje. Raz podskoczy i może się pożegnać z uczelnią. Cha, cha, cha!”
Potem pogadaliśmy o tym, że całe szkolnictwo średnie jest postawione na głowie. Młodzież podczas nauki w gimnazjum i liceum przyzwyczaja się, że może wszystko. Bo przecież w szkole uczeń ma prawa, a nie obowiązki. Potem idą uczniowie na studia i nie wiedzą, co się dzieje. Okazuje się nagle, że jest odwrotnie. Student praw żadnych nie ma, a tylko obowiązki. Wykładowca może z nim zrobić wszystko. Dlatego – doszliśmy do wniosku – jeśli chcemy ich naprawdę przygotować do studiów, to już teraz trzeba im pokazać, jak zostaną potraktowani przez pracowników uczelni. Dla chamów powinniśmy być chamami i to im wyjdzie na zdrowie. Ja też powinienem to zrozumieć, bo swoją łagodnością wobec chamów szkodzę szkole, w której pracuję. O w mordę, przepraszam!
Komentarze
Problem chamstwa uczniów nie jest jednoznaczny. Wielokrotnie byłem świadkiem chamskiego zachowania uczniów w stosunku do nauczycieli i niestety z przykrością muszę stwierdzić, że po wielokroć było to sprowokowane przez samych nauczycieli. Uważam, że ucznia nie trzeba traktować jak dżentelmena, ale można go traktować z szacunkiem należnym drugiemu człowiekowi. Największe łobuzy w szkole, jeśli mają jasno określone ramy przyzwoitego zachowania na lekcji i nie wysłuchują uwag, bądź inwektyw nauczyciela na temat swojego wyglądu, wiedzy, umiejętności, na lekcji siedzą spokojnie. A jeśli są ocenieni sprawiedliwie (nawet niedostatecznie), wg wcześniej jasno określonych kryteriów, nie wnoszą zastrzeżeń. Pamiętam kilka lat temu przejąłem nauczanie w klasie maturalnej, o której panowała opinia klasy chamów i część kolegów uważała pracę w tej klasie za katorgę. Była to wspaniała klasa, a mimo tego, że kilku uczniów nie dopuściłem do zdawania matury, nikt z uczniów nie zgłosił najmniejszej uwagi.
Czasem byłem wzywany do rozstrzygania konfliktów nauczyciel-uczeń, (uczeń zachowywał się po chamsku) i wierzcie mi, że tylko solidarność zawodowa nie pozwalała mi jasno przyznać racji uczniowi. (to niesprawiedliwe).
Mimo, że oceniam uczniów „niedostatecznie”, nie obawiam się zostawić samochodu na parkingu przed szkołą.
Drogi Panie Profesorze, bardzo chciałybyśmy szanować Pana jako pedagoga, wiec mamy nadzieje, ze ten żenujący i chamski wpis jest jakimś jednym wielkim żartem. bardzo prosimy o jego przemyślenie i weryfikację. Chciałybyśmy rownież, by te średnio przyjemne epitety nie odnosiły się do osoby, z którą jednak wszyscy je skojarzą. tym bardziej, ze pański tekst nie wnosi żadnych sensownych argumentów. Chyba potrafi Pan coś więcej, niż tylko rzucać ,,chamami”?
P.S. Pragniemy przypomnieć, że zasada ,,oko za oko, ząb za ząb” pochodząca ze Starego Testamentu została anulowana w Nowym.
Po pierwsze: ktos tu lekture Bibli najwyrazniej zakonczyl na Starym Testamencie…i to tez tylko wybiorczo go werujac…
Po drugie: Naukowcy ostatnimi laty wyjrzeli troche za granice (nie ta wschodnia, bo tam zamordyzm kwitnie w najlepsze) i przecieraja oczy ze zdiwienia: O, student moze byc taktowany jak czlowiek, panie w roznych dziekanatach i sekretarjatach moga byc mile, nikomu do glowy nie przyjdzie zeby wrzeszczec (no chyba ze sie na kogos bardzo egzotycznego trafi), nawet noz w plecy wbija sie z usmiechem…
Coz, pielegnujmy nadal „cnoty narodowe”, porzadek dziubania musi przecierz byc panie belfrze?
hmmm… skomplikowana kwestia… moje doświadczenie zawodowe nie jest aż TAK wielkie, ale jakoś sobie radzę z uczniami i problemów z chamstwem nie mam… przerabiałam już próby wyprowadzenia mnie z równowagi (a może się popłacze? a może zacznie krzyczeć? albo powie coś, co da się wykorzystać przeciwko niej..?) – ale to było w poprzedniej szkole i specyficznej klasie (rocznik repetentów tzw.) – niestety, ponieważ nie mam żadnego z tych zwyczajów, nawet się nie zorientowałam, że o to szło;)
miałam też zastępstwo w klasach wielozawodowych – paradoksalnie w tych o najgorszej opinii pracowało mi się najsympatyczniej, a w jednej (betonowej, jak mawiałam, bo kilkoro miało nastawienie typu „nauczyciel twój wróg, choćby nie wiem, jak się starał” i rozkładali całą grupę) przynajmniej nigdy niczym we mnie nie rzucali, jak to się zdarzało innym młodym nauczycielkom.
w zasadzie zgadzam się z opinią, że na chamstwo trzeba chamstwem – byle nie na tym samym poziomie. pewno teraz pogrążę się jako „pedagog i wychowawca młodzieży”, ale na chamstwo staram się spokojnie reagować jakimś inteligentnym tekstem, któremu oficjalnie nic nie można zarzucić i tylko co inteligentniejsi pod nosem komentują: „no teraz to pani puściła pocisk…” czasem jest to potrzebne po to, żeby przywrócić właściwą proporcję w klasie – rozmawiamy jak równi, ale pewne zasady istnieją…
w ekstremalnych przypadkach przywołuję własne słowa: „są dwie rzeczy, których nie zdzierżę – głupoty i chamstwa” – działa, przynajmniej w mojej szkole, bo pewnie nie wszędzie zostałoby to zrozumiane.
Przepraszam za ortografie. I chyba nie zrozumialam wpisu…sama ucze studentow za granica, mam mozliwosc porownania roznych podejsc i czasem mnie ponosi jak czytam o tym co nadal w Polsce pokutuje…
Smutne to wszystko…
Państwo poloniści a może ” gwałt niech sie gwałtem odciska” ?
To był tylko taki przyczynek do dyskusji.
Odnieść się chcę do :”Pragniemy przypomnieć, że zasada ,,oko za oko, ząb za ząb? pochodząca ze Starego Testamentu została anulowana w Nowym. ”
Nieprawda Nowy Testament nie anuluje Stary tylko go wypełnia inna treścią. Człowiek powołany jest do heroizmu ale nie jest to od niego wymagane. Chodzi o to aby za oko czy ząb było tylko oko (ząb) a nie np. cała szczęka. Taka miara jaka wy mierzyci i wam odmierzą. To jest właśnie Nowe Przymierze – wyjasnienie a nie anulowanie. Wypełnienie inna treścią a nie unieważnienie.
Cóż może jako komentarz do podstawowego tematy będzie to ,że kropla drąży skałę .
Czasem aż mnie korci zapytać, czy ktoś z szanownych komentatorów dostrzega autoironię Chętkowskiego – bo naprawdę przydałoby się!
każdy ma swoją metodę nauczania…ale tak naprawde najbardziej, tak jak napisał Jan, szanuje sie nauczycieli wymagających. może nie do konca każdego się lubi, ale SZANUJE. jeśli Pan może to polecam zobaczenie lekcji prowadzonej przez jednego z naszych matematyków z dwa jeden – profesora K. cisza, spokój, pełne skupienie, żeby jak najlepiej wykorzystać te 45 minut…co prawda matematyka i polski to dwa zupełnie różne przedmioty, ale tu chodzi raczej o wzajemny szacunek – czasu, chęci i wypełniania własnych obowiązków…i o żadnym chamstwie nie ma mowy…
Nie zgadzam się: na uczelni student nie jest niczym. Może całkiem sporo.
Być może w porównaniu z tym, co może w szkole to sporo jest niczym. Ale czasy, gdy niczym znaczyło niczym juz dawno minęły.
Owszem, jest spora grupa studentów, zwłaszcza na studiach mniej prestizowych, to jest takich, na które łatwiej się dostać – szczególnie: płatnych – którym wydaje się, że mogą stosowac podobne gierki, co w szkole. Zwykle jednak ten rytuał przejscia, jakim jest otrzymanie indeksu, działa tonizująco.
Anulowany? A kto to anulowal?
„OKo za oko, zab za zab” mowi o tym, ze za oko nie mozna sciac glowy, a za zab odrabac reki. A tak czesto robily inne ludy. Od kilku tysiecy lat tak jest to interpretowane przez talmudystow, siedzacych nad Swietymi Ksiegami. Moze Was czegos innego ucza w Kosciele, ale niekoniecznie jest to Jedyna Prawdziwa wykladnia Biblii.
Biblia uczy aby kara za przewinienia byla sprawiedliwa, nie surowsza niz wina.
Bo w dwa jeden macie tylu chamów, że możecie ich sprzedawać/eksportować do innych szkół.
Przepraszam, że ośmielam się nie zgodzić, ale Pan nie traktuje uczniów jak dżentelmenów tylko jak śmieci. Jak śmierdzi i się rzuca to go omijamy, a najlepiej podmiatamy pod dywanik. Nikt nie ma problemu a Pan ma swój upragniony święty spokój.
Panie Janie zgadzam się z Panem w całości. Wystarczy odrobina szacunku i obchodzenia się z chamem jak z uczniem. Ot cały sekret. Nie traktujcie swoich uczniów jak psów. Jak miły to go podrapiemy z uszkiem, jak warczy to kijem przez grzbiet. Wiem, że to trudne dla nauczycieli i prawie niewykonalne – traktowanie każdego ucznia jako osobnego człowieka. Wydaje mi się jednak, że odrobina uwagi może zdziałać cuda.
I ja byłem chamem. W podstawówce brałem przykład z kolegów do tego stopnia, że nikt nawet nie próbował mnie temperować, a tylko obchodzono mnie dookoła jak zgniłe jajo.
W 8 klasie przyszła do nas nowa katechetka. Ona jedyna nie traktowała nas ze mną na czele jak bandy jełopów, których aspiracje edukacyjne skończyły się na 4 klasie. Ona jedna traktowała mnie jak człowieka. Może to brzmi głupio i infantylnie, ale ona naprawdę okazywała nam szacunek i traktowała jak ludzi. Oczywiście nie pozwalała na więcej niż inni nauczyciele. Pamiętacie pewnie państwo, jaki się ma stosunek do lekcji religii, gdy jest się w szkole. Każdy ją omija i olewa jak może. W mojej podstawówce to była jedyna lekcja, na której się meldowaliśmy się w pełnym składzie i zachowywaliśmy się jak ludzie.
Bo byliśmy na niej traktowani jak ludzie.
Myślę, że to właśnie dzięki niej przez rok nadrobiłem 6 lat i skończyłem XXI LO.
Pozdrawiam.
Zastanawiam się, czy rzeczywiście aż taka przepaść dzieli najlepsze polskie uniwersystety (UJ, UAM, UW) i niektóre inne polskie szkoły wyższe, a w każdym razie te, które ma na myśli (zna?) Gospodarz blogu. Na porządnej uczelni nawet członek rzeczywisty PAN-u jest oceniany przez studentów (w anonimowych ankietach i na uniwersysteckich forach internetowych) za punktualność, kulturę osobistą, postawę, przygotowanie do zajeć, jasność wykładów, obecność na dyżurach itd. Może nie dla członków PAN-u, ale dla wykładowców stojących nieco niżej w akademickiej hierarchii te oceny mogą mieć bardzo bolesne konsekwencje. (Przydałoby się takie coś w szkołach średnich, żeby największe trutnie poszukały sobie innej pracy albo zaczęły uczciwie zarabiać na chleb w dotychczasowej). Sam wykładowca może oceniać jedynie wiedzę studentów, i to nie według własnego widzimisię, ponieważ wymagania i kryteria oceny podlegają pewnej kontroli. Im wyższy poziom uczelni, tym większe partnerstwo studentów i wykładowców, tym większe wzajemne wymagania i … uprzejmość we wzajemnych relacjach, traktowana jako coś oczywistego. Chciałbym ten wpis zadedykować uczniom czytającym ten blog: uczelnia, na kórej trzeba się kłaniać w pas, żeby zdobyć zaliczenie, to jakiś park jurajski, obrzydliwy skansen, który należy omijać szerokim łukiem. Ludzi, którzy Wam opowiadają, że na uczelni będziecie pozbawieni praw, zapytajcie, gdzie studiowali. I idźcie na studia gdzie indziej.
Uważam, że chamem jest ten, kto zachowuje się jak cham, niezależnie czy sam z siebie, czy w odpowiewiedzi do ucznia. Nauczyciel, który odzywa się do niesubordynowanych uczniów po chamsku jest takim samym chamem jak oni. Niełatwo jest zachować klasę, kiedy ma się do czynienia z prostakiem, ale ta właśnie umiejętność rozróżnia człowieka kulturalnego od prymitywa. pozdrawiam
Buba Jachne. Dzięki. Nie mogłem się doczekać. Pozdrawiam
Panie Profesorze,
jeżeli Pana wypowiedź dotyczy Listu opublikowanego dzisiaj na murach XXI LO, chciałabym wtrącić swoje 3 grosze.
Skierowałam swoją córkę do XXI LO 3 lata temu w przeświadczeniu, że będzie uczęszczać do jednej z najlepszych szkół w Łodzi. Po pierwszej rozmowie z Panem Dyrektorem i późniejszych spotkaniach z Wychowawcą córki moja ocena nie ulegała zmianie. Po przeczytaniu Pana tekstu mam przerażenie w oczach. Czyżby Pan, jak i pozostała część Grona Pedagogicznego reprezentowała taki poziom intelektualny, moralny i etyczny, jaki Pan raczył przedstawić we własnej wypowiedzi? Tekst ucznia, napisany w estetycznej i kulturalnej, co więcej nieanonimowej formie, nie daje prawa żadnemu nauczycielowi (o wykształceniu pedagogicznym) do wypowiadania się publicznie w taki sposób. Gwoli ścisłości: proszę odpowiedzieć, jaką wiedzę zdobywa klasa (maturalna) owego „chama”, a także i mojej córki, podczas Pańskich długotrwałych nieobecności, kiedy lekcje prowadzone są w formie zastępstwa lub jest ich brak.
27. stycznia jest studniówka. Od trzech tygodni słyszę od córki jedno hasło: ‚tej lekcji nie mamy – ćwiczymy poloneza”. Ironizując: jeżeli szkoła w taki sposób przygotowuje przyszłych pracowników czy tym bardziej pracodawców, marnowania czasu będą musieli oduczać się przez długie lata, o ile samo życie nie nauczy ich gospodarowania czasem w sposób dość brutalny. A, jak mi wiadomo, tego właśnie – marnowania czasu w szkole- dotyczył ów List.
Myślę, że dawno minęły czasy słynnego powiedzonka prosto z PRL-u „czy się stoi, czy się leży…”. Ów uczeń, obrzucony przez Pana obelgami, dostrzega wartość czasu i wydaje mi się, że należy mu się za to szacunek. Przekornie, nie nawiązuję do tematu szacunku do drugiego człowieka. Inwektywy pod adresem ucznia wyrażone przez Pana czy też przez Grono, na które sie Pan powołuje, są żenujące.
Absolutnie nie zgadzam się jednym z komentarzy (Locke) jakoby Pański tekst miał formę autoironii. Polecam lektury Jacka Fedorowicza.
Panie Profesorze,niestety zgadzam się z Panem tylko częściowo.Mam doświadczenie ze szkoły własnej/wczesny PRL/ i mojej córki/schyłek PRL/.
W mojej szkole uczyli w większości nauczyciele przedwojenni i nie było tak żle.Moją córkę uczyła kadra wykształcona w PRL-u.Byli to ludzie po SN-ach
którzy przyszli do zawodu z łapanki,bowiem było jasne ,żę jeżeli ktoś nie dostał się na normalne studia to szedł na SN.Pani polonistka mojej córki mówiła”dzieci :,zawołajcie któregoś rodzica, bo mi się te drzwi od klasy tak CÓŚ się ROZTWIERAJĄ I ROZTWIERAJĄ, i nie była to szkoła w małej dziurze.Fizyk przychodził na lekcję regularnie na cyku,ale miał wysoko postawioną mamę ,był więc nie do ruszenia takich przykładów mołabm przytaczać dziesiątki,nie oto chodzi,lecz przyznać trzeba ,że na brak szacunku pracowali sami nauczyciele,a to za sprawą negatywnej selekcji
której przyczyną były bardzo niskie płace i w ten sposób kółko się zamyka.Aby to zmienić trzeba solidnie płacić ludziom pracującym głową,a szeregi nauczycielskie same wyczyszczą się z plew.
Odpowiadam na wpis Opanuj się,
Poniedziałkowy wpis do Belferblogu dotyczył zachowania innego ucznia, który zachował się wulgarnie wobec pani woźnej i kilku innych pracowników szkoły. Nie ma zaś nic wspólnego z listem Filipa, gdyż w poniedziałek rano jeszcze go nie znałem.
Pozdrawiam
DCH
Jak dobrze że się pojawił wpis Locke’a
„Czasem aż mnie korci zapytać, czy ktoś z szanownych komentatorów dostrzega autoironię Chętkowskiego – bo naprawdę przydałoby się! ”
A czy ktoś z dostrzegających autoironię potrafiłby ją ocenić jako mierną i niewystarczającą do zaakceptowania tekstu? Nie traktuj innych czytelników jak baranów, a może Ci się hermeneutycznie poszczęści.
Pozdrawiam
W zupełności się zgadzam z „janem” (pierwszy wpis) – w większości przypadków tzw. „chamskie” zachowanie uczniów wobec nauczycieli, jest efektem nieodpowiedniego traktowania tych pierwszych przez tych drugich. Uczeń „ma prawo” zachowywać się nieodpowiednio, czy nawet nagannie, ze względu na swoją niedojrzałość emocjonalną; To nauczyciel jest od tego, aby pokazać mu, jak należy się kulturalnie zachowywać; postępować zgodnie z ogólnie przyjętymi normami społecznymi. Ci wszyscy „pedagodzy” serwujący uczniom zestaw: „chamstwo za chamstwo” eskalują jedynie problem. Takich ludzi nie powinno być w szkole! Do pracy z młodzieżą trzeba mieć nie tylko dobre przygotowanie merytoryczne, ale także gruntowne przygotowanie pedagogiczne oraz predyspozycje osobowościowe!
Tak, jak długo nasi uczniowie będą narażeni na kontakt z takimi ludźmi, tak długo będą utrwalać w sobie chamskie nawyki. A w ogóle, to wstyd, że tak wygląda „nauczycielska” rzeczywistość w polskich szkołach. Wstyd i żenada.
„A czy ktoś z dostrzegających autoironię potrafiłby ją ocenić jako mierną i niewystarczającą do zaakceptowania tekstu? Nie traktuj innych czytelników jak baranów, a może Ci się hermeneutycznie poszczęści.”
Najbardziej przerażające w komentarzach na blogu Chętkowskiego jest to, że wszyscy tu ze śmiertelnie poważną twarzą idą na wojnę za gębę polskiej edukacji. Pominę może stwierdzenie „może Ci się hermeneutycznie poszczęści”, bo co ma niby znaczyć, to, jak Boga kocham, nie mam zielonego pojęcia. Od jakiegoś czasu czytam ten blog i reakcje stałych komentatorów są podobne – albo burza w szklance wody, albo upiorna pedanteria w wyszukiwaniu słabości, albo niby intelektualny popis elokwencji. Są też tacy, którzy wypominają Chętkowskiemu różne rzeczy, jakby był odpowiedzialny za lata nauczania w Polsce. Zawsze wtedy myślę sobie – zagospodarujcie swój gniew i być może posiadane talenty na coś pożytecznego, a nie jałowe dyskusyjki na forum w gronie stałych adoratorów.
Witam.
Byłem uczniem, jestem studentem, jestem chamem. Wielokrotnie zastanawiałem sie nad tym dlaczego na lekcjach jednego nauczyciela każdy robi co chce a na lekcjach innego nikt bez pytania nie piśnie ani słówka. Po wieloletnich rozważaniach znalazłem odpowiedź. I mogę udzielić pedagogom kilku rad.
10 przykazań nauczyciela
1. Nauczyciel jest po to żeby uczyć nie wychowywać. Od wychowywania są rodzice. Więc darujcie sobie uwagi czy też sugestie które mają kogoś uczynić lepszym.
2. Nauczyciel jest osobą która przekazuje wiedzę, nie kolegą z którym można porozmawiać o problemach, grach czy „dupach”(w przypadku chłopców i lesbijek).
3. Schemat lekcji powinien wyglądać w ten sposób: lista, pytanie(czasami), problemy z pracą domową, teoria nowego tematu, ćwiczenia, praca domowa(nie powinna być obowiązkowa; to powinna być sugestia co trzeba przećwiczyć; osoby które by jej nie robiły po jakimś czasie zrozumiałyby że jest niezbędna – po serii ocen 1 – jeśliby nie zrozumiały patrz punkt 4).
4. Szkoła jest po to, aby przekazywać wiedzę nie po to żeby przepychać z klasy do klasy tępaków, synów/córki kolegów czy lokalnych watażków! !!!Nauczyciele którzy tak postępują i traktują na równi wszystkich uczniów są naprawdę bardzo cenieni!!!
5. Jasno oceń swoje reguły. Co wymagasz, liczbę usprawiedliwień, poprawiania zaległych i niezaliczonych sprawdzianów.
6. Często pytaj czy wszyscy rozumieją, daj do zrozumienia klasie, że zadawanie pytań jest rzeczą jak najbardziej pozytywną, ponieważ świadczy o tym że ktoś uważa i chce sie czegoś nauczyć.
!!!Np. wyłożyłeś część teorii. Pytasz sie więc klasy ile osób to rozumie. podnosi ręce połowa.
Pytasz więc jednego który podniósł rękę wytłumacz mi co „to” oznacza. Wytłumaczy, super, może dzięki jego tłumaczeniu ktoś inny zrozumie. Nie wytłumaczy, zapytaj dlaczego podniósł więc rękę, na następny raz każdy kto nie umie nie podniesie ręki bo sie będzie bał(wytłumacz tu jednak, że każdy czegoś nie wie i nie jest to powód do wstydu).
Następnie pytasz osobę która nie podniosła ręki czego dokładnie nie rozumie i starasz sie jej to wytłumaczyć.
Następnie znów zrób test kto rozumie ręka w górę. Jeśli tłumaczysz coś naprawdę istotnego a widzisz że jeszcze spora część nie rozumie. Znów zapytaj. Pamiętaj jednak że lekcja trwa 45 minut. Jeśli nie masz czasu zawsze możesz powiedzieć, „widzę sporo osób rozumie, mozecie więc kolegów na przerwie zapytać” czy cos takiego. !!!
7. Nie krzycz, nie unoś sie, nie okazuj uczuć(ewentualnie ironiczny uśmiech). Bądź zawsze opanowany. Niepokornym spokojnie wstawiaj jedynki(to na pewno poskutkuje), bądź zadawaj karne prace domowe(raczej i tak ich nie zrobią, więc wszystko sprowadzi sie do jedynek).
8. Chwal uczniów, jednak z umiarem, delikatnie. Nie chwal cały czas jednej osoby!
9. Staraj sie wciągnąć do aktywnego uczestniczenia w lekcji jak najwięcej osób(pamiętaj, że wszystkich na pewno nie wciągniesz).
10. Nie spóźniaj się! Przychodź nawet minutę wcześniej aby otworzyć sale i dokładnie po dzwonku zacząć lekcje. Nie kończ lekcji wcześniej!
11. Przypomniało mi sie. ;] Ubieraj sie skromnie schludnie i elegancko. Tyczy sie to szczególnie pań(szkoła to nie wybieg – haha tak często można to usłyszeć od pedagogów – krótka spódniczka i bluzka z głebokim dekoltem nie sprawi na pewno, ze będziesz szanowana- raczej nazwą Cię niezłą suką co nie jest objawem szacunku) ale i panów(elegancji strój sprawi że będziesz odbierany jako profesjonalista, ale i pokaże że i ty szanujesz uczniów – wszelkiego typu marynarki, sweterki, koszulki polo są super)
Trochę mnie kosztowało spisanie tych wszystkich uwag więc mam nadzieje że ktoś z nich skorzysta, i poziom nauki w polskich szkołach poprawi sie ;].
Jestem pewien że jeśli ktoś będzie postępował zgodnie z 11 przykazaniami nie bedzie miał kłopotów z chami.
P.S.
Te zasadny są opisem pracy kilku nauczycieli których dzięki Bogu spotkałem na swej drodze. I nie jest to tylko moja opinia. Dzięki nim LO do którego chodziłem jest w czołówce LO w Polsce(pierwsza trzydziestka).