Drobne niepowodzenia w powodzi sukcesów
Narzekamy na oświatę jako taką, ale większość szkół świętuje sukces za sukcesem. Jak Polska długa i szeroka, nauczyciele codziennie mają powód, aby otworzyć szampana i ogłaszać zwycięstwo. Także w moim liceum nie zauważamy, aby działo się coś złego. Czujemy się super, po prostu giganci. Gdzieś tam pewnie są źli i kiepscy nauczyciele, ale przecież nie u nas.
Podobne zjawisko występuje w większości placówek. Gdy rozmawiam z kolegami z różnych szkół, to ciągle słyszę, że u nich nie jest wcale źle, a kadra wręcz rewelacyjna. Czasem trafi się zgniły owoc, jednak większość belfrów to championi. Wypinamy więc pierś do orderów, ponieważ czujemy, że nam się słusznie należą. Oświata wprawdzie zła, ale my dobrzy.
Gdyby posłuchać, co mówią nauczyciele na radach pedagogicznych, to można by nabrać przekonania, że w szkołach mamy powódź sukcesów i parę drobnych niepowodzeń. Oczywiście, nie jesteśmy głusi i ślepi na to, co się mówi o nauczycielach jako takich. Ja sam naprawdę współczuję tym szkołom, w których ci źli nauczyciele pracują. Jednak szczerze mówiąc, nigdzie tych złych belfrów nie widziałem. Wszystkie szkoły, w które wdepnęła moja stopa, uznawały się bowiem za najlepsze z najlepszych, a kadrę miały z pierwszej ligi. I ja się z tym zgadzam, bo przecież jestem nauczycielem, więc mam doskonale wyrobione przekonanie, że krytykować trzeba innych, ale nie siebie. Za co wszystkich serdecznie przepraszam, szczególnie Parkera i Eltoro, ale innego sumienia nie mam niż nauczycielskie.
Komentarze
Ostre słowa w ostatnim akapicie. W zasadzie ja już nie myślę o sobie, że jestem dobrym nauczycielem, wprost przeciwnie – jestem tak beznadziejny, że nawet najlepszych uczniów sprowadzam do parteru… HAHAHA!!!
Czy idziemy w naszych działaniach oświatowych w dobrym kierunku ? Jak to sprawdzić ?
Czy jesteśmy zadowoleni z postępu w reformowaniu oświaty ?
Czy zadowala nas kierunek zmian, ich tempo, zakres, trwałość ?
Jakie efekty przyniosły dotychczasowe działania reformatorskie ?
Czy wśród nauczycieli dominuje zadowolenie z pracy ?
Czy to zadowolenie narasta z roku na rok:
– ilu nauczycieli uważa, że pracuje im się coraz lepiej ?
– czy liczba nauczycieli zadowolonych ma tendencję wzrostową ?
Jak oceniają szkołę rodzice i uczniowie ?
Czy mają odczucie, że szkoła jest coraz lepsza ?
Jaką opinię o swojej edukacji mają absolwenci, w tym szczególnie ludzie wieku 20 ? 30 lat ?
Jak zmieniają się oceny szkoły z biegiem lat, czy tendencja jest wzrostowa ?
Pojęcia pierwotne (?): satysfakcja, skuteczność, zadowolenie, doskonalszy, poczucie wzrastania, sensowny, postęp.
To co Pan pisze, to szantaż emocjonalny.
Polemizuję z konkretnymi Pana i innych uczestników blogu poglądami próbując wykazać błąd logiczny w rozumowaniu,czasem inny,rodzicielski pogląd na sprawę.Staram się nikogo personalnie nie atakować chyba, że za atak uznamy obnażenie partykularnych interesów środowiska które stoją za demagogicznymi wypowiedziami.
Jedynym powodem dla którego zabieram głos na Pana blogu jest przyjemność z dyskutowania z wykształconymi ludźmi i troska o przyszłość naszego kraju.
A jestem przekonany, że nic nie ma większego wpływu na naszą przyszłość jak edukacja i wychowanie młodego pokolenia.
Panu i Pana blogowym komentatorom nie można zarzucić braku dbałości o stan polskiej edukacji. Tylko, że jej jakość postrzegacie tylko przez pryzmat swojego portfela, wysokości pensum i beznadziejności kolejnego ministra.
Jak Pan sam zauważył wyżej, odnosicie same sukcesy tylko wyniki słabe, że się cofnę do poprzedniego blogu.
Kiedyś pisałem, mam nadzieję, że Pan pamięta, posłałem dzieci do publicznej szkoły z powodów ideologicznych.Jestem przeciwnikiem elitaryzmu w kształceniu.Zdania nie zmieniam ale mam również rodzicielski obowiązek wobec moich dzieci aby zapewnić im możliwie najlepsze wykształcenie.
Więc pier?e się Państwo w swoim sosie, bo ja się z systemu i blogu wypisuję.
To już po raz drugi. Niedawno były Andrzejki więc powróżę, że w najbliższym czasie pojawi się wysyp różnej maści menagerów:-)))
Panie Profesorze,
niechże Pan tak nie goni za popularnością, ostatecznie, skoro teraz taka moda socjopatyczna na wymuszanie gwałtem przeprosin, to jeszcze nie powód, aby to robić samoistnie, bez nacisków i przyczyny.
Słusznie parker nazwał to szantażem emocjonalnym.
Ja osobiście nie potrzebuję przeprosin za Pana i kolegów dobre samopoczucie, bo mnie ono nie dotyczy.
Po prostu zadbałem zawczasu, aby nikt o takim (jeśli nieuprawnionym) samopoczuciu ani postawie nie był w stanie skrzywdzić edukacyjnie moich bliskich ani żyć z moich podatków, jeśli sam nie oddam mu tego prawa na podstawie oceny jego kompetencji.
A Pana blog jest świetny, szczery i pouczający więc proszę, niech Pan dalej odważnie i bezkompromisowo relacjonuje status quo oświaty publicznej, nie kłopocząc się niepotrzebnymi przeprosinami.
Mam nadzieję, że moje komentarze walnie przyczynią się do Pana i popularności i samopoczucia, w związku z możliwością dania słusznego odporu przeciwstawnym poglądom.
Resztę dopowiedział parker, przyłączam się, choć wnioski co do udziału w komentowaniu mam inne.
Z nieustającymi ukłonami spod Katedry 🙂
Parker.
Zostań proszę. Miej cierpliwość.
Dedukuję Tobie poniższe cytaty. Gospodarzowi też.
Myślenie musi natrafić na opór – na sprzeciw. Myśl, która nie musi przebijać się z największym wysiłkiem, traci spoistość, twardość diamentu, wiotczeje i usycha. Każda myśl, pogląd, teza są podszyte swoim przeciwieństwem.
Ważne jest również to, by każdy pracownik miał własne, odmienne poglądy i umiał mądrze się spierać. To w toku burzliwej dyskusji powstają najlepsze pomysły. A tam, gdzie wszyscy myślą podobnie, nikt nie myśli za wiele.
System edukacji to olbrzymia i najważniejsza organizacja, która oddziałuje na charakter, postawy, nawyki, sposoby komunikacji i poglądy człowieka w najważniejszym okresie jego życia.
Polska szkoła produkuje, poczynając od pierwszej klasy szkoły podstawowej, chamów, ludzi gruboskórnych, niewrażliwych na drugiego człowieka, pozbawionych umiejętności wczuwania się. Na szczęście robi to nieskutecznie. Jak dotychczas.
Szukam odpowiedzi na pytanie. Potrzebuję ich nie do pogaduszek, lecz do mojej pracy. Będę zbierał te odpowiedzi w różnych miejscach.
Oto pytanie:
Jak oceniasz wdrażanie programów inicjowanych przez CEO – jakie są pożytki i koszty – jaka skuteczność – jakie trwałe efekty ?
Będę wdzięczny za każdą odpowiedź.
Mam za sobą epizod pracy w zawodówce. Zapytałam kiedyś, dlaczego niektórzy nie przykładają się do pracy. Usłyszałam: „polskim orał nie byde”.
Efekty w dużej mierze zależą od motywacji. Nie jestem w tym specjalnie odkrywcza.
@ync
„Myślenie ma przyszłość, bezmyślność tradycje”. (gdzieś kiedyś przeczytałam i podpisuję się)
Szanowni Parker i Eltoro,
nie tupcie nóżkami i nie prezentujcie postawy: „oblaziłem sie na ciebie”.
Blogowicze nauczyciele to także rodzice zatroskani o swoje pociechy. Ja o swoich piszę rzadko, w szkole też nie przywołuję ich za przykład. Pamiętam z lat szkolnych , jak denerwowały mnie hymny pochwalne nauczycieli na cześć własnych dzieci.
Ryba psuje się od głowy. U nas upiekli z dodatkiem pieprzu „Kodeks etyki”. Najpierw pani Derektor” stwierdzała autorstwo własne, a później jak padły pytania czy aby nie Morożek albo Kim koreański, no to się zastrzegła, że taka mądra to nie jest. Jak powieszą na internecie ten arcygniot to zamieszczę link do tego działa. Idioci coraz częściej stoją na czele i stojąc nad przepaścią , robią radośnie długi,zdecydowany krok do przodu ….
Do ync
>Jak oceniasz wdrażanie programów inicjowanych przez CEO – jakie są pożytki i koszty – jaka skuteczność – jakie trwałe efekty ?<
CEO to towarzystwo wzajemnej adoracji silne poparciem GW(ta pani A.Pacewicz w skladzie kirownictwa!), ktore gigantyczną kasę z różnych źrodel „przerabia” z pożytkiem dla siebie realizując programy, które pozorują rozwiązywanie różnych problemów szkoły…;-)
I a propos tego ciągłego psioczenia na nauczycieli szkół publicznych, ja np. w poprzednim roku pracowałem w szkole językowej i w technikum, w szkole językowej przy większej ilości godzin tygodniowo męczyłem się mniej, robiłem mniej, stresowałem się wcale, efekty miałem lepsze, de facto na tych zajęciach odpoczywałem.
W technikum poza uczeniem dochodziło mnóstwo spraw z tym niezwiązanych plus stres plus frustracja itd
O co mi chodzi?
Że nie wolno jedną miarą oceniać nauczycieli: trudniej jest wyprowadzić kogoś czasem z jedynki na dwóje czy nauczyć się przedstawić (w obcym ęzyku a po polsku nauczyć czytać (i pisze o szkole średnie) niż ucznia czwórkowego czy piątkowego doprowadzić do sukcesów, by się nim chwalić.
Chodzi mi o to, że w szkole nie da się jednoznacznie zmierzyć/ocenić pracy ucznia.
Okej, zróbmy np. na językach w szkole publicznej 8-10-osobowe grupy, wg poziomu językowego uczniów, to wtedy pogadamy.
Znów się jeździ na nauczycielach , jak na łysej kobyle !
Junior Media to edukacyjny projekt dzienników regionalnych Polskapresse i Wydawnictwa Pedagogicznego OPERON skierowany do szkół ? uczniów i nauczycieli.
To nowy wymiar szkolnych gazetek.
W Junior Media dziennikarze szkolni mają bardzo dużo pracy, a wszystko za sprawą pasjonatów -nauczycieli. Dlatego Wydawnictwo Operon jak i Redakcje, i MEN powinno wyróżniać: laptopami, kamerami, komputerami, drukarkami ze skanerem, aparatami fotograficznymi redakcje szkolne np: co miesiąc 3 najlepsze. A MEN , nagradzać nauczycieli. Ponieważ jest to olbrzymia praca społeczna tych nauczycieli. Pozdrawiam. Pieniądze na to powinny być ( np z projektów UE). Ponieważ po zachłyśnięciu się półrocznym – dziennikarzy z gazet regionalnych , Wydawnictwa Operon, MEN – redakcje szkolne upadną ! Teraz tylko na około 700 redakcji tylko 45 wydało gazetki – to świadczy o tym jak ciężka społeczna jest to praca i na jakim sprzęcie (słabym) redakcje szkolne pracują. A pisanie o tym, że można robić gazetkę w domu jest nieporozumieniem. Chociaż większość z nich patrząc po datach wydań (soboty, niedziele)powstaje w domu nauczycieli. Znów się jeździ na nauczycielach !!! Niech minister Hall zacznie wreszcie myśleć rzeczowo, a nie propagandowo !!!!!
W Polsce przyzwyczaili się ,że nauczycielowi można wszystko wrzucić do jego obowiązków za darmo. Tak było w socjalizmie, a obecnie tak jest już nawet w 200 procentach. Pracuj polski nauczycielu za darmo ? to dewiza polityków, MEN, Kuratoriów Oświaty, Wydawnictw, polskich dziennikarzy, rodziców i wielu, wielu innych cwaniaków w tym kochanym naszym grajdole
ależ @ time!
Gdzie mi tam do obrażania się – i o co? Ja systemowi nie podlegam, obserwuję go tylko i badam, więc cóż mnie w nim może do oblazalskiego zdziecinnienia skłonić?
Ja rozumiem poetykę bloga, czytanego także w pokojach nauczycielskich i wynikające stąd uwarunkowania Naszego Gospodarza.
Darzę ogromnym szacunkiem perypetie wybitnych jednostek płynących w nurcie naszych systemów, a nawet badam wpływ, jaki wywiera system na te jednostki.
Jak stają się niepostrzeżenie istotą tego systemu i jego usprawiedliwieniem.
Bo przecież w każdym systemie zniewolenia większość stanowią ci dobrzy (np nauczyciele), porwani jego nurtem z okrzykiem na ustach: płyniemy!
I tu się z Gospodarza przewrotną antytezą wpisu – zgadzam 😉
Z powszechnym uszanowaniem.
S-21
Bardzo dziękuję.
Proszę o każdego o dołożenie swojej opinii.
>Jak oceniasz wdrażanie programów inicjowanych przez CEO – jakie są pożytki i koszty – jaka skuteczność – jakie trwałe efekty ?<
Przepraszam, że powtarzam mój wpis …
Eltoro,
i znów w pełni zgadzam się z Tobą. Też uważam, że Syberia zaczynała się kiedyś na wschód od Wisły, a po 1945 ta linia przesunęła się na Odrę. Dodatkowo: wszyscy ponieśli klęskę w II wojnie światowej, ale tylko my zostaliśmy pokonani. I trzeba z tym jakoś żyć. Tak jak człowiek, który stracił rękę i nogę. Może on się załamać i wpaść w alkoholizm, ale może też zbudować siebie niejako od nowa. Chyba każdy z nas zna przykłady jednych i drugich osobiście.
Zgadzam się z Tobą i z Parkerem, że w naszych rozmowach o szkole doszliśmy już chyba do ściany. Mam na myśli Twoje zdanie, w którym używasz czasownika ?wierzyć?. Ta ściana to miejsce, w którym nie da się już powiedzieć nic odkrywczego, można tylko ględzić ciągle to samo dookoła i w różnych wariantach. Szczerze przepraszam Gospodarzu, ale mam wrażenie, że robi Pan to na tym blogu. Co nam pozostaje u tej ściany ? Zadać sobie pytanie – w co wierzę ? – wierzę, że coś można zrobić i ja mogę coś zrobić – wierzę, że nic nie da się zrobić i ja nie mogę nic zrobić ? Tak, to jest kwestia wiary, bo jesteśmy przy ścianie. Tak jak z religią – nie ma ludzi niewierzących, wszyscy są wierzący ! Jedni wierzą, że bóg istnieje, drudzy wierzą, że bóg nie istnieje. Nie widzę trzeciej opcji.
Eltoro, jeśli wierzysz, że da się coś zrobić, to zapraszam. Mam bardzo konkretne propozycje działania i pierwsze małe sukcesy. Możemy spotkać się, możemy spróbować.
Z poważaniem – ync.
Jeszcze jeden cytat:
… istnieje olbrzymia różnica w skutecznym działaniu między deklaracją stworzoną przez wszystkich pracowników a taką, którą opracowało kierownictwo wśród mahoniowych ścian sali konferencyjnej.
@Eltoro
Całe szczęście, że się nie obrażasz. Już mam ochotę się do Ciebie uśmiechnąć 🙂
Bardzo lubię małe i większe sukcesy, któż ich nie lubi.
Obawiam się tylko, że teraz wielu za wszelką cenę będzie chciało wyrobić sobie „pieczątkę” sukces i stemplować nią co się da, no i odmieniać słowo EFEKTY przez wszystkie przypadki.
Dla mnie sukces to nie tylko słupki.
Większość nauczycieli nie ma skali porównawczej, więc wydaje się im,że robienie z mozołem tego co wszyscy wokół ji zawsze est jeśli nie doskonałe to dobre…;-) Na dodatek mają, słusznie, na względzie warunki(np.ilość godzin tygodniowo i uczniów w klasie oraz wymagania CKE)…;-)
@ ync
wzbudziłeś we mnie pokorę wiary
Twoje zaproszenie jest dla mnie zaszczytem, traktuję je nie tyle osobiście (bo niezasłużone), co jako kolejną formę Twego nieustającego apelu do ludzi dobrej wiary.
Niestety, ja nie czuję motywacji do działań misyjnych na terenach plemiennych. To pozostawiam przywódcom duchowym. Oni budują wiarę na na atrakcyjnej wizji miejsca przeznaczenia, do którego warto dążyć.
Ja już ten system opuściłem i dopóki będą działać mechanizmy utrzymujące go przy życiu (państwowe rozdawnictwo pieniędzy podatnika jako transfer socjalny do grup niepełnosprawnych rynkowo celem ich uzależnienia od władzy) nie widzę możliwości sensownego działania przyczynowego na tym etapie naszego rozwoju społecznego.
Nie chcąc odbierać Ci szlachetnego i godnego podziwu zapału, pominę szczegóły działań, jakie uważam za celowe a które nie wiążą się z wiarą lecz pragmatyczną empirią.
Co przecież tylko pomaga w ożywczej dyskusji komentatorów doli i niedoli profesorskiej… 🙂
Pozdrawiam z ukłonem.
@ time
a więc jesteś kobietą…
Nie wypada mi więc rozwijać tematu rosnących słupków, jednak zauważę, że każdy sukces poznaje się po tym, że można go zmierzyć 🙂 Inaczej – to tylko pycha albo ułuda.
Czasem też potrzebna w życiu 😉
@ smoku wawelski,
pozwól że skomentuję pierwsze zdanie:
„…Większość nauczycieli nie ma skali porównawczej…” jako niezwykle trafne. Pytanie tylko – nie ma, bo nie wie, że nie ma, czy nie ma, bo po co się stresować?
Pewnie są i tacy i tacy 😉
@Eltoro
Sukces jest może i mierzalny, ale jest również pojęciem względnym. I na tym poprzestańmy chwilowo.
@ time,
tak, miarą sukcesu bywa wzgląd, jaki mu nadajemy 🙂
Jakoś nie mam ochoty poprzestawać, tak miło się z Tobą komentuje, aż głupio przy Gospodarzu… 🙂
Uśmiechy.
Eltoro
pragamatyczna empiria …
Proste, elementarne zadanie (dlatego bardzo trudne): podaj jedną rzecz, jeden fragment działania szkoły, który nadaje się do szybkiej i trwałej zmiany w kierunku uzdrawiającym.
Bo w każdej przemianie jest jakiś krok p i e r w s z y. Kto go wykona i kiedy to już inna sprawa.
@ync
(z) czasem świata zmienianie w prześladowczą przechodzi manię 😉 🙂
Przecież to tylko komentarze do bloga, czytane przez grono nieletnich oraz zarówno przez znieletniałych gronowiczów.
Ale – proszę bardzo, jedna, pierwotna zmiana konieczna, choć niewystarczająca:
A/ finansowanie oświaty przymusowej tylko i wyłącznie drogą przekazywania przez obywateli odzyskanych z podatków (nie: ulga, ale obniżenie podatku!) imiennych bonów edukacyjnych.
Nie odmówię sobie perwersyjnej odsłony jeszcze bardziej złowieszczego, ale koniecznego, po „a”, punktu „be”, może podniesie to komentowalność:
B/ płacenie nauczycielom przymusowym wyłącznie za regularnie oceniane kompetencje (gotowość) i efektywnie zrealizowane cele (wynik).
Punktów ce – ef nie ujawnię, to już byłaby eskalacja okrucieństwa socjalnego.
Zdrówko!
PS U mnie na gminnym gumnie 30% kandydatów na radnych to byli nauczyciele, obiecujący, że wezmą więcej z kieszeni podatnika na przefinansowanie oświaty (czyt: swoje wynagrodzenia), budowę szkół i przedszkoli (czyt: swoje miejsca pracy) oraz, oczywiście na : world piss (czyt łorld piiis = własne diety). Imagine… 🙂 & relax