I nie było już nikogo, kto przeczytałby lekturę

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Dzisiaj na lekcji języka polskiego okazało się, że nikt nie przeczytał lektury obowiązkowej. Ani jedna osoba w klasie. Nie w jakiejś tam szkole w Wólce Brzozowej czy Pcimiu Dolnym, tylko w jednym z najlepszych liceów ogólnokształcących w Łodzi. Ze szczęścia mało nie spadłem z krzesła. Nareszcie!

Placówka szczyci się posiadaniem Złotej Tarczy Perspektywy 2025, jest szkołą partnerską Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego, Uniwersytetu Medycznego oraz paru innych uczelni. Wybitnych absolwentów mamy bez liku, choćby Andrzeja Sapkowskiego. Uczy się tutaj elita.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Do tej pory zawsze na lekcji był ktoś, kto przeczytał lekturę. W tej klasie też jest taka osoba, ale dzisiaj nie przyszła do szkoły. Pytałem wszystkich po kolei i okazało się, że nikt nie przeczytał „Przedwiośnia” S. Żeromskiego. Bardzo mnie to ucieszyło. Długo czekałem na tę chwilę.

Dwa i pół wieku temu Komisja Edukacji Narodowej zniosła obowiązek czytania literatury pięknej na studiach medycznych. Decyzja była rewolucyjna, gdyż postawiła przyszłych lekarzy w roli rzemieślników. Mieli uczyć się tylko sztuki leczenia, a nie rozumienia literatury i rozmawiania o niej z pacjentem podczas badania. Teraz władze oświatowe powinny wykonać równie rewolucyjny krok i znieść obowiązek czytania i omawiania literatury w liceach. Po co to komu?

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj