W sporze o edukację zdrowotną Tusk bierze stronę Kosiniaka-Kamysza

Premier opowiedział się za dobrowolnością edukacji zdrowotnej. Tym samym stanął po stronie ministra obrony narodowej, który już wcześniej zapowiedział, że o wyborze tego przedmiotu będą decydować rodzice. Nie spodobało się to Barbarze Nowackiej, która zachowanie Kosiniaka-Kamysza określiła jako pomylenie MON z MEN. 

Edukację zdrowotną wymyśliła ministra edukacji. Nowy przedmiot ma być wprowadzony do szkół od nowego roku szkolnego, czyli już za kilka miesięcy. Został pomyślany jako przedmiot obowiązkowy. Teraz okazuje się, że będzie można z niego zrezygnować. Ci, co jednak go wybiorą, szybko zmienią zdanie, jeśli będą za mocno obciążeni. Edukację zdrowotną jako dobrowolną trzeba więc wymyślić na nowo.

Czy ministra edukacji jest gotowa wykonać polecenie premiera porządnie? Jeśli tak, musi natychmiast zlecić ekspertom opracowanie nowej podstawy programowej: dla mniejszej liczby godzin i bardziej atrakcyjnej niż przedmiot obowiązkowy. Jeśli jednak Nowacka na odczepnego zrobi to, co Tusk każe, wtedy edukacja zdrowotna będzie potworkiem pedagogicznym i pośmiewiskiem. A to źle wróży całej reformie. Dlatego trzeba albo premierowi odmówić, albo zrobić z edukacji zdrowotnej takie cacuszko, żeby dzieci chciały się tego uczyć.

Szczegóły stanowiska Donalda Tuska tutaj.