ZNP popiera edukację zdrowotną. Z wiedzą o seksie czy bez?

Barbara Nowacka potrzebuje sojuszników, którzy poprą wprowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej. MEN powinien zabiegać o pozyskanie organizacji społecznych, ludzi cieszących się autorytetem, przedstawicieli świata nauki, kultury, sportu. 

Poparcie to jest potrzebne już teraz, aby na początku nowego roku szkolnego nie okazało, że za jest tylko ministra edukacji i kilka zaprzyjaźnionych polityczek, reszta zaś się waha albo nawet jest przeciw. Wprowadzenie tego przedmiotu nie może być sprawą polityczną, a będzie, jeśli murem za Nowacką staną tylko posłowie i posłanki z obozu rządzącego, a opozycja tradycyjnie będzie przeciw. Świat polityki jest w tej sprawie akurat najmniej ważny.

Nie chodzi tylko o poparcie edukacji zdrowotnej jako takiej, ale o wyraźną deklarację, że popiera się ten przedmiot w całości, tj. razem z wiedzą o seksie. Należy to sobie dokładnie wyjaśnić już teraz, gdyż 1 września 2025 może być za późno na zastanawianie się, jaką postawę przyjąć. Wtedy bowiem rozpęta się piekło, że edukacja zdrowotna to – jak twierdzi PiS – tylko pretekst, aby oswajać młodzież z seksem i propagować swobodne podejście do moralności. Kościół może chcieć się odegrać za usunięcie jednej lekcji religii ze szkół

ZNP ogłosił, że popiera wprowadzenie edukacji zdrowotnej (szczegóły tutaj), ale ani słowa nie powiedział, że popiera podstawę programową od A do Z, zatem również wiedzę o seksie. A to jest przecież najważniejszy punkt sporny. Domyślam się, że poparcie to jest całkowite, jednak czarno na białym Nowacka tego nie ma. Zatem furtka do interpretacji, co naprawdę popiera ZNP, a czego nie, jest bardzo szeroko otwarta.