Uczniowie chcą tylko lekcji niezbędnych

Jeśli można zrezygnować z religii i etyki, to dlaczego nie z innych przedmiotów? Młodzież w szkołach ponadpodstawowych domaga się prawa do wypisania się z lekcji, które uważa za niepotrzebne. Chce uczyć się tylko tego, co niezbędne.

Niezbędne są przedmioty zdawane na egzaminie. Skoro na maturze obowiązkowe są tylko trzy: język polski, obcy, matematyka, to niech jedynie one będą objęte przymusem szkolnym. Pozostałe przedmioty niech każdy człowiek sam wybiera (jeden obowiązkowo).

Klasa biologiczno-chemiczna natychmiast wypisałaby się z historii. Tego przedmiotu nikt nie zdaje na maturze, a wszyscy muszą chodzić. W klasie maturalnej są aż dwie lekcje historii (chemii tylko 1,5, biologii 2,5) w tygodniu. Młodzież traktuje ten przedmiot jako zbędny i nie chodzi.

Ponieważ nie można się z historii wypisać, trzeba kombinować. System zmusza uczniów i rodziców do wymyślania usprawiedliwień, byle tylko nie marnować czasu na przedmiot zbędny. Historyk ziewa nad podręcznikiem w nieomal w pustej sali, przymyka oko na niską frekwencję, bo co ma robić. Dobrze wie, że historia jest bardzo ważna, ale nie wtedy, gdy przyszły lekarz musi uczyć się do matury biologii, chemii oraz matematyki, inaczej nie dostanie się na studia lekarskie.