Jak rodzice wypowiadają się o nauczycielach?

Uczniowie liceum rzadko zdradzają, co rodzice mówią o nauczycielach. A mówią źle, wulgarnie, obrzydliwie. Czasem jednak nastolatek w przypływie szczerości lub buntu podzieli się tą wiadomością, a wtedy szczęka opada. Zdarzyło mi się kilka razy prosić rodziców, aby przestali mówić w ten sposób o nauczycielach przy dziecku.

Bardziej szczere są dzieci z podstawówki. A najbardziej szczere są maluchy z przedszkola. Pamiętam, jak przedszkolanka zwróciła się do rodziców ze słowami: „Proszę nic nie mówić, ja wszystko wiem, co się dzieje u państwa w domu i co państwo mówicie o mnie”. Podejrzewam, że niektóre opowieści mogły jej sprawić przykrość.

Mieszkam przy podstawówce, więc często słyszę, jak rodzice odreagowują stresującą rozmowę z nauczycielem. Najczęściej ubliżają mu, mówiąc poza jego oczami, ale przy dziecku, a nawet do dziecka, np. „Czego chcesz, przecież twoja wychowawczyni jest poj…bana”. 

Niedawno usłyszałem, jak matka po wyjściu ze szkoły wykrzyczała do dziecka, że „już nigdy do tego poje… anego zj…ba  [nauczyciela matematyki] nie przyjdzie”. Łza mi się w oku kręci, gdy przypomnę sobie, jak 20 lat temu uczeń zakomunikował, iż zdaniem taty jestem głupi. Dzisiaj na taką delikatność nie można już liczyć.