W szkołach jest tak gorąco, że uczniowie mdleją, a nauczyciele nie mogą prowadzić lekcji

Na moich oczach omdlała uczennica i trzeba ją było zaprowadzić do pielęgniarki. Na szczęście dziewczyna nie straciła przytomności, udało się ją złapać, ale niewiele brakowało. Na innej lekcji zrobiło się tak gorąco, że do uczennicy trzeba było wezwać rodziców, aby zabrali ją do domu. Pozostali uczniowie zaciskali zęby i starali się wytrzymać.

Koleżanka żaliła się, że nie może prowadzić lekcji, gdyż czuje, jak pot spływa jej po plecach. Moje ręce, nogi zrobiły się śliskie od potu, czułem się, jakbym wyszedł przed chwilą z basenu. Wypiłem kawę i poczułem się jeszcze gorzej. Uczniowie radzili mi, abym nie pił kawy, tylko czystą wodę.

W sali lekcyjnej wszystkie okna miałem otwarte, na oścież również drzwi. Trochę to pomagało, ale było głośno, słyszałem, co mówili inni nauczyciele, przeszkadzali też chodzący korytarzem uczniowie. Jak zamknąłem drzwi, nie dało się prowadzić lekcji. Przez głupotę wypiłem drugą kawę i dopiero wtedy przypomniałem sobie, co mówili uczniowie. Tylko woda.

Trzeba było zmienić zasady zachowania i pozwolić uczniom na wychodzenie z sali, kiedy chcą, nawet więcej niż raz w ciągu lekcji. Nie gniewać się, gdy spóźniali się po przerwie. Niektórzy tłumaczyli, że musieli się ochłodzić, a to trwało dłużej niż przerwa. Inni nie tłumaczyli się, tylko pokazywali mokrą głowę. Miałem dzisiaj jedynie 6 lekcji, więc jakoś wytrzymałem, natomiast uczniowie 7, 8, niektórzy nawet 9 lekcji. Jutro ma być jeszcze bardziej gorąco.