Podwyżki dla nauczycieli najwcześniej za rok

Kto nie ma cierpliwości, aby czekać rok na podwyżkę pensji, musi szukać pracy poza szkołą. I wielu tak robi. Z ogłoszeń publikowanych na stronach kuratoriów oświaty wynika, że brakuje ponad 20 tysięcy nauczycieli.

Zapewnienie, że o podwyżkach dla nauczycieli można mówić najwcześniej od 1 września 2025 roku, przekazała Barbara Nowacka. Znamy więc prawdopodobną datę, ale wciąż nie mamy pojęcia o wysokości podwyżek. Związkowcy domagają się 20 proc.

Tegoroczne 30-proc. podwyżki nie zahamowały odejść z zawodu. Liczba wakatów jest zbliżona do tej z czasów Przemysława Czarnka, czyli sprzed podwyżek. Albo były za małe, albo nauczycielom chodzi o coś więcej niż podwyżki. Ministra edukacji mówi o przywróceniu szacunku do zawodu nauczyciela, ale to cel raczej na lata. Tymczasem problem z wakatami jest teraz.

Dyrektorzy zapełniają wakaty, kim się da. Albo zatrudniają nauczycieli, którzy nie mają kwalifikacji do nauczania danego przedmiotu lub posiadają kwalifikacje pozorne. Albo zatrudniają emerytów, albo dają już zatrudnionym nauczycielom dużo godzin ponad etat. Na niewykwalifikowanych nauczycieli będą skargi, przeciążeni nadmiarem godzin będą częściej chorować, więc rodzice też będą niezadowoleni. 

Młodzi, piękni i zdolni omijają szkoły z daleka. Jak się trafi jakiś niestary nauczyciel, to wszyscy zastanawiają się, co z nim jest nie tak. Szczególnie podejrzliwi są uczniowie.