Żołnierze mogą prowadzić lekcje tylko w obecności nauczyciela

Barbara Nowacka zapowiedziała kontynuację programu „Edukacja z wojskiem”. Ministra edukacji stwierdziła, że „patriotyzm to nie jest wymachiwanie flagą i krzyczenie Polska”, to konkretne działania na rzecz drugiego człowieka. Praktycznych rad, jak ratować siebie oraz innych w sytuacji zagrożenia, będą udzielać uczniom żołnierze. Oczywiście w towarzystwie nauczyciela.

Obecność nauczyciela jest konieczna, gdyż żołnierze mogą nie mieć przygotowania pedagogicznego. Nie wolno więc wojaków zostawiać sam na sam z klasą. Mundurowi – policjanci również – zwykle sugerują nauczycielowi, żeby poszedł na kawę, przecież nic złego uczniom się nie stanie. Niektórzy wręcz są obrażeni, gdy nauczyciel nie wychodzi. Pamiętam takiego gościa – przy okazji innego programu – który powiedział, że zacznie dopiero wtedy, jak nauczyciele wyjdą.

Nie wątpię, że uczniom nic nie grozi ze strony żołnierzy. Nie mam jednak pewności, czy równie nienagannie będą zachowywać się uczniowie wobec mundurowych. Młodzież bardzo lubi prowokować, sprawdzać cierpliwość gości, wytrzymałość psychiczną na stres. Niejeden zaprawiony w boju wojskowy mógłby okazać się całkowicie bezradny wobec pomysłów nastolatków. Dlatego lepiej, żeby nauczyciel nie spuszczał uczniów z oka. 

Poza tym taki jest obowiązek. Żadna osoba, która nie jest pracownikiem szkoły, nie może być sam na sam z uczniami. Na kawę można będzie wyjść dopiero w czasie przerwy. 

Info o programie „Edukacja z wojskiem” tutaj.