Klasy powinny być 20-osobowe

ZNP domaga się od MEN określenia maksymalnej liczebności zespołów przedszkolnych i klasowych na 20 osób. Dla jednych nauczycieli byłaby to zmiana na lepsze, dla innych jednak na gorsze.

Klasy, w których uczę, liczą ok. 30 osób. Nie wszyscy nauczyciele pracują z całym zespołem. Gdy klasa liczy ponad 28 osób, dzielona jest na grupy podczas nauki języków obcych, chemii, informatyki, w-f oraz każdym innym przedmiocie, jeśli organ prowadzący zgodzi się na taki podział. Zwykle jednak się nie zgadza. Klasy 28-osobowe i mniejsze nie są dzielone na grupy.

W moim liceum w jednej klasie nawet języka polskiego uczę w podziale na grupy, mam wtedy na lekcji tylko 16 osób. W tej klasie także matematyka nauczana jest w grupach. Kiedy ja mam polski z połową klasy, druga połowa uczy się matematyki. To jednak wyjątek. Pozostały klasy uczą się polskiego i matematyki w pełnym składzie.

Ustalenie maksymalnego limitu klas na poziomie 20 osób rozwiązałoby problem niżu, który nadchodzi. W tym roku przyjmujemy do klas pierwszych ok. 100 osób, które zostaną podzielone na 3 klasy. Zespoły będą 32-34-osobowe. Gdyby limit był ustawiony na poziomie 20 osób, mielibyśmy 5 klas, czyli dokładnie tyle, ile w poprzednich latach.

Info o wszystkich żądaniach ZNP tutaj.