Nowa podstawa programowa języka polskiego. Kochanowski górą!
Znamy już projekt nowej podstawy programowej, która ma obowiązywać od nowego roku szkolnego. Choć wiele omszałych lektur wyrzucono, to wciąż postawiono na stare teksty. Najlepiej na tym wyszedł Jan Kochanowski. Trzeba go czytać najwięcej.
A zatem dzieci i młodzież muszą wbić sobie do głowy, że już nie Słowacki, lecz Kochanowski wielkim poetą był! W szkole podstawowej uczniowie poznają wybrane fraszki, pieśni i treny (obowiązkowo Tren I, V, VII i VIII) Mistrza z Czarnolasu, a w liceum czy w technikum znowu pieśni (obowiązkowo Pieśń IX z ks. 1 i V z ks. 2) oraz treny (obowiązkowo Tren IX, X, XI i XIX). Razem aż osiem trenów!
To wszystko na poziomie podstawowym, natomiast na poziomie rozszerzonym trzeba przeczytać wszystkie treny, czyli 19. Dręczenia uczniów utworami pogrzebowymi, żałobnymi nigdy dość! Niech każde dziecko wie, że trumna i cmentarz są podstawą polskiej kultury. My wszyscy z grobów jesteśmy!
We wcześniejszej wersji zmian w podstawie zapowiedziano, że „Odprawa posłów greckich” (bardzo ciężki dramat Kochanowskiego) przesunięty zostanie do poziomu rozszerzonego. Teraz okazuje się, że zostaje na poziomie podstawowym, czyli będzie obowiązywać każdego ucznia liceum i technikum. Chyba tylko po to, aby pokazać, jak kiepski – w porównaniu z Szekspirem czy Molierem – był polski teatr.
Nie ma cięższego dramatu niż to dzieło Kochanowskiego. Ani do czytania, ani do oglądania. Jak powiedział pewien krytyk, więcej wzruszeń dostarcza wąchanie starych skarpet niż lektura „Odprawy posłów greckich”. Młodzież jednak musi, choć wymiotować się chce.
Zmiany w podstawie idą w dobrym kierunku, jednak decydentom zabrakło odwagi. Uczynić Kochanowskiego filarem kanonu to błąd. Uczyć się języka polskiego na pieśniach i trenach to pomyłka. Oswajać młodzież z teatrem przy pomocy „Odprawy posłów greckich” to zbrodnia. Nie tędy droga. Kochanowskiego w lekturach powinno być jak na lekarstwo. Inaczej można się struć.
Projekt nowej podstawy programowej tutaj (lektury od s. 38).
Komentarze
Och te nastepne zmiany programowe w szkolach. Z parciem na „Odprawe poslow greckich” na czele.
Jakiez to jednakze zachecajce, ze Gospodarz widzi cos idacego w dobrym kierunku w tych zmianach. Zeby niczego nie popsuc, nie bedziemy pytali co tam jest dobrego w tnastepnych reformach. No bo cos przeciez musi sie w nich znalezc!
Generalnie zgoda, ale „jak na lekarstwo „? Za radykalnie…I jak tu coś osiągnąć „w drodze kompromisu”?
Mój polonista nie znał słowa „fragmenty”. A że nie było neta, nie mieliśmy jak sprawdzić. Co rzekł, było święte.
Na portalu „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł „Ministerstwo edukacji odchudza podstawy programowe. „Kontynuujemy pracę Czarnka”” KAROLINY SŁOWIK.
Jeden z internautów tak go komentuje:
„Odchudzić podstawę, ułatwić maturę, odchudzić studia, ułatwić egzaminy i kolokwia.
Już teraz matura to poziom egzaminu ósmoklasisty, niedługo inżynier to będzie poziom matury…
Dokąd to zmierza?”
Poniekąd odpowiada mu inny czytelnik:
„Szkoła ma być praktyczna, uczyć zbierania szparagów, a nie czytać jakiś „Krzyżaków” czy innych bezeceństw. I brońcie nas przed pracami domowymi, za to powinni nauczycieli wsadzać do więzienia!” 🙂
Najlepsze szkoły wyższe znajdują się w Stanach Zjednoczonych.
Według najpopularniejszego na świecie rankingu wyższych uczelni (ShanghaiRanking Consultancy „Academic Ranking of World Universities”) uczelnie amerykańskie zajmują aż piętnaście miejsc w pierwszej dwudziestce rankingu (w tym trzy pierwsze pozycje: Harvard University, Stanford University oraz Massachusetts Institute of Technology (MIT)). Pozostałe pięć miejsc należy do University of Cambridge, University of Oxford i University College London (Wielka Brytania), Paris-Saclay University (Francja) oraz ETH Zurich (Szwajcaria).
W USA – przynajmniej na wszystkich dobrych uczelniach – każdy student robiący doktorat (studia doktoranckie trwają tam z reguły sześć lat; zanim zacznie pisać się pracę trzeba przez trzy lata solidnie „wkuwać”) musi zaliczyć kilka przedmiotów z dziedzin nie związanych z tematem pracy doktorskiej.
A więc – skąd my to znamy – specjalistycznie (i to bardzo), ale i interdyscyplinarnie zarazem… 🙂 🙂 🙂
@grzerysz
„Dokąd do zmierza”? Do nieuctwa, po prostu. Jeszcze głębszego.
Czemu tak niezdecydowanie? Wystarczy, jeśli absolwent liceum będzie umiał czytać drukowane. Jeśli „Odprawa….” nie jest do czytania, to co jest? Od lat twierdzę, że poloniści poddali się pierwsi.
Kierunek wskazały elity polityczne:
Problem z odrabianiem lekcji? Profesora Turowicza pouczał przecież Prezydent RP, na dodatek noblista: „Stłucz pan termometr, nie będziesz miał gorączki” .
Pstryk: zlikwidowano odrabianie lekcji i problemu nie ma.
Pani premier na medycynie uczyła się o ludziach rzucających kamieniami w dinozaury, Minister Spraw Zagranicznych spotykał się z władzami San Escobar, nic tylko maszerować za tymi wieszczami. Po co i dlaczego akurat w tym kierunku wywiedzie nam ochoczo @Płynna rzeczywistość
@bois 24 KWIETNIA 2024 11:46
15 kwietnia zmarła znakomita polska socjolog, profesor Jadwiga Staniszkis.
Córka, wnuczki i wnuk zamieścili w „Gazecie Wyborczej” nekrolog o takiej treści:
„Kochała sztukę, podróże i zwierzęta”
Kochała sztukę, więc pewno w tych podróżach sporo czasu spędzała w muzeach.
Stara, dobra szkoła…
„Odprawa posłów greckich” w liceum jakoś mnie nie uderzyła – ot, jeszcze jedna ramota do przeczytania. Na studiach polonistycznych już jej nie czytałam, bo szczęśliwie zdawałam egzamin u osoby, która preferowała średniowiecze i raczej teksty rozmyślań dominikańskich (bliskie apokryfów!) niż Kochanowskiego.
Ale kilka lat temu to sztuczydło, które Kochanowski, skądinąd niezły poeta, popełnił chyba na ciężkim kacu, pojawiło się na konkursie kuratoryjnym w szkole podstawowej. Brała w nim udział moja dziesięcioletnia (!) wówczas córka (ach, ten wspaniały rocznik sześciolatków w szkołach. Ambitnie przeczytała tekst, przyszła do mnie i powiedziała: „A teraz mi powiedz, o czym to jest, bo nie rozumiem ani jednego zdania…”. No więc ja też przeczytałam ponownie. I też nie zrozumiałam ani jednego zdania, a przede wszystkim żadnego sensu tam nie znalazłam. I niepedagogicznie dałam dziecku bryki i opracowania, mówiąc, że przeczyta to w kwadrans i będzie wiedziała wszystko, co powinna, na ten temat. I tego polecam się trzymać w przypadku tak okropnych tekstów.
Podobno „Kazania sejmowe” też zostają???
Pisałem wcześniej o piętnastu uczelniach amerykańskich w pierwszej dwudziestce najbardziej uznanego na świecie rankingu ShanghaiRanking Consultancy.
Warto dodać, że w kolejnej dwudziestce mają ich Amerykanie dziewięć…
grzerysz
Komentarze anonimowych internautów źródłem wiedzy objawionej? Litości!
Dyskusja dotyczy nie tego, czego powinna, bo jeśli odchudzać, to dlaczego? Czyżby ktoś wcześniej te programy po Puchatkowemu utył, czyli utuczył?
Zaglądam do Dziennika Ustaw z 2012 roku. Strona 87. Gospodarz to pamięta, dla mnie to odkrycie sezonu. W zakresie podstawowym – 7 (SIEDEM) pozycji obowiązkowych, reszta to propozycje plus uwaga, że minimum 13 w 3 lata liceum. W zakresie rozszerzonym zero gwiazdek. ZERO obowiązkowych. Nauczyciel-polonista miał wolne ręce – lub patrząc z innej perspektywy – cieszył się pełnym zaufaniem ministry, kuratora i całej tej reszty.
Dziś, po odchudzeniu programu (i wydłużeniu cyklu do 4 lat), na podstawie ma być obowiązkowe 18 pełnych tekstów, do tego 14 we fragmentach lub a krótkich formach (np. krótkie opowiadanie). Do tego na rozszerzeniu 8 dzieł całych i 8 we fragmentach lub formach krótkich.
Ergo sum, to jest cały czas PiSowska podstawa programowa z języka polskiego! Przerażająco OKROJONA (ha! a jednak!) i jednocześnie polonocentryczna, z lekkim odchyleniem starożytno-bogoojczyźniano-antykomunistycznym. Stara podstawa przynajmniej pozwalała poloniście uczącemu w klasie polonistycznej zaszaleć, zaproponować lekturę nie jednej z „naturalistycznej powieści europejskiej), a wszystkich wymienionych w obecnej podstawie (w moim liceum miałem do przeczytania Ojca Goriot, Klub Pickwicka, z Gogola był Szynel o skracaniu paska, była Pani Bovary – czyli praktycznie komplet, z którego dziś wybiera się 1 sztukę).
Odprawę Posłów Greckich miałem w liceum, pamiętam, że walczyłem, by to przeczytać, ale o czym to jest – ni w ząb nie pamiętam. Dziady to podobno tekst ikoniczny, kulturotwórczy, ale naprawdę nie mamy czegoś bardzie j strawnego? Dla 99% młodzieży Dziady = „przeczytaj bryk”. Słowacki z Kordianem jest jeszcze mniej strawny od Dziadów. Glorii Victis nie czytałem, męczyłem się z Nad Niemnem – powieścią dla koneserów a nie na poziom podstawowy. Potop – dlaczego Potop a nie np. Władca Pierścieni czy choćby Chory Portier? W Potopie niczego ponad wartką akcję i zdeformowaną rzeczywistość społeczną nie ma, zupełnie jak w Winnetou. Wesele też trudne, zanurzone w kontekstach przeszłych, ale trudno, przynajmniej choć trochę robi się współczesne. Chłopi na podstawie to masakra, ale z 2, może nawet 3 tomy w liceum przeczytałem. Ze współczesnej (XX-XXI wiek) literatury światowej tylko Orwell i Camus – przecież to porażka. Na rozszerzeniu jeszcze Bułhakow i „1 realistyczna lub naturalistyczna powieść europejska”. Jedna. A gdzie Hemingway czy Steinbeck? Dramat nie w liczbie nawet lektur, tylko w sztywności kanonu. Nie ma papieża i nieeeema Miłosza, jak w piosence, nie ma też Marqueza i całej śmietanki prozaików europejskich. A potem wszystko, na co stać polską młodzież w konfrontacji z książką, to Weronika Marczuk, „Rodzina Monet”, tomy od 1 do 10 a może i do 100.
Ho, ho, Miłosz wypadł z kanonu! Bardzo dobrze – jak kiedyś, młodzież będzie go czytała pod ławką z wypiekami na twarzy. Witkacy takoż ałt (czytaj: out) i tu wypieki ogarną całe ciało, jak po peyotlu.
Jak w ogóle można mówić o śpiewności i harmonii w języku polskim bez Doliny Issy? Jak ktoś, kto tego nie czytał, ma potem pisać rozprawki i wypracowania? W jak bardzo niedojrzałym, niedorobionym języku?
@Krzysztof Cywiński
Dobre. Szkoda, że prawdziwe.
@grzerysz
Tak, Pani Profesor to była klasa. Bez wątpienia. Choć nie zawsze podzielałem Jej sympatie polityczne. Ale te zmienne przecież bywają… Też kocham to, co Ona kochała.
@grzerysz
Pogłoski o upadku Ameryki są lekko przesadzone… (Majk Tłajn):))
Ech, ludzie, ludzie, Orlińskiego chwalą, ale czytać – nie czytają. Powtórzę jeszcze raz cytat z jego felietonu (dłuższy jest w komentarzu do poprzedniego wpisu):
Nie wiem, czy obecna władza znajdzie lepsze rozwiązania, ale wiem, że pierwszym krokiem musi być odchudzenie podstawy programowej. Im mniej materiału trzeba będzie wykuć na pamięć, tym więcej czasu będzie na rzetelne wytłumaczenie go.
Dlatego apeluję także do zwolenników prawicowej opozycji, żeby nie krytykowali samej idei odchudzania. Nie musi oznaczać ogłupiania.
Przy zmniejszonej podstawie programowej uczniowie być może wykonają trochę mniej ćwiczeń z liczenia moli i proporcji – ale za to zrozumieją, do czego te mole i proporcje w ogóle służą.
W obecnym modelu ogromny nacisk jest kładziony na to pierwsze, a to drugie traktowane jest nieledwie jako nieistotny dodatek. Powinno być odwrotnie.
Liczenie na to, że 1000 zadań domowych na dodawanie ułamków prostych dla uczniów, których to w ogóle nie interesuje, bo nie wiedzą, po co im to, to czysta naiwność. Taka sama jak to, że lektura dramatycznego dramatu Kochanowskiego uczyni z uczniów dumnych patriotów (bo chyba temu służy ten Kochanowski w kanonie szkolnym?) i jednocześnie mistrzów pióra.
@Płynna rzeczywistość
1.Z czego Pan chce „odchudzić” propedeutykę matematyki w SP? Do liceum za ostatnie 15 lat wyrzucono: twierdzenie Talesa, trygonometrię, wzory skróconego mnożenia, funkcję liniową, układy równań, nierówności, pole i obwód koła i, praktycznie, bryły obrotowe . Z poziomem nauczania i tak z roku na rok, jest i będzie, tylko gorzej.
2.Mam podręczniki z matematyki, fizyki i chemii, z kilkunastu wydawnictw: niemieckie, francuskie, rosyjskie, angielskie i australijskie dla MYP i IB i dla odpowiedników polskiej SP i LO. Wydałem na nie pewnie ze 20 000 PLN. Proszę porównać ich treść do polskich odpowiedników i dopiero komentować.
Długość okręgu i pole koła. Uczeń:
oblicza długość okręgu o danym promieniu lub danej średnicy;
oblicza promień lub średnicę okręgu o danej długości okręgu;
oblicza pole koła o danym promieniu lub danej średnicy;
oblicza promień lub średnicę koła o danym polu koła;
oblicza pole pierścienia kołowego o danych promieniach lub średnicach obu okręgów tworzących pierścień.
W porównaniu z moją podstawówką, doszły też elementy rachunku prawdopodobieństwa i statystyki („Odczytywanie danych i elementy statystyki opisowej”, „Wprowadzenie do kombinatoryki i rachunku prawdopodobieństwa”).
Nic to jednak w porównaniu do braku wektorów na poziomie podstawowym aż do końca szkoły średniej.
Proszę też nie zapominać, że informatyka to dział matematyki. A nawet jeśli nie, to ktoś powinien się dla tej informatyki choćby nieco posunąć.
Spojrzalem na projekt podstawy programowej. To cos okolo 400 stron maszynopisu. Czesc dotyczaca jezyka polskiego jest obszerna. Lista lektur, obowiazkowych i dodatkowych, jest zatrwazajaco dluga. To tak, jakby specjalisci od podstawy programowej dla jezyka polskiego nie wiedzieli, ze uczen w szkole ogolnoksztalcacej musi sie zapoznac z wieloma innymi przedmiotami, dla ktorych podstawy programowe tez sa znaczace. Spojrzalem rowniez pobieznie na projekt podstawy programowej dotyczacy matematyki. Proponowana podstawa programowa wydaje sie byc elementarna. Ale jesli uczniowie naucza sie tego co program od nich wymaga, to bedzie mozna to uwazac za sukces.
@bois 24 KWIETNIA 2024 19:42
„Pogłoski o upadku Ameryki są lekko przesadzone…”
Oj tak.
Jak nasz aktor zagrał trzecioplanową rólkę w pewnym serialu amerykańskim, to „Gazeta Wyborcza” stwierdziła, iż powinna rozpierać nas duma narodowa…
Z kolei inny pan zagrał czwartorzędny epizod w ostatniej odsłonie serii amerykańskich filmów sensacyjnych. Ileż to było u nas wywiadów i zachwytów…
@Płynna rzeczywistość
Rok szkolny to ok. 37 tygodni, a ułamki to materiał klasy 4., 5. i 6. w SP. Łącznie na ułamki to ok. 3 lata x 6 tygodni x 4 lekcje = 72 lekcje. Jak Pan chce zadać 1000 zadań domowych z ułamków na 70 lekcjach?
Może napisze Pan jakie miejsce w rankingach ma Pańska alma mater?
Niech zgadnę: między 500 000 a 1000 000? Co robicie, żeby awansować?
@Płynna rzeczywistość
Można było zostawić zadania domowe z języków obcych, matematyki i języka polskiego, czyli de facto tak jak było „za komuny”: circa 30-60 minut ćwiczeń własnych po lekcjach w szkole. Za 3 lata, przed następnymi wyborami, zobaczymy efekty. Za dekadę wyższe szkoły gotowania na gazie zastąpią politechniki. Może o to chodzi? Na jednej z prywatnych uczelni oferujących medycynę, prodziekan właśnie został/została przyjęty na rezydenturę w takim sobie szpitalu. Zagadka: co potrafią jej/jego studenci? Może kiedyś coś i Panu zoperują?
@grzerysz
Ile w USA jest wyższych uczelni ogółem?
Jak wygląda rozkład ich wszystkich w rankingu Szanghajskim?
Jaką część stanowią te renomowane a jaką odpowiedniki naszych WSGnG ?
@Krzysztof Cywiński – twierdzenie Pitagorasa zniknęło z podręczników do matematyki SP już ponad 40 lat temu.
Wtedy funkcję trygonometryczne definiowano na bazie układu współrzędnych. Twierdzenie Pitagorasa było świetnym narzędziem do wyjaśnienia definicji sinusa, cosinusa, tangensa czy cotangensa. Dzieciaki to WIDZIAŁY i dlatego szybciej i lepiej rozumiały.
Sam z własnego doświadczenia wiem, że ” rzut okiem” więcej informacji mi dostarcza niż wielostronicowy opis.
Od ćwierćwiecza obserwujemy spadek po równi pochyłej poziomu naszej oświaty a także nauki – przejście z JAKOŚCI na ILOŚĆ.
Uczelnie ocenia nie wg poziomu wiedzy absolwentów lecz ich ilości i od tego zależy wielkość dotacji.
Podobnie z ich pracownikami „naukowymi” – najważniejszą jest ilość publikacji, cytowań ich prac w pracach innych. Widziałem taką ” publikację” – miała 24-ech współautorów a oprócz spisu treści, listy autorów i bibliografii sam tekst zajmował 8 stron – średnio po 1/3 strony na jednego naukowca.
Kolega – dr inż. praktyk ubiegał się o stanowisko adiunkta. W czasie rozmów komisji rekrutacyjnej nie interesowały jego projekty – opracowane i zrealizowane lecz tylko ILOŚĆ PUBLIKACJI.
Z taką oświatą i nauką niedługo będziemy za Papuasami. . .
@KC
Z polskiego jak najbardziej zostawiono zadania domowe. Ot, choćby, lektura lektur.
Emilia Dłużewska na łamach GW zapytowywuje: Czy kobieta musi dostać Nobla, by znaleźć się na liście lektur? I od razu odpowiada: Nie musi, ale lepiej, żeby go miała
@lela22
I znowu musimy się napiąć patriotycznie. A u was biją… Fakty: Polska 10, Hiszpania 38, Korea 30. Te Stany z litości pomininę. Pominę także fakt, że mało kogo interesuje druga, trzecia setka, nie mówiąc o dziewiątej.
@lela22
Co do reszty, całkowita zgoda.
Myśmy w liceum zadania domowe w formie wypracowań pisaliśmy w trzyosobowym zespole – dwóch z nas było aktywnych a ten trzeci miał się nie odzywać tylko zapisywać to, co uzgodniliśmy w dyskusji a że staraliśmy się pisać na temat, krótko i zwięźle to czasami sformułowanie jednego zdania czy akapitu zajmowało na kilka a nawet kilkanaście minut. Wypracowanie było na 4 , najwyżej 4,5 strony zeszytu A-5. a niektórych wypracowania miały 8-10 stron a rekordzistka 12 stron.
Jak polonista spytał dlaczego nasze wypracowania są identyczne wyjaśniliśmy, że pisaliśmy zespołowo i to akceptował. Ewentualnie,, komuś obniżył ocenę, gdy dopatrzył się błędów ortograficznych czy interpunkcyjnych . Za każdy ort ocena o stopień niższa a 3 interponkty = 1 ort.
Inaczej mówiąc – 3 orty to było ndst bez względu na poziom treści.
@lela22
Wyprzedziliście swoje czasy:) Włączając profesora. Gdyby jeszcze był smartfon pod ręką, to i z ort nie byłoby problemu…
Jak jest ze stabilnością rządzącej koalicji?
Tuskowi udało się utworzyć rzad niby koalicyjny głownie dlatego ze dwie kadencje kaczystów wystarczyły. Ale po pierwszych zachwytach nad nowa władzą, realia pukają do drzwi : co dalej? Czy ta koalicja zda próbę obecnych politycznych czasów?
Dodaj komentarz
Viktor Orban o… czym?
https://www.youtube.com/watch?v=7LqxzeUZqTk
„Ukraina nie jest już suwerennym państwem”.
To właśnie ujawnił ostatnio premier Węgier Orban.
Wciąż niezupełnie wiadomo jak on do tego doszedł.
@bois
Na pytanie – ” kiedy będzie lepiej?” odpowiedź brzmi – ” już było !”
Czyli powrót do „starego” !
Chodzi mi o CEL, TREŚCI I METODY systemu edukacji.
Pisałem o tym wiele razy więc nie będę się powtarzał.
Po II WŚ w Polsce szczególnie w czasach Gomułki i Gierka dynamicznie rozwijała się nasza gospodarka. Najpierw tworzono postawy czyli przemysł surowcowy, metalurgiczny, energetyczny a potem przemysł maszynowy. Mając tę bazę można było rozwijać przemysł dóbr konsumpcyjnych . Nasze produkty zaczęły zdobywać rynki tzw Trzeciego Świata, które kolonizatorzy traktowali jako źródło darmowych surowców a jej ludność jako tanią siłę roboczą. Dlatego kraje tzw „Demoludów” cieszyły się sympatią przywódców i społeczeństw tych państw.
Lata 60-te to okres dekolonizacji i rozwoju ruchów narodowo – wyzwoleńczych , których przywódcy najczęściej mieli korzenie socjalistyczne.
Widząc zagrożenie swoich interesów Zachód podjął przeciwdziałania – np. w Korei a później we Wietnamie miały być referenda w sprawie połączenia części południowej z północną. W Korei Kim Ir Sen a we Wietnamie Cho Hi Minh jako cieszący się sympatią bohaterscy przywódcy partyzantki walczącej z okupantami i kolonistami mieli ogromne szanse na wygranie więc Amerykanie zablokowali te referendum w swojej strefie. Potem przyszła blokada tych rynków zbytu dla naszych wyrobów – jak było konieczne to zbrojną interwencją obalali niewygodne im władze – Irak, Syria.
Potem przyszedł Balcerowicz doprowadzając naszej przedsiębiorstwa do bankructw a Tusk posprzedawał ich majątek.
Ale pozostali jeszcze ludzie. Starzy fachowcy by odeszli ale na ich miejsce przychodzili młodzi i mogli „przejąć pałeczkę” i odbudować więc trzeba było rozwalić system oświaty i nauki.
I właśnie ten plan jest realizowany. . .
@Płynna rzeczywistość
Napisałem: praktycznie. Jest to fikcja w programie usytuowana na „po egzaminie” czyli na czerwiec dla 3%. Ponieważ nie robi się z tego materiału sprawdzianu, a uczniowie po egzaminach są już na wakacjach, więc praktycznie tego nie ma.
„Mężczyźni w Rosji żyją średnio dziesięć lat krócej niż kobiety – wynika z danych Ministerstwa Zdrowia, Głównymi przyczynami są alkohol, palenie tytoniu i mniejsze zaangażowanie w dbanie o swoje zdrowie.”
Teraz ta różnica się powiększy, bo kacapów „ekspediują” na wojnie w Ukrainie.
@lela22
Oj, zaleciało WUML-em… Proszę to przetłumaczyć na koreański i wysłać do Seulu. Ciekaw jestem ich reakcji. A propos dóbr konsupcyjnych. Ja pamiętam raczej niskiej jakości produkty, na które się „polowało”, kupowało spod lady, talony, zawodowych kolejkowiczów. Niech plusy nie przysłaniają Wam minusów…
@Orteq
Zgadzam się z tym, co Orban głosi tylko interesuje mnie to, co on w swej wypowiedzi starannie pomijał a mianowicie DLACZEGO Putin uderzył ?
Jak pamiętam ze szkolenia wojskowego ( SOR, Kurs Dowódców Baterii i kilka poligonów z brygadą artylerii do której miałem przydział mobilizacyjny) to ATAK jest najlepszą formą OBRONY .
Stąd pytanie – kogo, przed kim i przed czym
Putin tym ATAKIEM chciał OBRONIĆ?
Jeśli CELEM byłby ATAK to po oparciu ukraińskiego ataku winien przejść do KONTRNATARCIA i jego wojska stałyby już u bram Kijowa a może nawet Lwowa.
Jeśli tego nie robią oznacza, że ich CELEM jest OBRONA.
Kogo i czego chyba się domyślasz. . .
@lela22
25 kwietnia 2024
11:48
„Widziałem taką ” publikację” – miała 24-ech współautorów a oprócz spisu treści, listy autorów i bibliografii sam tekst zajmował 8 stron – średnio po 1/3 strony na jednego naukowca.”
Trochę dziwi, że lela22, który jest tak skrupulatny w swoim domaganiu się doprecyzowania kontekstu branego pod uwagę przy ocenie jakościowej oceny szkolnictwa w US, pozwala sobie na potepięnie w czambuł systemu oceny publikacji naukowych na podstawie jednego ośmiostronnicowego artykułu, który gdzieś, kiedyś, jakoś widział. Ja zaś kiedyś widziałem pracę, gdzie sama lista instytucji, której pracownicy przyczynili się do jej powstania, obejmowała coś koło 2000 (dwa tysiące) pozycji. Zakładając, że średnio na jedną instytucje mogło przypadać 3 jej pracowników uczestniczących w projekcie, to… Fakt — publikacja była nieco obszerniejsza niż 8 str., gdyż zawierała opis stworzonego w ramach projektu oprogramowania. Ten software został poźniej skomercjalizowany i odniósł sukces rynkowy. Wszyscy jego użytkownicy byli zobowiązani do zacytowania, w raportach
ze swoich prac, wymienionej wyżej publikacji. Każdy z jej współautorów stawał sie zatem w czasie krótkim arcymistrzem wszechświata ze względu na liczbe cytowań. Nawet jeżeli jego udział w projekcie sprowadzał się do napisania paru linijek kodu. Inna sprawa, że mogły to być linijki o kluczowym znaczeniu dla poprawnego funkcjonowania programu.
Jednak zgoda — obowiązujący system oceny osiągnięć na podstawie parametryzacji (punktozy) numerycznej (nie tylko o liczbę cytowań chodzi) jest chory (i coraz chorszy) i pewnie będzie musiał przejść gruntowną i bolesną kurację. Pewne kroki juz są czynione. Na przykład w szanujących się (i szanowanych) wydawnictwach wymaga się, aby publikacje wieloautorskie zawierały notę określającą procentowy wkład każdego ze współautorów oraz tego wkładu charakter. Chociaż i tu dopuszczalne są różne wytrychy w postaci rozciagliwych jak guma bungee formułeki: „wkład inspirujacy i nadzorujący”, itp.
No i tak poza tym, w środowisku funkcjonuje jeszcze tzw. „wieść gminna”, wg której raczej sie wie, że , na ten przykład, autor o nazwisku Einstein Albert raczej dobrym fizykiem był, mimo że w zasadzie opublikował raptem pięć znaczących artykułów ( na dodatek nie spełniających dzisiejszych formalnych kryteriów publikowalności.
PPS Przy ocenianiu publikacji naukowych i sposobów ich ewaluacji warto przódy sprawdzić do jakiej dziedziny one przynależą:te z humanities to inna bajka niż sciences w tym względzie. I też inaczej powino sie je oceniać.
@bois
25 kwietnia 2024
22:54
„Wyprzedziliście swoje czasy:) Włączając profesora. Gdyby jeszcze był smartfon pod ręką, to i z ort nie byłoby problemu…
Wtedy był aplikacja w formie książkowej pt. Słownik ortograficzny.
Książki to były aplikacje na nośniku zwanym papierem (dziś papier wraca jako nośnik w formie toreb do pakowania w markecie), sformatowane w prostokątne arkusze spięte najczęściej long side. Na każdej z dwóch pages takiego arkusza robiono zapis w różnych fontach przy pomocy procedury print. Wszystkie razem tworzyły one file, którą można było browse przy pomocy finger i eye.
” ATAK jest najlepszą formą OBRONY .”
To się nazywa „TRIUMF SAMOUKA”.
@bois
Sprawdź z jakiego poziomu startował PRL.
Jaki był poziom życia ludności polskiej w okresie zaborów. Większość ( w Galicji 74%, , Kongresówce 60%) utrzymywała się z rolnictwa . Wielkość gospodarstw rolnych należała do najmniejszych w Europie a analfabetami było 81% ludności Galicji.
Dodaj do tego straty poniesione w czasach dwóch wojen światowych. Nie będzie więc dużym błędem przyjąć, że w 1945 byliśmy pod tym względem nawet 100 lat do tyłu.
Czego oczekujesz od człowieka ” granatem oderwanego od pługa” , który do tej pory w ręce miał tylko sierp, widły i siekierę a teraz podstawiono przy maszynie napędzanej silnikiem elektrycznym.
Doceń skalę postępu.
@lela22
Porównaj z Hiszpanią, Grecją (tak, tak), Portugalią, Koreą (nie tą od Kima). Artykułów porównawczych są setki. Nawet nie masz pojęcia gdzie bylibyśmy, gdyby nie narzucony nam chory system gospodarczy.
@lele22
Dosyć okrutnie Pan zakpił z blogowiczów podając informację, że twierdzenie Pitagorasa usunięto z programu nauczania w SP. No ale @Płynna rzeczywistość akurat należy do tych, którym zależy na sprowadzeniu edukacji w Polsce już nie do parteru ale do głębokich piwnic.
@eche
Z mojej strony to oczywiście ironia, Z Twojej sądzę, że również. Przy całej miłości do papieru i książek, przyznaję jednak, że przy szybkim poszukiwaniu na przykład znaczenia jakiegoś słowa, sięgam po smartfon, a nie słownik Kopalińskiego. Szybciej i wygodniej (nawet tyłka nie trzeba podnosić).
Właśnie przeczytałem, że pomimo reformy, jeszcze przez dwa lata będą obowiązywały aktualne podręczniki.
@bois
26 kwietnia 2024
18:16
„Z mojej strony to oczywiście ironia, Z Twojej sądzę, że również. Przy całej miłości do papieru i książek, przyznaję jednak, że przy szybkim poszukiwaniu na przykład znaczenia jakiegoś słowa, sięgam po smartfon, a nie słownik” .
ditto
@Krzysztof Cywiński
Pamiętam, że starszy brat poprosił mnie o wytłumaczenie jego synowi funkcji trygonometrycznych więc zacząłem od twierdzenia Pitagorasa ale on nie wiedział o co chodzi. Zajrzałem do podręcznika a tam są one definiowane na bazie układu współrzędnych. Identyczne doświadczenie
w tym samym czasie miała żona w trakcie praktyki studenckiej. Dyrektor szkoły wysłał ją na zastępstwo za nieobecną matematyczkę. Też zaczęła od twierdzenia Pitagorasa i sytuacja identyczna. Użyła więc metody z podręcznika a potem spytała, która metoda im bardziej się podobała.
Ta pierwsza ! – odpowiedziały zgodnie.
Czy później je omawiano na matematyce tego nie wiem.
@echo
Smartfon to bardzo użyteczne NARZĘDZIE lecz by skutecznie z niego korzystać trzeba wiedzieć CO SZUKAĆ czyli wiedzieć, czego się nie wie.
Trzeba także potrafić ocenić wiarygodność źródła informacji, jego wagę jak i to, czy analizowane zjawisko jest skutkiem czy przyczyną.
@lela22
26 kwietnia 2024
20:12
„Smartfon to bardzo użyteczne NARZĘDZIE lecz by skutecznie z niego korzystać trzeba wiedzieć CO SZUKAĆ czyli wiedzieć, czego się nie wie.”
Zgadzam się i dlatego, jak nie wiem, czego nie wiem, to proszę smartfona, żeby mi powiedział, czego nie wiem.
@lela22
Podręczniki dla SP z tytułem „matematyka” to kilkanaście pozycji, ostatnio kilka. Większość powraca do twierdzenia Pitagorasa przy okazji wzoru na długość odcinka w układzie współrzędnych stąd powtórna prezentacja tego twierdzenia w układzie współrzędnych.
Czyli nic nie zmieniono!