Bunt w burdelu i inne wyuzdania
Opinia Olgi Tokarczuk, iż „literatura nie jest dla idiotów”, nieomal zbiegła się w czasie z wydaniem zbioru wierszy pt. „Bóg nie lubi głupców” Artura Krajewskiego. Książki nie da się kupić przez internet ani w realu w żadnej księgarni, więc naprawdę nie jest to poezja dla idiotów. Trzeba niezmiernie wysilić mózg, aby te wiersze zdobyć.
Autor jest wykładowcą warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, profesorem o wyglądzie – jak można przeczytać w krótkim biogramie na końcu zbioru – bandyty. Jako poeta puścił w obieg prowokacyjny zestaw wierszy, opieczętowany pełnym odrazy do wszelkiego kretyństwa tytułem, iż Stwórca nie przepada za głupcami. Każdą strofą Artur Krajewski usiłuje zranić wszystkich, którzy mają umysł zatruty banałami, którzy wykastrowali swoje zmysły z poczucia piękna, którzy niezdolni są do poznawania czegoś, co nie byłoby po prostu pierdołami. Taka poezja to śmiertelny cios dla prostactwa.
Żyjemy w intelektualnym burdelu. Gdy akurat czytałem frazę o „głupiokracji” (wiersz VIII), sąsiedzi zdecydowali się delektować piosenką Maty o tym, iż „Wszyscy mówią mi, że jestem pojexbxany”. Mata nieźle wyraża niedorzeczność naszych czasów, jego tekst trafia do kretynów, którzy kaleczenie języka biorą za walkę z systemem. Co jednak mają zrobić inni, którym nie wystarcza wbijanie noża w słowa ani przydeptywanie składni wulgaryzmami? Może oprócz machania ch…jem, co potrafi każdy intelektualny impotent, zrobilibyśmy – mówi swoimi strofami Krajewski, a nie Mata – coś naprawdę sensownego i mądrego?
Ilu autorów jeszcze zdecyduje się uderzyć pięścią w stół i powiedzieć temu gnojowisku w kulturze dość? Który pisarz odpuści sobie polowanie na łakomy kąsek sławy, jaką zapewnia schlebianie kretynom i głupkom? Przydałby się bunt artystów w intelektualnym burdelu, w jakim żyjemy. Potrzebujemy buntu, który byłby przewrotem, bronią literatury przeciwko wszelkiemu „pojexbxaniu”.
Olga Tokarczuk rzuciła na idiotów klątwę, parę niezłych zaklęć przeciwko głupcom dorzucił Artur Krajewski. To wciąż za mało, aby wyciągnąć nas z kulturowego upośledzenia. Czekamy na kolejnych artystów, którzy nie boją się powiedzieć czytelnikom, iż nie piszą – parafrazuję Krajewskiego – dla „zmętnionych umysłów”. Wzdęta wulgaryzmami zgraja nie ma czego szukać w tomiku „Bóg nie lubi głupców”. To poezja dla innych.
Info o promocji wierszy Artura Krajewskiego tutaj.
Komentarze
Najwyższa pora na bunt.
Potężny, masowy BUNT!
Moje odczucie – też buntownicze („żyjemy w intelektualnym burdelu”) – jest takie, że Olga Tokarczuk nie jest intelektualistką.
Trudno wyrazić własną opinię o niedostępnej poezji. Można tylko skonstatować, że mityczny Bóg przefiltrowany przez rozedrgane ego znakomicie się sprzedaje. I o to chodzi?
🙂
Oprócz tytułu, nic nie wiem o poecie. A owa konstatacja budzi pewną nadzieję, chociaż kluczową w tym przypadku będzie wiedza, jak definiuje poeta „głupców” i gdzie sytuuje ową zbiorowość głupców?
Kim oni są?
Nie będzie zbytnio odkrywcza teza, że kim innym jest głupiec dla prof. Hartmana, dla Dariusza Chętkowskiego, dla Izydora Dankena, czy też dla Róży.
A jeżeli uwzględnimy trudność w odpowiedzi na pytanie: Kto jest głupcem dla… głupca?… to już prawie obłęd.
No i należy pamiętać o Erazmie z Rotterdamu.
„Erazm z Rotterdamu ukazuje głupotę jako źródło wszelkiej ludzkiej szczęśliwości. Zestawia ją z mądrością, która doprowadza człowieka do cierpienia i przedwczesnej śmierci.”
Te dwa powyższe zdania za Wikipedii.
@Jagoda
Zamierzasz buntowac sie przeciwko „Mierzwie”? Myslalam, ze ja lubisz, tak energicznie bronilas jej przede mna:)))))
Do Gospodarza, publikacja niekonieczna: jeśli naprawdę Pan tak lubi radosną tfurczość @sambakuku (pod wszelkim nickiem) to on(a) właśnie się wywnętrza na Blogu Szalonych Naukowców, bo tam wchodzi w czasie rzeczywistym wszystko jak leci. Nalot moderatora mniej więcej raz w tygodniu – i wtedy wszystko znika, zatem warto się pospieszyć. Albo kopiować sobie jak leci, jak i ja to czynię.
Ale cyt, właśnie doszlusował tu wyposzczony @srututu. On jest w stanie wyprodukować setki różnistych przemyśleń dziennie, zatem wszystko przed nami na blogu, tym blogu.
Kto jest głupcem dla głupca?
Racjonalizując zależność z tego pytania, to chyba ktoś mądry.
Ale jeżeli głupi jest głupi i prawdopodobnie się mylił, to może jednak ten ktoś nie jest wcale taki mądry…
czyli, głupcem dla głupca jest ktoś głupi…
…ale jeżeli głupi jest w błędzie…
Jeżeli żyjemy w czasach buntu, czyli rewolucji i każda rewolucja ma swoje służby porządkowe, to może właścicielka wiadomego nicku jest oddelegowana na odcinek blogów, żeby czuwać nad czystością rewolucyjnych praktyk?
Kto wie, może nawet stoi na czele resortu, którego zadaniem jest tropić wszelkie odchylenia od rewolucyjnych dogmatów?
Ale mam nadzieję, że rewolucja nie jest jeszcze w tak dynamicznej fazie i Pani puściła jedynie rewolucyjnego bączka.
Nie wiem, czy to najlepszy moment, ale jeżeli mam być konsekwentny…
Ten wiersz to jeden z tych…
„Konali obok siebie”
– Tu obok na łóżku leży pani mąż.
– Tu obok leży pana żona
Konali obok siebie
każdy zakutany z głową w swoje cierpienie,
nie patrzyli na siebie.
Mocowali się ze śmiercią,
ściekał pot, zgrzytały zęby.
O świcie
Mąż spojrzał w okno.
– Czy dożyję dnia – zapytał.
Umarli na łóżkach obok
nie spojrzeli na siebie.
Głupcem jest ten kto pali książki, a niektórzy chcieliby spalić podręcznik prof. Roszkowskiego i to bez czytania. Nie pamiętają, że hiszpańskiej Inkwizycji zdarzało się palić książki.
Mr.
Jak się mauro odezwie to odrazu czuć PiSuarem
Mniejsza o tego kryptowierszokletę, bo i jak tego szukać?
Ale przeczytał Gospodarz te całe Księgi Jakubowe, uczciwie, od deski do deki?
I o tym jak ta Jente (czy jak jej tam) dyndając pod sufitem coś tam roiła?
I opisy przyrody (w szerszym sensie, bo luzie to też przyroda), jak u Orzeszkowej, strona po stronie?
…ja przeczytałem.
Ale ja jestem patologiem, i zarabiam na życie dyssekcjami.
Potem śnią mi się koszmary.
@Mauro Rossi 20 SIERPNIA 2022 18:44
Wypocin pana Roszkowskiego ogień nie strawi – za dużo w nich wody.
Chociaż jeśli zimą suwerenowi zabraknie chrustu to chyba będą próbowali.
Jeszcze o idiotach, głupcach i innych kretynach. Wiem, że problem istnieje, ale nie jest tak łatwy do opisania i zdefiniowania.
Przede wszystkim zawsze były elity, w tym kulturalne, a obok nich masy, którym dzisiaj przydaje miano idiotów, kretynów, głupków.
Taka jest struktura społeczna chyba wszystkich społeczeństw.
Przy czym ten podział z reguły tworzony jest przez tych lepszych i to oni określają standardy według których dokonuje się taki podział.
Dlaczego intelekt, a nie na przykład wrażliwość?
Dobrze, jeżeli jest to podział funkcjonujący bez dodatkowych ozdobników, czyli pokazywania swoich przewag, bo nie zawsze są one efektem czyichś osobistych zasług.
Nie każde dziecko może być mieszkańcem Warszawy, czy Trójmiasta, nie każdy może wychowywać się w normalnej rodzinie, nie każdego stać na korepetycje i tego typu edukacyjne plomby, nie każdego rodzic jest wziętym lekarzem, czy prezesem spółki oczyszczania miasta.
I te powyższe fakty z reguły sprawiają, że szanse w dorosłej rywalizacji są żadne, bo zostaje się bez szans już w blokach startowych.
Nie jest tak zawsze, ale często, a nawet bardzo często.
Ostatnio w książce, której lektura posłużyła mi za inspirację kilku komentarzy na blogu szalonych naukowców natknąłem się na termin „rasizm kulturowy”, gdzie miejsce dotychczasowych (wiadomo jakich ) stygmatyzowanych, zajęli mieszkańcy wiosek i miasteczek, biedniejsi od tych z miast i aglomeracji, słabiej wykształceni, czasami wręcz upośledzeni umysłowo.
Tylko jest problem, oni są tacy nie ze swojej winy.
Po prostu tak im wypadło. Niestety, nigdy nie pokochają poezji Słowackiego i wystudiowanych powieści Olgi Tokarczuk.
I nazywanie ich tylko z tego powodu, że tego nie potrafią idiotami i głupkami jest chyba średnio udanym posunięciem.
Czyli dobrze, że ktoś to widzi, ale boję się, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i przy okazji nie oberwali Bogu ducha winni ludzie.
Rzeczywiście pisałem trochę na ten temat (rasizm kulturowy, kultura upokarzania) na blogu szalonych naukowców:
https://naukowy.blog.polityka.pl/2022/08/18/archie-komentarz/#comment-218562
Od
20 sierpnia 2022
9:43
… i w dól.
A było to tak. Ktoś w recenzji podręcznika Roszkowskiego wykpił jego tłumaczenie nazwy zespołu Judas Priest jako Judasz Ksiądz. Okazuje się, że Judas Priest to jeden z bohaterów piosenki Literackiego Noblisty. Judas Priest nazwisko miał niezwyczajne, rulony banknotów, władzę i wielki dom. Zupełnie jak Jan, Paweł lub Przemysław. Drugi to Frankie Lee, człowiek o banalnym nazwisku, całkiem jak, powiedzmy, Kowalski, Nowak albo Roszkowski. Najlepsi przyjaciele. Więc gdy pewnego dnia Frankie poczuł, że chce zostać emerytowanym zbawcą narodu, Judas wyciągnął rulon zleceń i rzekł: bierz, ile chcesz, moja strata będzie twoim zyskiem. Oryginalny Frankie mógł być artystą – malarzem, poetą lub piosenkarzem z harmonijką ustną – ale nasz będzie naukowcem. Tu i tam pracują te same fragmenty materii szarej, na których kowal klepie biedę. Wahał się nasz Frankie, znaczy Wojtek, ale w końcu dał się skusić, wszedł do domu Judasa, znaczy, swojego przyjaciela Przema. 24 okna, z każdego macha doń piękna dziewczyna. Wojtek wbiega na schody, rozemocjonowany toczy pianę z ust, a gdy zegar wybija północ, rusza na łowy. 16 dni i nocy, 16 rozdziałów i 16 sekcji w Wikipedii, aż z odwodnienia wyzionął ducha. Morał, poeta pisze, z tego taki, że nie dla psa kiełbasa, nie każdy może żyć jak Judas Priest. Inny ktoś powie jednak, że napisałem dokładnie na temat zadany przez Gospodarza, tyle tylko, że o ile Poeta, może i sam Frankie Lee, był wówczas młodym kozakiem, który zdążył w sobie rozkochać i porzucić śliczną Joan Baez, to nasz Wojtek przypomina raczej zombi, więc analogia jak kulą w płot.
Kalina
20 SIERPNIA 2022
16:42
😯 😯 😯
Jacku, o której książce (?) Tokarczuk wyraził tak miażdżącą opinię Lem i czy Pan ją podziela?
@Izydor Danken
Pogarda i obrażanie tych ciemnych, niewykształconych idiotów bierze się z niepewności co do własnej elitarności i konieczności tej niepewności zagłuszenia.
Wlasnie wrocilam z kolejnego letniego koncertu Jazz na Starowce (warszawskiej). To juz 28 taki festiwal. W roku pier
Przepraszam, smartfon nieproszony posyla posty.
…w roku pierwszym audytorium bylo, powiedzmy, w sile wieku i nieco starsze. Dzis to wszystko dziadersy, zadnej mlodziezy. Tak wiec popatrzylam sobie, kto jest zainteresowany kultura. Podobnie na seansach niedzielnych w kinie „Muranow” swietnych filmow o sztuce. Same dziadki i babcie
niunia5
20 SIERPNIA 2022
20:10
„Jak się mauro odezwie to odrazu czuć PiSuarem”.
Na twoją elegancję zawsze można liczyć.
Płynna rzeczywistość
20 SIERPNIA 2022
20:30
„ … może i sam Frankie Lee, był wówczas młodym kozakiem, który zdążył w sobie rozkochać i porzucić śliczną Joan Baez”.
Rzeczywistość płynie, bo jest płynna. Niżej pod linkiem 80-letnia Joan Baez, już rzadziej koncertuje w Hanoi. https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/c/c4/Joan_Baez_at_the_The_Egg_%28Albany%2C_NY%29%2C_March_2016.jpg
Myslal, ze na szerokie wody wyplynal.
Po kilku skretach trawki.
Lecz gdy sie ocknal ze snu konopnego.
Wciaz tkwil na brzegu sadzawki.
@Izydor D.
Konali obok siebie…
Ah ten wierszyk I.D.
Karolek Bukowski, mój ulubiony poeta się kłania w znacznie lepszym wydaniu. „Hell is a lonely place”, które pozwoliłem sobie przełożyć na lekko skorodowany j. ojczysty.
W piekle nie szukaj towarzystwa.
On miał 65 lat i raka jamy ustnej,
ona 66 i Alzheimera.
Operacje, naświetlania, ze zmianami degeneracyjnymi żuchwy,
którą trzeba było stabilizacjować drutami.
Codziennie przewijał swoją żonę zmieniając jej lateksową pieluchę.
Nie mogąc prowadzić ze względu na swój stan zdrowia,
brał taksówkę do szpitala.
Mówił na tyle niewyraźnie, że podawał taksówkarzowi spisany na kartce adres szpitala.
Podczas ostatniej konsultacji powiedziano mu,
że musi się nosić z perspektywą dodatkowych operacji z
dalszymi ubytkami części policzka i języka.
Po powrocie do domu zmienił żonie pieluchę, wstawił mrożony obiad na gaz i
obejrzał wieczorne wiadomości.
Potem poszedł do sypialni skąd wziąl pistolet.
Przyłożył lufę do jej skroni i nacisnął na spust.
Upadła na lewą stronę.
Spędził chwilę siedząc na kanapie, a następnie
przyłożył sobie pistolet do ust i strzelił.
Odgłos wystrzałow nie zbudził sąsiadów.
Alarm wywołał dopiero dym z palącego się na kuchi obiadu.
Ktoś wyważył drzwi, ogarnął wszystko wzrokiem.
Przyjechała policja przeprowadzając rutynowe dochodzenie.
Znaleziono kilka szpargałów.
Zamknięte konto bankowe i bloczek czekowy na $1.16c.
Samobójstwo – napisali w orzeczeniu.
W ciągu trzech tygodni pojawili się nowi najemcy.
Technik komputerowy Ross
i jego żona Anatana , studentka szkoły baletowej.
Oboje sprawiali wrażenie jednej z wielu obiecujących życiowo par.
https://www.youtube.com/watch?v=dwFNS-sNPEk
Każdy wie, że kogo panbóg nie lubi, temu rozum odbiera, więc jeśli panbóg nie lubi głupców, to czy to są ci sami głupcy których już wcześniej nie lubił, czy jacyś inni głupcy? To ważna kwestia, teologiczna niemalże.
Poza tym, nie dziwi mnie pojawienie się tej tematyki, bo bezmiar głupoty nas wszystkich zaszokował. Tego się już nie da objąć rozumem.
Poezja w XXI w ? To taki sam lamus jak książki !! Coraz mniej się czyta , a poezji już tylko garść i to margines . Gównomedia zdominiwały wszystko :/
A jeśli intelektualna ryba psuje się od głowy? Od słabszej średniej jakości twórczości laureatów literackich nagród Nobla w 2000-2022 niż w 1900-1922, niż w 1960-1982…
Wielki Czesław Miłosz…
Ilu wybitnych myślicieli wśród laureatów tego wieku, wieku 21?
Róża – Jacek: 1-0. Co nie dziwi, zważywszy, że chłopcy rozwijają się do trzeciego roku życia, a później już tylko rosną. Już teraz większość absolwentów szkół wyższych to absolwentki. A jeszcze 150 lat temu poważni mężowie dyskutowali, czy w ogóle jest sens otwierać uczelnie wyższe dla kobiet, skoro one i tak koniec końców myślą emocjami, czyli nie myślą. 50 lat później podobne dyskusje dotyczyły Afroamerykanów, wówczas zwanych – w tłumaczeniu – Czarnuchami. Konserwatysta Roszkowski idzie nad Wisłę z kijem i konsekwentnie pisze nim o Murzynach oraz ustawia obok siebie neomarksizm, feminizm, Black Lives Matters i „ideologię LGBT+”.
Ten cytat pokazuje się głównie po prawej stronie internetu, np. w niezalezna.pl. Tam, gdzie chyba dotąd można przeczytać o zamachu smoleńskim, a nie zdziwiłoby mnie, gdyby obok były artykuły o leczeniu raka witaminą D czy o zyskach, jakie BigFarma czerpie ze szczepionek.
Gdyby te słowa wypowiedział Błaszczak, Kuchciński lub nawet Rymkiewicz, efekt byłby inny. Bo potrzebne jest dwójmyślenie, oni jednak podświadomie wiedzą, że prawdziwe elity stoją po drugiej stronie („tam, gdzie stało ZOMO”). Ten sam Lem dwa artykuły dalej może być zdrajcą, TW, lewakiem lub komunistą. Tu zaś służy jako pałka na „skrajną feministkę”, której należy odsyłać jej w nieświadomości kupione książki.
Tylko Putina nie można krytykować. Cóż dziwnego w tym, że Lem skrytykował dzieło początkującej pisarki? Może ono naprawdę jest słabe? A może to Lem się mylił? Jak Lem – pisarz, filozof, a więc i psycholog, może się mylić? Ale przecież to Tokarczuk skończyła studia na kierunku psychologia. A może Tokarczuk już wtedy była feministką, a Lem – mizoginem i o to poszło? Jeżeli Lem nie poparł swojej tezy argumentami, jest ona zasadniczo jałowa, a interesować może raczej specjalistów głównie ze względu na wagę nazwiska jej autora. Jeśli poparł, a media je pominęły, jak świadczy to o intencjach (i/lub warsztacie) tych mediów?
Z recenzji wiem, że Tokarczuk w Empuzjonie ośmiesza wiele wybitnych postaci światowej literatury, w tym Tomasza Manna i Conrada. Czy z tego wynika, że mamy przestać ich czytać, czy może tylko — że teraz możemy odczytywać ich dzieła nieco inaczej, prawdopodobnie — pełniej?
Jeśli więc Lem krytykuje Tokarczuk, to jest to powód do powtórnego sięgnięcia po ich dzieła. Chyba że dwa mnoży się przez zero, wówczas i tak wyjdzie zero.
1964r. – nagrodę Nobla otrzymuje i odmawia jej przyjęcia Sartre…
Prof. Umberto Ecco, myśliciel i jakoby wieloletni pewniak do literackiej NN… nigdy jej nie otrzymał…
@Izydor
Izydorze Gospodarz tak pięknie Panu napisał, że aż się wzruszyłam. Bardzo lubię Pana opowieść o ratowaniu małego bocianka. A najwyższy level głupoty, to wg mnie mściwość.
Nasedesie przygotowuje tomik „Magiel w burdelu” i wysłała fragment prof. Chętkowskiemu…
Redaktor Dariusz Chętkowski.
Czy mogę prosić – co najmniej – umieszczenie tego komentarza jako pierwszego.
Nie wiem dlaczego, cały komentarz podzieliłem. I jako pierwszy, puściłem ten który miał drugi.
Róża.
Dzięki za miłe słowo. Dziękuje (niestety, wyleciało mi jakoś z głowy) również Gospodarzowi za to, że lubi to co piszę, i za to, że spowodował Twoje wzruszenie.
Bo wzruszenie akurat w ten sposób wywołane to nie taka straszna rzecz.
A jeżeli chodzi o bociany, to chyba są to już ich ostatnie dni.
Parę kilometrów od mojej wsi, widziałem kilka dni ich sejmik. Sejmikują
I kto wie, może nawet już… Jeszcze rano widziałem jednego w gnieździe, ale w chwili kiedy to piszę, widzę przez okno, że gniazdo jest puste. Czyli, albo mogą być na łąkach, albo…żegnajcie boćki na rok…
.@Dariusz Chętkowski
Niech to będzie ta druga część.
W tym roku miałem z nimi (bocianami) sympatyczny epizodzik.
Jadę ciągnikiem po polu ( kosiłem jakieś chwasty. )Wiem, że odgłos jadącego traktora działa na bociany i myślałem, że może moje dwa będą chodziły dostojnie po polu, ale koszę, koszę i liczę. Dwa… za parę minut cztery… za kilka następnych sześć, osiem… W pewnym momencie doliczył się dziesięciu. Zleciały się chyba z całej wsi.
Widok naprawdę sympatyczny. Gdybym był Chełmońskim może bym je namalował?
Jeżeli chodzi o ptaki to na jesieni mam co jakiś czas niezłą gratkę. Nie wiem, czy to przypadek, czy mają na „moim niebie” swój korytarz, ale dosyć często widzę (widzimy) przelatujące klucze żurawi. Sam widok mocny, ale jeżeli jeszcze dojdzie ten ich jedyny w swoim rodzaju odgłos. Czasami nawet nie wiem że lecą, bo nic nie widać, ale słychać je. Są, lecą na d sąsiednią wioską. I rzeczywiście po minucie, a czasami dwóch widać. Są . Lecą żurawie.
Swoją drogą, jeden z moich ulubionych filmów nosi taki właśnie tytuł.
Nic do tej pory nie pisałem, bo byłem w … zaświatach.
Poważnie. A zresztą, gdzie ja dzisiaj nie byłem, co ja dzisiaj nie robiłem. Nawet stałem na baczność…podczas śpiewania hymnu.
@Płynna rzeczywistość, @Róża, @Jacek NH
Kiedyś w przypływie ciekawości nabyłam cegłę – tom listów Lema do Mrożka i vice versa. Mrożek wtedy mieszkał we Włoszech i miał dostęp do zachodniego rynku, a Lem prosił go o różne drobiazgi, których w Polsce w żaden sposób nie mógł uświadczyć. Banalne to, ale przecież samo życie! Wymieniali też uwagi na temat kultury i okolic.
Otóż. Lem został zaszczycony prośbą o opinię o jakiejś jeszcze niepublikowanej sztuce Mrożka. Jego opinia była bardzo negatywna. Jednak ten utwór został wysoko oceniony przez krytyków, a Lem się nawet nieco sumitował, że on w zasadzie wcale nie musi mieć racji.
Wniosek: surowa ocena Lema nie musi świadczyć o braku zalet literackich.
Zastrzegam się, że nie pamiętam o co dokładnie chodziło, a książka poszła… tam gdzie kończą niechciane książki. Jednak Lem nie był krytykiem literackim, a prorokiem – też jednak niekoniecznie.
Często, a może nawet zawsze, ogladąjąc powstańcze zdjęcia, albo zdjęcia tych, którzy walczyli i w większości zginęli, a są to zdjęcia z cywila ( zdjęcia maturalne, zdjęcia okolicznościowe, czy po prostu zdjęcia), widzimy młodych przystojnych, pełnych wigoru, uśmiechniętych i ..uśmiechnięte… mających ochotę brać życie garściami i jeżeli mamy wyobrażenie „statystycznego powstańca” to jest to właśnie ten obraz. Piękni, młodzi, szaleni.
Ale powstanie, powstańcy, ci którzy ponieśli śmierć w trakcie tych 63 dni, to nie tylko oni, to nie tylko one. Były także ofiary, których wizerunki prawdopodobnie nie trafiły do ilustrowanych zdjęciami książek o powstaniu
I o nich jest ten wiersz, bo One też były bohaterkami.
One, czyli:
„Dwie garbuski”.
– Ja nie mogę umrzeć, proszę pani,
bo co zrobi beze mnie moja siostra.
Ona ma garb, leży pod oknem
– Ja nie mogę umrzeć, proszę pani,
bo co zrobi beze mnie moja siostra.
Ona ma garb, leży koło drzwi.
Każda umarła
od rany swojej siostry
śmiercią swojej siostry garbuski.
W jednym z komentarzy pisałem jaki to piękny dzień dzisiaj miałem.
Piękny i wyjątkowy… z akcentem mimo wszytko na jego niecodzienność.
Cel wyprawy ściana wschodnia. Na tyle wschodnia, że w pewnym momencie graniczny Bug miałem dwadzieścia metrów od drogi, czyli kilkadziesiąt metrów ode mnie rozciągało się księstwo Aleksandra ( Bug w tym momencie był rzeką graniczną z Białorusią), zegar w telefonie przestawiono bez mojej wiedzy o godzinę, a próba odbycia rozmowy zakończyła się niepowodzeniem, a przyczynę, aksamitnym głosem w języku Gogola oznajmiła mi jakaś cudzoziemka.
Taki był cel.
Ale zanim dotarłem do celu, znalazłem się w miejscu…chociaż nie wiem, czy nasze (pojęcia Ziemian) pojęcia są tam aktualne?
Gdzie zatem byłem?
W krainie gdzie Sławatycze, Siemiatycze, ale też… na samą myśl, że muszę wypowiedzieć to słowo, robi mi się gorąco.
No dobrze. Tego nie da się ukryć. Byłem w Zaświatyczach. Naprawdę!
Zaświatycze, Zaświaty, inny wymiar, transcendent, czyli to, co dla religijnych jest istotą ich wiary, a dla ateistów, wolnomyślicieli, czy innych agnostyków jest jednym, wielkim koszmarem.
Oczywiście, różne są przyczyny owych przypadłości. Preferencje poznawcze, usposobienie, estetyczne wybory, problemy z wyobraźnią, ale chyba tak naprawdę to strach.
Strach, bo co to będzie jak uwierzę w to wszystko? Wierzy się, że życie ma się jedno. Jest niby jakieś niebo, piekło , czy nawet czyściec, ale to jedna, wielka niewiadoma. Niby ma być ten raj, ale to wszystko może być patykiem na wodzie pisane, albo jeszcze gorzej. Tam może być jak w Korei Demograficzno-Ludowej. Jest jak jest. Jestem ateistą i żadnych totolotków nie potrzebuje. Jak chcą, to niech sobie wierzą, ale ja twardo stąpam po ziemi Zresztą, nie wierzyłem dotąd, to nawet jak teraz uwierzę, to może być już za późno. Ale to ryzyko. A jak wdepnę w g…
I dla tych wszystkich mam wspaniałą wieść. I nie jest to wieść z drugiej, czy trzeciej ręki.
Ja tam po prostu byłem. Byłem w Żaświatyczach. Oczywiście nie jest to raj islamski. Żadnych kasyn, agencji towarzyskich, czy innych tego typu rozrywek. Nie ma tam nawet kolektury lotto. Ale ogólnie jest nieźle. Wszędzie zielono, Bug niedaleko, czyli będzie co pić, powietrze czyste, dzisiaj nawet słońce czasami świeciło, ludzie spokojni, zrównoważeni, może nie widać w ich oczach błysku intelektu, ale na moje wyczucie tam da się żyć. Oczywiście zależy kto co lubi? Jeden lubi zupę ogórkową, inny pomidorową i każdemu nie dogodzi, ale ja na przykład w takich Zaświatyczach mógłbym zostać już nawet teraz.
Ale niestety, nie miałem ze sobą laptopa i wróciłem chwilowo na stare śmieci.
60+
20 SIERPNIA 2022
22:59
„Eee tam, inkwizycja to wieki temu była a poza tym to same kłamstwa na jej temat”.
Nie lekceważ hiszpańskiej Inkwizycji i jej okrucieństwa. Chyba nie wiesz, że ona karała także księży. Ksiądz, który żądał od kobiet czynności seksualnych w zamian za wybaczenie grzechów w konfesjonale (w Hiszpanii był taki proceder) mógł mieć pewność, że w razie dośc prawdopdodbnej wpadki Inkwizycja pośle go na tortury, które fachowo przeprowadzi władza świecka. Samo doniesienie pokrzywdzonej to za mało, jeszcze sprawca powinien się przyznać. A wówczas nie było litości i wyroku w formie łagodnej pokuty. Hiszpańska Inkwizycja najwyraźniej była prekursorem akcji #MeToo. A książki, które Inkwizycja paliła to niespodziewany efekt wynalezienia druku. Wszyscy wiedzą, że na samym początku przede wszystkim drukowano Biblię, jednak drukarze szybko zorientowali się co przynosi prawdziwy dochód, czyli co ludzie lubią czytać najbardziej? No, pornografię dosyć lubią. I właśnie takie książki paliła Inkwizycja.
satrustequi
21 SIERPNIA 2022
14:58
„Prof. Umberto Ecco, myśliciel i jakoby wieloletni pewniak do literackiej NN… nigdy jej nie otrzymał …”.
Chociaż miał poglądy lewicowe, ale umiarkowane. Może to zaważyło, że był wybitnym znawcą średniowiecza i dlatego nie miał do niego negatywnego stosunku, czyli nie nienawidził przedmiotu swych badań. Komitet Noblowski nie mógł dopuścić do weryfikacji stereotypowych opinii o średniowieczu, które powinno pozostać ciemne na wieki. Tak jest noblowska racja stanu. 🙂
Płynna rzeczywistość
21 SIERPNIA 2022
14:16
„Konserwatysta Roszkowski idzie nad Wisłę z kijem i konsekwentnie pisze nim o Murzynach oraz ustawia obok siebie neomarksizm, feminizm, Black Lives Matters i „ideologię LGBT+”.
Jesteś apostołem postępu, ale raczej bezrefleksyjnym, nie dostrzegasz rzeczy oczywistych. Wszystko co wymieniłeś wyrasta z lewicowego pnia, a konkretnie Nowej Lewicy lat 60. Feminizm jest wprawdzie znacznie starszy, ale przed latami 60. był dość poczciwy, a nawet miał pewne zalety. Nie jest oczywiście tak prosto, nie każdy działacz gejowski czy BLM urodził pół wieku temu, ale istnieje przecież jak sztafeta pokoleń, także na uniwersytetach. Prosta replikacja kadry naukowej daje taki efekt, że wszystkie wydziały humanistyczne na zachodnich uniwersytetach od dawna zainfekowane są ideologią, którą z grubsza mozna okreśłic jako neomarksizm. Chodzi w gruncie o to samo do czego zmierzał marksizm, ale ma robione sprytniej i mniej brutalnymi metodami; tak to wymyślił jeszcze przed wojną siedząc w więzieniu włoski komunista Antonio Gramsci.
„ .. .prawdziwe elity stoją po drugiej stronie („tam, gdzie stało ZOMO”)”.
„Prawdziwe elity” w III RP były po stronie Kiszczaka (kto go nazwal „człowiekiem honoru” pewnie wiesz), a generał faktycznie w latach 80. był najwyższym zwierzchnikiem ZOMO. Egzegeza słów Kaczyńskiego czasem wymaga znajomości historii najnowszej.
„ A może Tokarczuk już wtedy była feministką, a Lem – mizoginem i o to poszło”.
Opozycja feminizm ― mizoginizm brzmi cokolwiek nieorzecznie.
„Z recenzji wiem, że Tokarczuk w Empuzjonie ośmiesza wiele wybitnych postaci światowej literatury, w tym Tomasza Manna i Conrada. Czy z tego wynika, że mamy przestać ich czytać, czy może tylko — że teraz możemy odczytywać ich dzieła nieco inaczej, prawdopodobnie — pełniej”?
Gdyby istotnie pełniej oznaczałoby to , że „Czarodziejska Góra” poprzez lekturę Tokarczuk zyskiwałaby jakąś wartość dodaną, a to teza odrobinę na wyrost. Tak, odrobinę. 🙂
Czytamy podręcznik do HiT. Lekcja 1: fakty i „fejki” Roszkowskiego
https://oko.press/czytamy-podrecznik-do-hit-lekcja-1-fakty-i-fejki-roszkowskiego/
Jeśli podkast pod powyższym linkiem nie działa, to można zajrzeć np. tu:
https://podcasts.apple.com/pl/podcast/powi%C4%99kszenie/id1500730363
To jest wiwisekcja HiT-u i współczesnego polskiego konserwatyzmu w wykonaniu prof. Leszczyńskiego. Tak jak się spodziewałem, rzeczy, które w tym podręczniku budzą zdumienie, wesołość lub złość, jest średnio kilka na stronę. Z ciekawszych tematów: rasizm, antysemityzm, upadek Zachodu lewackiego, najwyższość Zachodu katolickiego, Kościół, opozycja antykomunistyczna, PRL – i tak dalej, i tak dalej. Na każdej stronie zamiast rzetelnej wiedzy – infantylny strumień świadomości zatwardziałego i intelektualnie zdziadziałego konserwatysty na imieninach u cioci.
Mauro Rossi
He, he, jajcarz. Całe współczesne zło zaczęło się we Francji w latach 60. ub. w. – ta myśl nieźle koresponduje z tą Roszkowskiego o niemieckiej chadecji, która była dobra, ale do lat 80. ub. w. Może wtedy Roszkowski jeździł tam zbierać truskawki i mu się spodobało? Chociaż przyznaję, że Pańska opinia to i tak postęp, gdyż klasyczne rozumowanie polskiej prawicy winę za upadek Zachodu upatruje w Rewolucji Francuskiej, Oświeceniu, Żydach, (np. Spinozie, jeśli prawicowy myśliciel oczytany) i bolszewikach (też Żydach). A skąd się wzięła ta Nowa Lewica i dlaczego jej koncepcje (prawdę mówiąc, nawet nie wiem jakie, np. prawa wyborcze dla kobiet czy 8-godzinny dzień pracy znane były w Polsce już w latach 20. ub. wieku) ktoś zechciał wziąć na poważnie i wcielić w życie? Znaczy się, podglebie było gotowe, prawda? Czy też kapłani Nowwej Lewicy wyszli na ulice z karabinami i zmusili ludzi, żeby robili TO na ulicy (to aluzja do Roszkowskiego obrzydzeniem Johnem Lennonem). I nie było wojny, a nawet co najmniej trzech, apartheidu, dekolonizacji, rasizmu, napływu „niebiałych” do Europy, postępu medycyny, wyrugowania analfabetyzmu, urbanizacji, zmian demograficznych w byłych koloniach – i tak dalej i tak dalej.
I – na koniec – nie jestem apostołem postępu. Ja tylko konstatuję, że świat wokół nas zmienia się w tempie, którego nie znały chyba żadne poprzednie pokolenia, z dokładnością do zmian wywołanych wojnami. Tylko i wyłącznie z tego powodu konserwatyzm to ślepa droga, na końcu której jest tylko płacz i zgrzytanie zębami strucia, który schował głowę w piasek, a w tym czasie wszyscy wokół kopią go w zadek. Nie mówię, że każdy postęp jest dobry. Mówię, że zmiana w strukturach społecznych, w jakich żyjemy, jest zjawiskiem nieodzownym. Albo sami będziemy te zmiany inicjować i kontrolować, albo zrobią to za nas inni, może Amerykanie, może Rosjanie, może Chińczycy, może Saudowie. Tertium non datur.
„Książki nie da się kupić przez internet ani w realu w żadnej księgarni, więc naprawdę nie jest to poezja dla idiotów.” To jest dosyc idiotyczne stwierdzenia. Jesli sie nie da kupic (w kapitalistycznym systemie), to znaczy, ze towar jest „niechodliwy”. Powiedzenie, ze „poezja” nie jest dla idiotow, wymaga definicji poezji i idioty. Czy autor uwaza sie za idiote, czy tez za nie-idiote. Jesli to drugie, to jaki jest tego dowod? Czy „poezja” tego osobnika, ktory jest wymieniony w tym artykule jest poezja? A jesli tak, to w jakim sensie?
Nie wiem kto to jest „Mata”. Ale stwierdzenie, ze „Wszyscy mówią mi, że jestem pojexbxany. Mata nieźle wyraża niedorzeczność naszych czasów,” nie ma najmniejszego sensu. Co to za idiotyczne wyraz „pojexbxany”! Czy juz zaprzestalismy uzywac prawidlowego jezyka polskiego? Jesli ktos kaleczy jezyk, to albo jego poziom wyksztalcenia jest bardzo niski, albo nie znosi Polski.
„Najpierw nie reagujesz na ludzi z bronią, a potem na bomby pod oknem”, mówi pisarz Serhij Żadan „o groźnym przyzwyczajeniu”.
Tak samo z narastającym kryzysem intelektualnymi ludzkości i z kryzysem klimatycznym. Wielcy myśliciele potrafią przenikliwie o tym…
@Mauro Rossi
21 SIERPNIA 2022
22:09
Byłabym zobowiazana, gdyby Pan – nie czytajac „Empuzjonu” – nie deprecjonował Olgi Tokarczuk, a przy okazji nie twierdził fałszywie, ze osmiesza ona Manna i Conrada. „Empuzjon” w moim przekonaniu nie jest najwybitniejsza pozycja pani Olgi, a punkt wyjścia nawiazujacy do „Czarodziejskiej Góry” przypadkowy i nieco uwłaczajacy jednej z najwybitniejszych powiesci XX wieku. No i ośmiesza nieco Autorka skrzywdzone przez mężczyzn kobiety każąc im grasowac w charakterze upiorów. Mizoandryzm nie jest dobra recepta na mizoginizm. Nie ma tam jednak absolutnie osmieszania wybitnych postaci XX wieku. Poza oczywiscie mizoginistycznymi cytatami z ich własnych wypowiedzi.
Wydaje mi się, że w przypadku Olgi Tokarczuk i blogowych polemik związanych z jej Noblem (słuszny, czy niesłuszny) jeszcze raz muszę przytoczyć wyłowiony chyba z biografii Nałkowskiej, a pochodzący z jakiejś recenzji z Granicy, fragment autorstwa Gombrowicza.
„Ale bo ja w gruncie rzeczy nie cierpiałem takich Europejczyków jak Nałkowska przyswajających sobie savoir-vivre Europy, a uchylających się od istotnej konfrontacji z Zachodem. Była to w moim pojęciu imitacja Europy, nie zaś rzetelna z nią styczność. Gdyby Nałkowska była silniej, boleśniej związana z rzeczywistością polską…Gdyby poszła śladami Szopena, który zdobył Europę swoją polskością, czyli swoją osobistą, autentyczną rzeczywistością…ale ona czuła się bliższa Szymanowskiemu, który – choć tak utalentowany – nigdy nie zdołał dotrzeć do swojej rzeczywistości osobistej, więc i narodowej…wyzyskiwał ją estetycznie, ale nie zdobywał duchowo. Była więc Nałkowska bardziej ambasadorem Europy w Polsce, niż przedstawicielem Polski w Europie, a to według mnie nie była najlepsza metoda żeby przeobrazić się w rzetelnego Europejczyka.”
I uwzględniając koloryt obu epok i inne ich przypadłości, to chyba Tokarczuk jest taką właśnie Nałkowską. Sprawną, może bardzo sprawną rzemieślniczką, ale nie ma w jej pisarstwie, tego czegoś, co sprawia, że czujemy, że ten ktoś jest kim więcej. Na przykład mistrzem. Za bardzo u niej to wszystko wymuskane, jednolite, bez wyrazu, pisane trochę pod literacki szablon, nawet pod Nagrodę. Niekoniecznie Nobla.
Z zachowaniem proporcji, pisarstwo Tokarczuk to trochę takie szkolne wypracowanie pisane pod nauczyciela. Wiemy co nauczyciel lubi i uczniowie piszą w ten sposób. Ona pisze pod Nagrodę, albo pod zamówienie wydawcy.
A jeżeli chodzi o Chopina i Szymanowskiego.
Dawałem trochę temu wyraz i jeżeli Tokarczuk jest Szymanowskim, to w/g mnie kimś, kogo mógłbym porównać z Chopinem jest tylko Wiesław Myśliwski Bo jego twórczość jest „silnie, boleśnie związana z rzeczywistością polską”.
Czytałem „Dom dzienny, dom nocny”, „Prawiek” i „Biegunów”.
Za tych ostatnich dostała Nobla.
@Izydor Danken
22 SIERPNIA 2022
17:12
Nie. Za „Biegunów” dostała Brookera. Nobla dostała za całokształt
@Kalina
Rzeczywiście. Ale mojej opinii na temat twórczości Olgi Tokarczuk raczej ta nieścisłość nie zmienia. Dobra pisarka.
Aż tyle i tylko tyle.
A propos Myśliwskiego. Myślałem, że jego twórczość rezonansem poza Polską ma nikłe szanse na zaistnienie, a z zakupionej w Szczebrzeszynie książki (jej okładki ) wyczytałem, że Jego twórczość tłumaczona była na 17 języków ( w tym arabski i turecki), a w 10 lat temu w Stanach „Kamień na kamieniu” ( moja jedna z kilku z najwyższej półki) uznano za najlepszą z przetłumaczonych na angielski.
Spore zaskoczenie. Ale przyjemne.
@Izydor
A co Pan powie na Jacka Dehnela?
@Kalina.
Nic nie powiem, bo nie czytałem. Chociaż „Lala” na półce stoi.
A to zdjęcie na okładce milusie.
Nie, żebym miał coś do Dehnela. Ale miałem okres, że bardzo mało czytałem beletrystyki, i On na ten okres trafił.Chociaż czasami zdejmowany jest z półki i kto, wie…
@Izydor
Polecam „Ale z naszymi umarłymi” i „Saturna”
Fajnie, że Pan to napisał! Dziękuję!