Maturzyści a socjalizm
Na minę weszli maturzyści, którzy na egzaminie z polskiego na poziomie rozszerzonym zdecydowali się analizować wiersz C. K. Norwida pt. „Nerwy”. Natknęli się bowiem w tekście na słowo „socjalizm” (arkusz maturalny tutaj – zob. temat drugi).
Egzaminatorzy donoszą, że „socjalizm” podziałał na maturzystów jak płachta na byka. Zamiast więc interpretować wiersz Norwida, piszą, że są prawdziwymi Polakami i nienawidzą komuny. Nie bardzo wiadomo, jak takie wyznanie wiary ocenić. Za postawę patriotyczną należy się celujący, za umiejętności polonistyczne – niedostateczny. Nauczyciele sprawdzający matury nie wiedzą, co robić. Ozłocić czy zdyskwalifikować?
Jeśli zdyskwalifikują pracę, która kipi nienawiścią do wrogów obecnego ustroju, narażą siebie. W systemie totalitarnym dostaliby za to kulę w łeb, a dzisiaj trudno powiedzieć, nowy ustrój dopiero się tworzy. Obawiam się, że słowo „socjalizm” nie pojawiło się na egzaminie przypadkowo.
Nie sprawdzam matur, więc bezpośrednio mnie ten problem nie dotyczy. Widzę jednak, jak wystraszeni są koledzy. Niektórzy próbują obrócić wszystko w żart, ale dobrze wiedzą, że to nie są żarty. Młodzież jest prawicowa i bardzo na lewicowych belfrów cięta. Tylko czeka, aby donieść do prokuratury, że pod skórą legitymacji nauczycielskiej ukrywa się wróg narodu. Kłopoty więcej niż pewne.
Komentarze
Historia lubi się powtarzać. Tutaj na odwrót. Na mojej maturze lata 70-te tematy też jakoś nie podpasowały. Nie trafiły w żadne rocznice ani obchody, ale ja akurat byłem „przygotowany” (cudzysłów nieprzypadkowo) na jeden z mich, a mianowicie o Żeromskim. Większość rzuciła na temat joker, w którym trzeba było rozwinąć jakąś „złotą myśl” Edwarda Gierka. Nauczyciele prywatnie śmiali się z bzdur jakie wypisywali maturzyści w tym temacie, ale jak przyszło co do czego to z tego tematu akurat były najlepsze oceny. Obłuda i oportunizm wiecznie żywe.
Socjalizm pospolitością skrzeczący.
–
Wizja belfrów, których za sprawdzenie matur nie po jej myśli rozstrzeliwuje władza, jako uzasadnienie oportunizmu i leserstwa sprawdzających matury, to właśnie najbardziej patriotyczny socjalizm.
Jest on tradycyjnie, skrupulatnie i ofiarnie wyuczany w szkołach, przykładem osobistym przez tak sformatowanych belfrów, paraliżując rozwój nawet najtępszych maturzystów.
Co czyni nadpodaż kolejnych pokoleń tego typu belfrów presją uniemożliwiający jakikolwiek odwrót od trwałego regresu polo-soc-edukacji wstecz, poza horyzonty czasów Norwida a nawet po części – Kadłubka.
Tradycja tego patriotyzmu edukacyjnego wiedzie wprost do ery Polski Przedpoczętej, bo Łupanej, socjalistycznie, przez każdego według potrzeb osobistych.
I komu to, Towarzysze, przeszkadza?
Gospodarz dyskretnie pominął to, że w lustrzanym wierszu Czechowicza podmiot liryczny nawiązał do Wałęsy! Czy leci z nami IPN?
Oba wiersze społecznie zaangażowane. To dlatego z trójki wieszczów lubiłem Norwida, natomiast Mickiewicz a zwłaszcza Słowacki trafiali u mnie w próżnię.
Kilkukrotnie przeczytawszy oba wiersze,
Wpłynąłem na suchego przestwór internetu,
Lecz cóż to – ściąga P L w natchnieniu bredzi
wierszem białym:
Ludzie salonów są krytyczni także wobec
s o c j a l i z m u,
gdyż jest to system,
który niweluje
niesprawiedliwe różnice między grupami społecznymi,
oparty na
c h r z e ś c i j a ń s k i c h
prawach wiary.
(wyróżnienia w tekście: CK Norwid)
Tak więc twórca zanurzony jest w swojej epoce jak ten wóz śród kwiatów powodzi. Norwid jest jak Wagner, Czechowicz wrócił z Woodstocku, autor internetowego bryku chciałby być Turnauem, jednak za sprawą niezreformowanego szkolnictwa powszechnego śpiewa Martyniukiem.
Najbardziej antagonistyczni są ci, którzy urodzili się po roku 1981. Dyskusja o tym, czego się nie widziało na własne oczy jest zawsze wypaczona, bo oparta na materiałach źródłowych. A te są różne. Według mnie porównanie tego co się dzieje dzisiaj z tym, co się działo wtedy dowodzi, że jest tylko inne nazewnictwo – metody podobne. Zatem nienawiść do socjalizmu młodych ludzi to chichot historii. Nie widzą , że zostali zmanipulowani. Popierają te metody, a nienawidzą tych, którzy te metody stosowali wcześniej. Po prostu brakuje tu wysiłku intelektualnego, dominuje pęd stadny.
A jakąż to analizę wiersza może popełnić młody człowiek, który jest święcie przekonany, że społeczeństwo dzieli się na prawdziwych patriotów (wyłącznie z przymiotnikiem „prawdziwy”, bez niego ani rusz) i lewaków i na tym jego światopogląd mniej więcej się kończy?
Podrzucając cenne słowo do zmiażdżenia piórem „socjalizm” autor tegoż pomysłu postawił na zastąpienie żmudnej wiedzy wrażym ideologicznym zapałem. Praca maturalna sprowadzona do powtórzenia spamiętanych jako tako wyrywków bezmyślnego słowotoku sączącego się z jedynie słusznych źródeł.
A maturę z matematyki można będzie już niebawem zdać nie bawiąc się w badanie przebiegu jakiejś nieprzyjemnej funkcji, lecz z wyliczenia prostego równania: jeśli żołnierz wyklęty zastrzelił piętnastu prawosławnych cywili to o ile stał się lżejszy jego karabiny zakładając, że jeden pocisk do kałacha waży 70 g a współczynnik celności prawdziwego patrioty wynosi 90%.
Przecież jest klucz. W wypracowaniu ma być to, co jest w kluczu. Ktoś zamiast intepretacji utworów zamieścił własne wynurzenia polityczne – nie ma w kluczu – brak punktów
a ja mam pytanie trochę z innej beczki – na jakiej podstawie praca maturalna zostaje uznana za ściąganą? zadanie zrobione ‚dobrze’ zgodnie z kluczem innej grupy jest uznawane za ściągane , a praca zostaje uniewazniona? jestem w takiej sytuacji i czuje się zaniepokojona.
@mpn
„Przecież jest klucz. W wypracowaniu ma być to, co jest w kluczu. Ktoś zamiast intepretacji utworów zamieścił własne wynurzenia polityczne – nie ma w kluczu – brak punktów”
Nie, od paru lat już nie ma klucza. W tym roku (sprawdzałam maturę podstawową) otwartość wobec odpowiedzi maturzystów była duża. Także dla tych maturzystów, którzy na poziomie podstawowym zdecydowali się na interpretację wiersza E. Brylla „Bądźmy dla siebie bliscy bo nas rozdzielają”.
I bez klucza socjalizm jedynie: jak kluczyć, naucza.
Nauczycielom sprawdzającym matury zalecałbym daleko posuniętą ostrożność. Ten nowy ustrój, który „dopiero się tworzy”, orbituje coraz bliżej socjalizmu. A dokładnie narodowego socjalizmu.
Jako dziecko peerelu nie mogę twierdzić, że polskie szkoły ukończyłem mając solidne zrozumienie pojęć takich jak komunizm czy socjalizm. Piłsudskiego wysiadanie z niego na przystanku niepodległość przypominam sobie jako znacząca zachetę do poczytania czym to wtedy był ten socjalizm? Marksy, Engelsy, Róże Luksemburg i ich historie mało mnie wtedy obchodziły. Za dawno temu, za mało atrakcyjne, za dużo szczegółów. Pepeesy i esdekapeiele (piszę z pamięci, wiec pewnie robię byki) w okolicach matury traktowałem jako najnudniejsze nudne nudy.
Cała moja szkolna indoktrynacja na tematy peerelowskiego ustroju spłynęła po mnie jak woda po kaczce. Wiadomo, tak nauczycielom kazano gadać. „Oni kazali”; na początku tych „onych” byli Ruscy w Moskwie, to jasne, a na końcu czołgi Północnej Grupy w Legnicy, też jasne. Polscy pezetpeerowcy, nie przypominam sobie nigdy żadnych słów o komunistach czy o komuniźmie, oni byli w ZSRR, w Polsce budowaliśmy socjalizm, a wiadomo, jak wszystko wyglądało w Polsce. „Myśmy” udawali, że budujemy a „oni” udawali, że wierzą w naszą ideowość.
Ruskie musiały sobie od zawsze zdawać sprawę, że to było tylko dla picu.
Ciekawe, że „oni” odnieśli jednak sukcesy na polu walki idei. Oprócz zlikwidowania analfabetyzmu, głodu, dokonania awansu społecznego milionów, itd. „onym” udało się przekonanie nawet najgłupszego i najbiedniejszego chłopa i robotnika, że „mu się należy”.
Spadkiem po peerelowskim (a nie szwedzkim) socjaliźmie jest w Polsce właśnie to godnościowe przekonanie; nas nie wolno gnoić, nam się należy.
Wydaje mi się, że mimo podobieństwa przekazu, to peerelowskiej Polsce i jej socjalistycznej drodze do komunizmu a nie Kościołowi katolickiemu udało się ludziom włożyć do głowy owe godnościowe przekonania.
Wizyta papieża-Polaka ośmieliła ludzi, pozwoliła się policzyć, zebrać do kupy, ale dojrzałe do zbioru jednostki wykreował peerelowski socjalizm. A nie Kluby Inteligencji Katolickiej, parafialne Oazy czy duszpasterstwa akademickie.
DGP pisze, że podobno Zalewska jest przewidywana do rekonstrukcji. Bo podobno reforma budzi kontrowersje.
@Płynna nierzeczywistość
Min.Zalewska (podobnie jak kiedyś Szumilas!) wybiera się do europarlamentu, z którego zrezygnowała żeby zostać MEN. Szumilas, mimo b.wysokiego miejsca na liście wyborcy nie pozwolili[w uznaniu zasług 😉 ] i pozostała prostym posłem, bo przed wyborami zrezygnowała ze stołka w MEN. Ciekawe jak będzie w przypadku min.Zalewskiej … 😉
Edu-edu, gadu-gadu…
–
Ech, kumo i kumie niekumaty, to w socjaliźmie magiel tworzy edukację, a krochmal napełnia czerepy wiedzą.
Nie da się tego zaiksować nawet trajkotaniem potrójkoć.
🙂