Prognozy MEN na rok 2040
MEN promuje reformę oświaty w dość oryginalny sposób. Zamiast rozmawiać o tym, czego się boją nauczyciele, uczniowie i rodzice, ministerstwo zalewa nas reklamą roku 2040. Przekonuje, że za 23 lata dzisiejsi uczniowie będą szczęśliwi i bogaci (info i reklama tutaj).
Jakiś czas temu gościł w moim liceum specjalista od prognozowania ekonometrycznego. Uczniowie bardzo chcieli wiedzieć, jakie studia wybrać, aby mieć gwarancję sukcesu, czyli wielkiej kariery i wielkich pieniędzy. Profesor powiedział, że przewidywanie przyszłości ma w nauce ograniczony sens i jedynie w krótkim wymiarze, np. 3-5 lat (duże prawdopodobieństwo). Im bardziej wydłużamy czas prognozy, tym wyniki są mniej pewne. A przy prognozowaniu dłuższym niż 20 lat trzeba mieć świadomość, że niczym się ono nie różni od wróżenia z fusów. A zatem reklama szczęścia, jakie da dzieciom reforma, to czyste mydlenie oczu.
Kompletnie nie mamy pojęcia, co będzie w roku 2040. Reklama MEN nie pokazuje żadnej przyszłości, a jedynie chorobliwą skłonność Anny Zalewskiej do bycia wróżką. Podobnie zachowuje się minister we wszystkim, czego się dotknie, po prostu wróży na potęgę, np. że nie będzie zwolnień nauczycieli, że uczniowie nie stracą, ale zyskają na zmianach, że będzie lepsza podstawa programowa, lepsze lektury i lepsze podręczniki. Specjaliści alarmują, że zapowiada się odwrotnie, a minister nie słucha ostrzeżeń, tylko wciąż wróży: rok 2040 będzie szczęśliwy, naród bogaty, a Polska pełna siły. Jakieś pytania do dobrej wróżki?
Komentarze
Do kogo mają trafić te reklamy? Do rodziców? Ale rodziców chyba skutecznie zaszczepiły już na takie tanie zagrywki wizje emeryckich wczasów pod palmami roztaczane w swoim czasie przez Buzka i fundusze emerytalne.
Ale z jednego muszę się wycofać: ze złego zdania o potrzebie zwiększenia troski o poziom nauczania historii. Otóż Kaczyński obiecał, że historia będzie pisana na nowo i już mamy tego pierwsze, niezwykle pozytywne efekty:
http://natemat.pl/199893,historia-wg-macierewicza-minister-obrony-uwaza-ze-pilsudski-i-dmowski-czerpali-z-dziedzictwa-powstania-warszawskiego
Co można myśleć o człowieku, który publicznie, z wielkim wewnętrznym przekonaniem, p… takie głupoty?
Panie Dariuszu,
Czy moglby Pan kasowac komentarze Jacka NH?
On tylko powiela w kolko to samo,nie na temat lub nieprawde.
@Gospodarz
Generalnie świat jest zmienny, również oświatowy. Trudno jednak cokolwiek zmieniać w oświacie ( cykl od wejścia do systemu 12-14 lat!), nie zastanawiając się nad światem i edukacją za te właśnie 12-14 lat czyli własnie w roku 2040. I tak wszystkie ROZSĄDNE kraje czynią – tyle, że prognoz nie wywodzi się z chciejstwa, ideologii albo propagandy, jak to czynił np. Balcerowicz czy inny Handke z Dzierzgowską… 😉 Można oczywiście, jak Pański ukochany Broniarz%ZNP wrzeszczeć, że jest super i, wobec tego, niczego zmieniać nie należy. Na tym wychodzi się najgorzej i tak padła I Rzeczpospolita … 😉
mk11me,
ostrzegałem już Jacka NH, aby tego nie robił. Na razie jeszcze daję mu szansę, ale jak moje prośby nic nie dadzą, będę kasował powielone komentarze. Dziękuję za zwrócenie uwagi.
Pozdrawiam
Gospodarz
panie belferxxxx
Patrzę na kalendarz. Jest rok 2017. Za 12-14 lat będzie 2029 – 2031 . Wogóle nie 2040. W jakiejś innej matematyce się pan porusza. Może zamiast opowiadac o swoich znajomych co mają płoty, forse oraz ochronę szczujacą psami tudzież o dziadku artylerzyście wynalazcy niech pan wróci na Ziemię i zacznie od 2 razy 2 = 4 .
Ok , jest pan starym komuchem, mizoginem i mitomanem. Ale żeby jeszcze pospolite, ordynarne nieuctwo ?
A przy prognozowaniu dłuższym niż 20 lat trzeba mieć świadomość, że niczym się ono nie różni od wróżenia z fusów.
Kilka dni temu znowu napatoczyłem się na pudełeczko, do którego dokładam jednocentówki ze starszymi datami emisji. Mam tam jedną z 1936 roku (moje najstarsze znalezisko), kilka z lat czterdziestych, (ta z 1943 jest z jakiegoś stopu żelaza bo metale kolorowe wtedy szły na wojnę), kilkanaście z pięćdziesiątych, kilkadziesiąt z 60-tych i całą masę z 70-tych. Wszystkie zostały mi wydane jako reszta w jakimś sklepie.
Wiem, wiem, USA nie mają żadnej historii, nie mają Krakowa i Wawelu.
Ile monet z każdej z dekad XX wieku, poczynając od lat 30-tych, może znaleźć w swoim portfelu polski polonista?
Nic dziwnego, że z jego perspektywy przyszłość dzielimy na „za pół godziny będzie obiad” oraz „nieprzenikniona otchłań czasu”.
Niektórych rzeczy nie da się dokładnie przewidzieć, inne jak najbardziej tak. Np. wygląd piramidy wiekowej polskiego społeczeństwa dyktujący zapotrzebowanie na geriatrów i pomoce domowe, na uchwyty do ścian, na wanny z drzwiami, na autobusy z opuszczanymi schodami dla wózków inwalidzkich, czy nawet dla starszych osób, na windy montowane na zewnątrz budynków bez windy, na windy dla domków jednorodzinnych, stawiane obok wejścia z kilku schodków, na uniwersytety trzeciego wieku, itd., itp.
Wiadomo też w przybliżeniu ile będzie młodzieży w wieku szkolnym. Ale kiedy ostatni raz polonista czytał prognozy GUSu?
Nie da się, nie da się, nieprzenikniona otchłań czasu.
Najważniejsze powody imigracji do USA to:
1. Marny stan wielu krajów – dawców imigrantów,
2. American dream, czyli wiara, że jutro będzie nam w USA lepiej niż jest dzisiaj
3. Przekonanie o stabilności „warunków zewnętrznych”, czyli wiara w stabilność i przewidywalność całego otaczającego nas „państwa”.
W tym sensie gadanie o tym, co będzie za 40 lat ma sens, gdyż (wyobrażam sobie) jest elementem świadomej polityki propaństwowej. Każda władza, w tym pisowska, powinna taką uprawiać. Taką samą propagandą była ta komusza. Tamta była mało wiarygodna ale obawiam się, że nie z powodu samej zawartości aktualnej „Trybuny Ludu” tylko z powodu oczywistego rozjeżdżania się propagandy z rzeczywistością. Polskie doświadczenia przekonują nas o nietrwałości i o niestabilności, trudno jest nam zatem uwierzyć w jakiekolwiek przewidywania. Monety, jakie Polak nosi w porfelu jeżeli o czymś, to przypominają mu o nietrwałości państwa.
W USA większość pożyczek mieszkaniowych to pożyczki 30-letnie.
W Polsce sama pożyczka na mieszkanie jest świeżym konceptem. Na samochód. Itd.
Planować i prognozować trzeba. Nalezy tylko wiedzieć, w jakiej dziedzinie i jakie są ograniczenia ale wrzucać wszystkie prognozowania do kubła to duża przesada.
Gdy czytam wypocinkę jakiegoś kmiota:
„… Na tym wychodzi się najgorzej i tak padła I Rzeczpospolita …”
a propos rzekomej genialnej polityki obecnego MEN z Anną Men Zalewką na czole, to pusty śmiech mnie ogarnia.
miało być „za 20 lat”
@blackley
OK – 13 + 13 = 30
Co do reszty – 1.Zapewne taką a nie inną szkołę ukończy nie jeden rocznik tylko – ten wchodzący za pół roku do szkoły, ale jeszcze parę. 2. Ważniejsze – oni nie tylko skończą szkołę, ale jeszcze trochę pożyją – w roku 2040 będą w tuż przed albo parę zaledwie lat po studiach i będą zaczynali(!), albo i nie, jak ich wyprą automaty, zawodowe życie … 😉
A swoje bluzgi możesz sobie wsadzić – na nikim prócz ciebie nie robią wrażenia … 😉
@blackley
Oczywiście 13 + 17(!) = 30 … 😉
Jakie problemy z reformą oświaty są w przypadku, gdy gimnazjum jest samodzielną jednostką można przeczytać np. tu:
http://expresskaszubski.pl/aktualnosci/2016/12/reforma-oswiaty-w-powiecie-gdzie-szykuja-sie-zwolnienia-nauczycieli-co-z-budynkami-gimnazjow lub tu:
http://nowywyszkowiak.pl/wydarzenia/trudna-debata-o-trudnej-reformie-foto.html
lub tu: http://chorzow.naszemiasto.pl/artykul/reforma-edukacji-w-chorzowie,3991582,artgal,t,id,tm.html
dzień dobry, co będzie w 2040…? niestety z dużą dozą prawdopodobieństwa można przypuszczać że nie będzie tak jak w Finlandii, zmarnujemy kolejne lata i protesty rodziców oraz ekspertów są jak wołanie na puszczy, bo ta reforma ma na celu nie dobro dzieci, nie dobro rodziców, tylko dobro polityków, ma przyszłych uczniów, a co za tym idzie obywateli, cofnąć w rozwoju społecznym do bezpiecznego poziomu wspólnoty plemiennej o wyuczonej tradycyjnej hierarchii, a „another brick in the wall” pinka floyda znowu z cała mocą będzie dotyczył naszej szkoły. poniżej link do 3 minutowego horroru zawierającego przerażajace i nie do pojęcia w naszych głowach sceny i wypowiedzi ludzi którzy są odpowiedzialnie za uczenie dzieci w Finlandii… [‚https://youtu.be/yq6l3FCBlCM]
zza kałuży,
zachęcił mnie Pan do zainteresowania się prognozami na rok 2040. Chyba rzeczywiście zbyt pochopnie wrzuciłem wszystkie przewidywania na ten rok do kosza. Zacząłem zgłębiać problem od dwóch prognoz:
http://www.independent.co.uk/news/science/by-2040-you-will-be-able-to-upload-your-brain-1792555.html
http://www.kurzweilai.net/emerge-2016-the-future-of-sport-2040
Jestem pod wrażeniem.
Pozdrawiam
Gospodarz
@Belferxxxx
”A swoje bluzgi możesz sobie wsadzić – na nikim prócz ciebie nie robią wrażenia …
belferxxx
23 stycznia o godz. 22:04 251175
@blackley
Oczywiście 13 + 17(!) = 30 ”OK – 13 + 13 = 30”
OK, czy już pan ustalił , która matematyka to ta właściwa ?
Będę wdzięczny jak wskaże chociaż jeden ” bluzg ” w moim wpisie. Po za tym, nie za bardzo pamiętam bym pił z panem wódke. Więc niech będzie łaskaw mnie nie tykać . Rozumiem, że – jak każdemu komuchowi/pisowcowi – bliska jest panu tradycja pana – chama . Gdzie oczywiście pan jest ” panem ” a reszta to ” chamy ” . Pewnie pan nie zauważył, ale czasy się zmieniły i nie moze pan , ” chama ” ani wypłazować jakąś szablą ani zwyczajnie ” z liścia ” potraktować …Tak więc , panie szanowny, do obcych ludzi zwracamy się ” per PAN ” . Nawet jeśli ci obcy nie mówią tego co chciałby pan usłyszeć.
Michael Moore i jego dokumenty. Nie no, ludzie, troche dystansu;)
Prognozy emerytalne z 1989 roku: ‚http://mysaver.pl/twoje-pieniadze/5-reklam-ofe-ktore-warto-przypomniec/ Niestety, nie znalazłem reklamy z emerytem pod palmą, ale jestem pewien, że taka była.
Szczególnej uwadze polecam prognozę z połowy 1988 roku dotyczącą rozwoju polskiej elektroniki do roku 2010, a więc prognozę 22-letnią (!): klio.spit.iq.pl/a10-elektronika/?wpfb_dl=817
Jeśli państwo mają czas na lekturę tego historycznego już dokumentu, opublikowanego niecały rok przed okrągłym stołem i półtora przed przyjęciem planu Balcerowicza, to proszę zwrócić uwagę jak ważnym czynnikiem zacofania cywilizacyjnego był (i jest) nie tylko brak żywej, wymienialnej gotówki, ale i kadr. A kształcenie tychże zaczyna się w szkołach. I tych kadr potrzeba coraz więcej. W kraju wielkości Polski, ale rozwiniętym jak Holandia czy Izrael, bezpośrednio w R&D powinno pracować co najmniej 2 razy więcej osób niż teraz. Inny przykład: to z braku kadr a nie ze szczególnie złej woli Amerykanów fiaskiem zakończył się offset za F-16. Rozpaczliwą próbą zasypania tej luki pieniędzmi były tzw. studia zamawiane – jeden z bardziej debilnych pomysłów poprzedniej ekipy, dolary wykorzystane na podpałkę do pieca. Takich przykładów można mnożyć więcej.
@Płynna nierzeczywistość
OFE to był Buzek i Balcerowicz bis czyli rok 1999 i osławione 4 „reformy” … 😉
Taka odległa perspektywa mnie nie interesuje, wolę tu i teraz, byle nie z min. Zalewską.
sol3zna,
Film obejrzałem, ale aż się nie chce wierzyć, że tam to tak działa. Odwdzięczam się znaną prelekcją Kena Robinsona: https://www.youtube.com/watch?v=_wxcXd5Cnv8 . Co ciekawe, Robinson już na wstępie doskonale opisał, dlaczego na świecie reformuje się systemy szkolne i przyczyny reform PiS nie odbiegają od tych światowych trendów. Jednocześnie całą jego prelekcja pokazuje, że o ile PiS w diagnozowaniu miejsc społecznie nabrzmiałych ma dobre wyczucie, to jego rozwiązania są anachroniczne i nie dotykają sedna problemu. PiS zauważył bowiem, że pewne napięcia pojawiły się w szkołach akurat w ciągu kilkunastu minionych lat i skojarzył to z wprowadzeniem gimnazjów. Tymczasem gimnazja były reakcją na zmiany w otaczającym nas świecie. Przecież powrót do struktury sprzed 1999 roku nie przeniesie nas jednocześnie do świata z gospodarką światową i światowymi społeczeństwami z lat 70-80. ubiegłego wieku!
Problemem szkoły jest jak zapewnić rozwój tej części młodzieży, która nie wykazuje predyspozycji akademickich, co nie znaczy, że zasługuje na zepchnięcie do kontenera na śmieci (jak w prezentacji Robinsona). A wiąże się to z umasowieniem szkolnictwa na każdym poziomie. Nie ma masowego wykształcenia wyższego bez masowego wykształcenia licealnego. A przecież tylko niewielki ułamek młodzieży licealnej (i nawet… akademickiej) posiada wyraźne, genetyczne i kulturowe predyspozycje akademickie. Co z resztą, której już chyba jest większość?
@Płynna nierzeczywistość
>A przecież tylko niewielki ułamek młodzieży licealnej (i nawet… akademickiej) posiada wyraźne, genetyczne i kulturowe predyspozycje akademickie. Co z resztą, której już chyba jest większość?<
No to trzeba bez mitologii, ideologii i kitu odpowiedzieć na pytanie, co oni mają po tych szkołach robić i z czego żyć jak je skończą … 😉 Bez tego nadal, w imię ideologii, szkoła będzie zmuszana do uczenia wszystkich tak samo i tego samego możliwie długo bez możliwości dania zainteresowanym WYBORU(jak w krajach cywilizowanych czyli rozwiniętych!) czego ONI chcą w życiu – tak jest łatwiej urzędasom, politykom i pseudonaukowym ideologom-lewakom(skrajnym lewicowcom) od wyrównywania wszystkiego … 😉
@Belferxxxx
Jak to było ? ” ubrał się diabeł w ornat i na mszę dzwoni ” czy tak jakoś …
Informuję pana- bo może nie czyta pan swoich wpisów albo ich nie rozumie – że dał się pan ogółowi poznać jako zdecydowany przeciwnik masowości wyzszego wykształcenia wsród młodzieży. Podobnie jak pisowscy dygnitarze. Drwiąc z ludzi, rodziców,uczelni itd itp, etc . Nie będę przytaczał pańskiej ” argumentacji podobnie jak nie opowiadam znajomym co też wyczyniali menele pod osiedlowym smietnikiem.
Szkoda czasu na te przytaczanie pańskich bzdur . Poinformuję tylko pana , że absolwenci nawet tych prywatnych/niepublicznych / czy jakich tam jeszcze nie pasujących panu uczelni mają znacznie większe szanse na znalezienie pracy. Nawet owe prywatne/niepubliczne szkoły dają kapitał kulturowy , kompetencje społeczne i umiejętności bardzo przydatne w życiu . Oraz pomagające znależć pracę. Mają natomiast jedną ” wadę ” . Otóż produkuja ludzi rozumnych , którym byle kitu się nie wciśnie , przed którymi nie da się podrzynać mędrca….
Dla pisowców to wielka wada, pan jak zdażyłem się zorientować też nie lubi za mądrych ;-)))
Na koniec – skąd ta niechęc do ” lewaków” ? Szanowny panie , z pana komuch jak się patrzy . Co nie dziwi , w końcu wyuczył się pan za komuny na komuszym uniwerku.
@blackley
> Poinformuję tylko pana , że absolwenci nawet tych prywatnych/niepublicznych / czy jakich tam jeszcze nie pasujących panu uczelni mają znacznie większe szanse na znalezienie pracy. Nawet owe prywatne/niepubliczne szkoły dają kapitał kulturowy , kompetencje społeczne i umiejętności bardzo przydatne w życiu . Oraz pomagające znależć pracę. Mają natomiast jedną ” wadę ” . Otóż produkuja ludzi rozumnych , którym byle kitu się nie wciśnie , przed którymi nie da się podrzynać mędrca….<
No prawdziwy z ciebie belferolog urósł – nic tylko dać doktorat albo i habilitację … 😉
Oczywiście na absolwentów Wyższych Szkół Gotowania na Gazie robota czeka – w biedronkach, McDonaldsach, TESCO, recepcjach wszelakich, sekretariatach i telemarketingach – młodzi, wykształceni, z wielkich miast … Ale ciebie i ich zmartwię – już niedługo będzie czekała – w PEŁNI zautomatyzowane sklepy i fastfoody, poczty, sekretariaty etc. już za rogiem – w perspektywie 10-15 lat. I cóż wtedy ci twoi "wykształceni" poczną … 😉
A co do polityki – najłatwiej oszukać sfrustrowanego ćwierćinteligenta z pretensjami … 😉
@blackley
Akurat nie jestem z PiS, choć w twoim(!) prymitywnym dwójdzielnym świecie to niemożliwe, ale popatrz – taki Terlecki, Krasnodębski, Legutko, Waśko czy Macierewicz albo i sam prezes to inteligenci ze środowiska akademickiego nie w pierwszym pokoleniu i … 😉 A te prywatne szkoły „wyższe” to m.in. szkoła tak znienawidzonego przez ciebie o.Rydzyka, a nie jest ona jedyna … 😉
Korekta: użyłem słowa „masowa” edukacja, a powinno być *powszechna* edukacja średnia i wyższa. To jest faza rozwoju, w którą wszedł cały rozwinięty świat, przy czym USA co najmniej jedno pokolenie wcześniej od Europy, a Polska jakieś kilkanaście lat po Europie Zachodniej. Polska w jednym pokoleniu przeskoczyła z elitarnej edukacji wyższej przez masową do powszechnej, a takie tempo musi być stresujące. Dziś licencjat ma przecież podobne znaczenie w CV jak 30 lat temu matura w życiorysie.
Panie belfer,
Być może za 20 lat będzie tak, że opływający w luksusy świat będzie odpoczywał za 500+ dla każdego, a pracować na to będą roboty. He, he, pamiętam wizje świata w roku 2000 roztaczane w latach 80., te taksówki powietrzne i tym podobne cudeńka i wiem, że za 20 lat wcale tak różowo nie będzie, choćby dlatego, że nawet za naszego życia, a na pewno za życia naszych dzieci, pokończy się węgiel w większości naszych kopalń. Trzeba przecież coraz szybciej biec, by stać w miejscu. Być może produkcję bezpośrednią przejmą maszyny; ale wtedy ludzie zajmą się… ludźmi: opieką nad seniorami, usługami i… edukacją? Może okaże się, że za 20 lat będzie można zatrudnić po 2 nauczycieli na obecną klasę? Kto by 150 lat temu przewidział 5-dniowy dzień pracy, a nawet chłopskie dzieci, kobiety i… Murzynów na uniwersytetach? Jak by na to nie patrzeć, potrzebni będą ludzie mający predyspozycje komunikacyjne. Bez wykształcenia tego się nie osiągnie. Co dziś mógłby Pan zaoferować „dzikusowi” przeniesionemu do Warszawy z amazońskiej dżungli? Obóz? Odbierając młodzieży możliwość zdobycia wykształcenia, skazuje Pan ich na marginalizację i alienację społeczną. Jeśli wyhoduje ich Pan dostatecznie dużo, rewolucja pewna jak w banku. Albo skrajny zamordyzm. Literatura SF opisała to dosyć dokładnie.
@Płynna nierzeczywistość
1.Na ogół fachowcy od prognoz przyjmują zapotrzebowanie na 20% siły roboczej w perspektywie 20-30lat. Nie będę się spierał – może to będzie 30%.
2. Na ogół absolwent Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie ma kompetencje wszelakie marne, komunikacyjne też. Bo jest kształcony w systemie NIEUDOLNIE udającym akademicki, którym NIE JEST. Wykłady głownie (bo tanie), wykładowcy oderwani od praktyki, ale za to ze stopniami itp. itd. Za to ćwiczeń praktycznych umiejętności brak albo mało.Naprawdę pielęgniarka nie musi być magistrem, podobnie jak strażak czy policjant – za to oni powinni różne rzeczy UMIEĆ … 😉
W USA uczelnia uczelni nierówna, a w Polsce – krainie papierków- formalnie owszem … 😉
@Płynna nierzeczywistość
>To jest faza rozwoju, w którą wszedł cały rozwinięty świat, przy czym USA co najmniej jedno pokolenie wcześniej od Europy, a Polska jakieś kilkanaście lat po Europie Zachodniej. Polska w jednym pokoleniu przeskoczyła z elitarnej edukacji wyższej przez masową do powszechnej, <
Na fazy to się rozwój dzieli jak się ma dystans … 😉
1.Inaczej wygląda szkolnictwo w UE i USA, a inaczej w Polsce. Tam szkoła ma dla ucznia UROZMAICONĄ ofertę w zakresie przedmiotów i poziomów, na jakich są nauczane, a nawet motywacji uczniów – nie ma tam klas w naszym rozumieniu tego słowa. Jedni, w tej samej i zwykle wielkiej szkole uczą się języka C++ i analizy funkcji wielu zmiennych, a inni – na ciastkarza np. i matematyki "biznesowej" na poziome naszej AKTUALNEJ SP. Szkoły wyższe tam też są ogromnie zróżnicowane i nastawione na PRAKTYKĘ, a nie pseudoakademickość … 😉
2. Rozwój szkolnictwa wyższego Zachodu z lat 60-70-tych dokonał się na zasadzie oszustwa rządów w stosunku do młodzieży. Żeby złagodzić ówczesne MASOWE bezrobocie młodzieży zaproponowano jej MIRAŻ pozycji społecznej ludzi po studiach w owych czasach i posłano MASOWO na studia . Żeby było taniej były to TANIE (i małowartościowe!)studia – "humanistyczne" i "społeczne". Po pewnym czasie kolejne roczniki kończyły te masowe studia i … nic na nie nie czekało, poza życiem na garnuszku rodziców albo pracą dużo poniżej aspiracji … 😉 Frustracja z tym związana to m.in. motor napędowy rewolty 68 roku na Zachodzie czy lewackich grup terrorystycznych typu Czerwone Brygady (Włochy) czy RAF (Niemcy).
Ale źródłem nie była żadna faza rozwoju tylko szemrane interesy rządów i części środowisk akademickich. Tym niemniej oni też sobie poradzili – edukacja i średnia i wyższa jest bardzo ZRÓŻNICOWANA, może poza Włochami, ale to upadający kraj … 😉
@Dariusz Chętkowski 24 stycznia o godz. 12:09 251179
Będąc w sytuacji polskiego nauczyciela poddawanego odkąd pamięta niekończącym się i byle jak przygotowanym reformom, też bym sobie jaja robił i podśmiewywał się z futurystów. Sam śmiałem się z red. Bendyka więc znam dobrze to uczucie.
W moim Wrocku widziałem sto przyziemnych problemów a red. Bendyk mi tu futurystyczne kity wstawia bujając w obłokach.
Być może ja i pan jesteśmy straceni, ale dzieciom proszę jednak wkładać do głowy o zaletach planowania sobie życia. Tylko te z moich dzieci, które planowały i ciężko pracowały nad przekuciem planów w życie coś osiągnęły (jak na razie).
Taki biznesman Tadzio R. planował… i widzi pan ile Wielkich Rzeczy by po nim zostało gdyby go dzisiaj diabli, ehm, chciałem powiedzieć, anieli do nieba wzięli? 😉
Following Trow (1973) a higher education system can be defined as elite, mass or universal. An elite system serves the purpose of reproducing leading positions in society, whereas mass or universal systems are intended to provide a much broader supply of white collar professionals and technically-qualified staff. For Trow, a higher education system ceases to be elite when more than 15 per cent of the eligible population participate. It is considered to be mass when 15-40 per cent participate, and it becomes universal when more than 40 per cent is enrolled. Trow uses this formula to argue that expansion of the system forces it to change.
Zdanie wytłuszczone tłumaczy, dlaczego nie ma powrotu do przeszłości także w szkolnictwie średnim.
Europa Zachodnia odeszła od systemu elitarnego (poniżej 15% populacji) dopiero pod koniec lat 80-tych ub. w., a Europa Wschodnia podążyła tym szlakiem zaledwie kilka lat później, po zmianach ustrojowych. W USA ten sam proces został zainicjowany *dużo wcześniej*, wkrótce po wojnie, i to jest jedna z głównych różnic kulturowych między USA a Europą oraz przyczyna naszego nieuprawnionego wyśmiewania poziomu ichniejszych community colleges, póki sami nie wyhodowaliśmy naszych własnych „uniwersytetów gotowania na gazie”.
Bezrobocie wśród młodzieży w Niemczech jest śmiesznie niskie, z dwa razy niższe niż w Polsce (gdzie jest wysokie i zapewne stanowi główne paliwo popularności Kukiza) i zupełnie nieporównywalne do tego, co się wyprawia w Grecji. *Przyczyną główną* bezrobocia młodych nie jest więc sam fakt ułatwienia młodzieży dostępu do edukacji (dowolnego poziomu), bo wtedy Niemcy czy kraje nordyckie miałyby te same problemy co Grecja. Co więcej, rzekome bezrobocie absolwentów uniwersytetów francuskich nie mogło być przyczyną rewolty francuskich studentów, zwłaszcza że hippisom do pracy zawodowej nie było spieszno. Mogło zaś być nią samo wpuszczenie na uczelnie warstw społecznych, które wcześniej mogły tam co najwyżej czyścić szmatą podłogę. Wydaje się natomiast prawdą, że jednym z głównych powodów otwarcia polskiego systemu edukacji wyższej dla boomu edukacyjnego z lat 1995-2010 było przekonanie władz, że dla pokolenia wyżu demograficznego nie będzie w Polsce wystarczająco dużo pracy, więc lepiej, by nauczyli się czegokolwiek na byle jakich studiach niż grzali ławki pod monopolowym (alternatywa w postaci masowego pakowania manatek do Irlandii pojawiła się nieco później).
@Płynna nierzeczywistość
Oczywiście Czerwone Brygady czy RAF to też hippisi założyli ??? 😉
Rewolta studencka 1968 roku była skrajnie lewacka, ale na pewno nie hippisowska – hippisi wybierali odlot w wolny seks i narkotyki – to była INNA grupa młodzieży po prostu i to bardziej w USA niż Europie. W USA dochodziła jeszcze niechęć do wyjazdu do Wietnamu… 😉
@Płynna nierzeczywistość
I jeszcze jedno ICH szkoły bardzo różnią się od polskich OFERTĄ/organizacją – zarówno podstawowe i średnie, jak i wyższe!!1 dlatego wszelkie STATYSTYCZNE porównania są zawodne … 😉
@Płynna nierzeczywistośc
Niemcy kształcą świadomie POD POTRZEBY. Dlatego mimo lewackich wrzasków już po 5 czy 6 klasie dzielą ludzki potok na 3 (zawodowy, techniczny, preakademicki), które się do RÓŻNYCH rzeczy przygotowują. Dlatego, abstrahując od siły niemieckiej gospodarki(nawet pracowników z zewnątrz sprowadzają) mają niskie bezrobocie. Grecja poszła na masowe(i tanie!) „kształcenie wyższe” żeby opóźnić wejście na rynek pracy kolejnych roczników – no i ma czego chciała … 😉
Aha, czyli RAF to sprawka bezrobotnych absolwentów szkół wyższych. Dziękuję za wyjaśnienie.
@Oczywiście – oni do tego bezrobocia i bezużyteczności dorobili SOBIE lewacką antysystemową ideologię [tego ich akurat na tych „humanistycznych” studiach nauczono 😉 ] i tak uzbrojeni ideologicznie ruszyli do działania – btw – w tym wypadku RAF to „Rote Armee Fraction” … 😉
No paczta państwo, a ja myślałem że Royal Air Force